Zdenerwowana blondynka nie mogła spać. Zegarek wskazywał
drugą w nocy, a ona nadal nie potrafiła zamknąć tych cholernych powiek.
Wiedziała, że już za cztery godziny będzie musiała wstać aby iść na
przesłuchanie do szkoły, mimo wszystko to tylko bardziej ją nakręcało.
Przewróciła się kilka razy na prawy, na lewy bok, ale i to nie działało.
Skuliła się w kłębek, potem rozstawiła szeroko kończyny, zajmując prawie całe
łóżko, leżała na brzuchu, na plecach i z powrotem na boku. Nic. Wierciła się
jeszcze przez dobre pół godziny, aż w końcu zdecydowana wstała.
Owinęła
się ciepłą kołdrą po czym podreptała do łóżka Justina. Przegryzła wargę, przez
chwile wahając się, czy aby dobrze postępuje. Przed oczami ukazał się
przykładowy scenariusz, który mógł nastąpić rano. Mogłaby zasnąć np. w środku
przesłuchania, to byłby totalny wstyd, albo co gorsza, Justin zobaczyłby ją z
ogromnymi worami pod oczami. Potrząsnęła głową, jakby chcąc wyrzucić ten obraz,
a następnie delikatnie położyła się obok bruneta. Był odwrócony do niej tyłem,
więc odczuła pewnego rodzaju ulgę, że nie obudzi się z przerażeniem, widząc jej
twarz tuż przed sobą. O dziwo, kiedy tylko głowa Skai zetknęła się z miękką
poduszką Biebera, oczy dziewczyny automatycznie się zamknęły, a blondynka
odpłynęła pogrążona w śnie.
- Mam
nadzieję, że się wyspałaś. – dziewczyna usłyszała głos, przybywający do jej
uszu niczym echo. Niechętnie uniosła powieki, po czym podniosła się, wciąż
przecierając oczy. Rozejrzała się dookoła, zauważając, że jest rozłożona na
całym łóżku.
-
Justin? – nigdzie nie widziała bruneta. Czyżby już wstał?
-
Podłoga! – odpowiedział głos, który z pewnością należał do chłopaka.
Zdezorientowana wychyliła się zza łóżka. Ku jej zdziwieniu zobaczyła Justina,
leżącego na plecach z grymasem na twarzy. – Księżniczka się wyspała?
- O
rany, Justin! – jej źrenice poszerzały, a policzki nabrały rumieńców ze wstydu.
– Tak bardzo cię przepraszam, nie wiedziałam, że cię…
-
Zepchnę z mojego łóżka w środku nocy? Tak, ja też. Ale pomożesz mi wstać? –
wyciągnął przed siebie ręce.
Skai
nieśmiało chwyciła go za nie, próbując go podciągnąć, jednak Justin swoim
ciężarem ją przewyższał, w dodatku całkiem świadomie pociągnął dziewczynę ku
sobie, aż ta z piskiem wylądowała na nim twarzą w twarz z jego nagim torsem.
Była zażenowana aż po cebulki włosów. Czuła jak brzuch bruneta się trzęsie. Ten
głupek się śmiał!
- Ty idio….
Nie
zdążyła dokończyć, gdyż Justin przywarł swoimi ustami na jej miękkie wargi
oddając słodki, ale niestety krótki pocałunek. Zdezorientowana Skai została z
głupią miną i wyciągniętymi przed siebie ustami, jakby czekała na więcej.
Dopiero kilka sekund później dotarło do niej co się właśnie stało, kiedy
chłopak ponownie śmiał się z niej. Walnęła go lekko w klatkę piersiową i cała
czerwona na twarzy niezdarnie wstała, próbując zebrać ze sobą resztki godności.
- Ale
naprawdę mam nadzieję, że się wyspałaś. Powiedz, kto jest wygodniejszy ja czy
łóżko? Stawiam na łóżko, skoro ja wylądowałem na podłodze. – cały czas się
śmiał, podążając za blondynką, która usiłowała go ignorować przygotowując
rzeczy na casting, jednak jej cierpliwość się skończyła.
-
Justin! – chwyciła za poduszkę i zaczęła go nią okładać – Dlaczego… ty… mi… to…
robisz… - wydyszała.
- Bo
uwielbiam kiedy pojawiają się na twoich policzkach rumieńce.
Dziewczyna
przestała na chwilę go bić, opuściła poduszkę. Wyznanie Justina bardzo ją
rozczuliło, gdyż chłopak rzadko kiedy mówił o swoich uczuciach. Od razu zrobiło
jej się cieplej na sercu, a cała złość w oka mgnieniu wyparowała.
- To
co, idziemy zaraz, nie? – zanim się obejrzała, brunet cmoknął ją w nos, po czym
wrócił na swoją stronę i bez żadnego skrępowania zaczął zmieniać ubrania.
- Tak.
Jasne. – wyszeptała sama do siebie.
Ubrała
luźne dżinsy, do tego białą koszulę, zaś do torby wrzuciła ulubione dresy i
czarną bokserkę. Jeszcze tylko adidasy i była gotowa. Spojrzała na Justina,
jednak nigdzie go nie zobaczyła. Dopiero światło w łazience utwierdziło ją w
przekonaniu, że chłopak „robi się na bóstwo”.
-
Justin! – zastukała donośnie do drzwi. – Może byś już wyszedł? Jeśli za pięć
minut nie wyjdziemy to nie zdążymy na cza…
- Jak
wyglądam? Wystarczająco niedbale? Jakbym dopiero wstał z łóżka? – wystawił
głowę zza drzwi i poruszył zabawnie brwiami.
- Idź
ty… - trzepnęła go w pierś, przez co brunet zaśmiał się.
- Ale
tak poważnie…
-
IDZIEMY !
Skai
oraz Justin wsiedli do autobusu w ostatniej chwili, chociaż i tak kierowca
zlitował się nad nimi, obserwując w bocznym lusterku jak dwojga nastolatków
biegnie, cała czerwona na twarzy a torby skakały wokół ich bioder. Potrącali
różnych ludzi po drodze, wołając wciąż kierowcę. Do środka wpadli jak burza.
Skai drgnęła lekko, lecąc na Justina, pod wpływem ruszania pojazdu z miejsca.
Szybko jednak chwyciła się barierki i przytrzymała ją. Uniosła twarz w górę,
spoglądając na Justina.
Chłopak
stał oparty o rurkę, wpatrzony w krajobraz rozciągający się za szybą. Nie był
on zbytnio zachwycający, zresztą Justin tak naprawdę nie widział go, lecz
myślami towarzyszył sobie samemu w układzie, który wymyślił specjalnie na
casting. Ćwiczył w myślach, dopracowywał
szczegóły.
- Masz
jakiś układ? – z zamyśleń go wyrwał głos Skai.
- Uh.
No jasne, a ty? – widząc zmarszczki wstępujące na czoło blondynki, wywnioskował
iż była bardzo zestresowana. Palcami stukała o poręcz, a jej wzrok nie mógł
skoncentrować się na jednym punkcie, tylko krążył wszędzie. – Ale pewnie i tak
nic z tego nie wyjdzie i będę improwizował. – dodał szybko, aby ją uspokoić.
- Ja
nie mam układu! Kompletnie nic! – jęknęła Skai, opierając się głową o ramię
bruneta. – Jak to zawalę to trudno… Coś wymyślę.
- Hej,
hej. – chłopak delikatnie chwycił podbródek dziewczyny i odchylił go lekko w
górę. – Jesteś niesamowitą tancerką. Improwizacja wychodzi ci najlepiej. Uwierz
mi.
Skai
uśmiechnęła się do niego rozpromieniona, po czym zawstydzona spuściła wzrok na
czubki swoich butów. Wysiedli na odpowiednim przystanku jednak nie bardzo mieli
pojęcie gdzie iść dalej.
- W
prawo.
-
Jesteś pewny, że w prawo? To już chyba jest trzecie! – dziewczyna nie kryła
zdenerwowania. Cały czas rozglądała się, szukając jakiejkolwiek poszlaki. –
Może kogoś jednak zapytamy?
- Nie.
– uciął krótko Justin. Skai od razu wiedziała, że uraziła jego męską dumę. Była
do tego przyzwyczajona, mając 5 braci nie dało się tego nie zauważyć. – W
prawo, prosto i na lewo powinna być.
Chłopak
ruszył przed siebie znienacka, tak, że Skai musiała za nim pobiec. Justin
trzymał w ręku kurczowo telefon, na którym widniała trasa, jaką mieli przebyć.
Blondynka już nic nie mówiła, tylko w ciszy szła za nim.
-
Justin.
- Mhm.
-
Justin.
- Uhm.
-
Justin !
Odwrócił
się gwałtownie, aż Skai na niego wpadła, gdyż nie zdążyła wyhamować. Roztarła
czoło, po czym spojrzała w oczy Justina. Nienawidziła kiedy był zły i się do
niej nie odzywał. Nie mogła przetrawić jego obojętności.
- Nie
bądź taki. – westchnęła. – Wiem, że dojdziemy na miejsce. Nie wątpię w ciebie.
-
Dziękuję. –odparł wyraźnie zadowolony. Chwycił Skai za rękę, a następnie splótł
ich palce razem.
Blondynce
od razu zrobiło się w całym ciele gorąco. Nawet nie potrzebowała się rozgrzewać
przed przesłuchaniem, gdyż brunet jednym gestem zrobił to za nią. Zaskakująco
dobrze się czuła, cało zdenerwowanie gdzieś się ulotniło. Obecność Justina
działała na nią kojąco.
Dotarli
na miejsce po kilku minutach.
-
Mówiłem, że znam drogę. – mrugnął do dziewczyny.
- Ale…
ale dużo ludzi. – Skai wmurowało w ziemię. Była zmieszana, ten cały tłum
zbytnio ją przytłaczał.
- Chodź
ze mną.
Idąc
przez dziedziniec mieli wrażenie, jakby każdy się im przyglądał, oceniał
rywala. Skai zastanawiała się, czy było tak ze wszystkimi, którzy tu przyszli,
czy tylko z nimi. Wolała tą pierwszą wersję, przez co nie czułaby się jeszcze
gorzej. Cała pewność siebie wyparowała, zaczęła się bać naprawdę. Co jeśli się
przewróci? Co jeśli nie jest wystarczająco dobra? Co prawda jedna z
ważniejszych osób z tej akademii zaprosiła ich na przesłuchani, a to musiało
coś znaczyć, jednak Skai nie poczuła się wcale lepiej po tym. Co jeśli kobieta
się myliła i nie nadaje się do takiej uczelni?
Stanęli
w kolejce, cierpliwie czekając na swoją kolej, aż przydzielą im numerek i będą
mogli się rozciągać. Skai widziała tutaj mnóstwo utalentowanych osób, z których
pewnie połowa się nie dostanie. Co jeśli ona była w tej drugiej połowie?
Widziała jak niektóre dziewczyny rozciągają się, robiąc np. szpagat albo różne
dziwne rzeczy z nogami. Były świetnie porozciągane, a Skai tego nie potrafiła.
Umiała się ruszać, jednak w porównaniu z nimi wydawała się być przeciętna.
- Nawet
się nie waż z nimi porównywać. – Justin jakby wyczuł co się dzieje w głowie
blondynki. – Jesteś inna.
-
Akurat. – prychnęła zrezygnowana.
- Wiesz
ile jest takich baletnic jak one? Pęczki. A Skai Johnson? Jedna w swoim
rodzaju. – na te słowa na ustach dziewczyny zagościł szeroki uśmiech.
Zawstydzona potrząsnęła głową, rumieniąc po cebulki włosów. Jak to się stało,
że chłopak na nią tak działał?
Czekali
około czterech godzin na swoją kolej. Zdążyli poznać kilka osób, jednak wszyscy
odnosili się względem nich obojętnie, czasem nawet zarozumiale. Niektórzy
otwarcie mówili, że nie mają na celu zaprzyjaźniać się tylko po prostu dostać
do tej szkoły i ją skończyć.
- Numer
1198 !
Justin
spojrzał na Skai, aby dodać jej otuchy. Ścisnął dłoń blondynki, która cała
drżała z nerwów.
- Daj z
siebie wszystko.
- Tak,
zrobię. – postanowiła.
Uścisnęła
dłoń chłopaka, po czym pewnym siebie krokiem ruszyła w kierunku drzwi.
Nieśmiała wersja dziewczyny odeszła w cień, pozostawiając sceniczną Johnson.
-
Witam. Na imię mam Skai Johnson i chciałam dzisiaj zaprezentować państwu
siebie.
Sala
była bardzo duża, prawie wszędzie zamiast ścian powieszone zostały lustra.
Podłoga mimo tak dużej liczby kandydatów przewijających się przez tą salę,
lśniła czystością, a może jednak potem? W każdym razie wyglądała na
niebezpiecznie śliską, jednak Skai nie to przestraszyło, lecz lustra owszem.
Nie lubiła patrzeć na swoje odbicie, zwłaszcza kiedy tańczyła, bardzo ją to
denerwowało i nie potrafiło się skupić.
Przed
dziewczyną stał rozstawiony stół, przy którym zasiadły dwie kobiety, jedną z
nich była Elisabeth Stanson oraz dwóch mężczyzn. Wszyscy wyglądali tak elegancko,
że Skai czuła się przy nich niechlujnie. Spojrzała w lustro i niemal się
wzdrygnęła. Zacisnęła mocno pięści, po czym zmusiła się aby podejść do wieży.
Włożyła tam swoją płytę, ustawiła na swój kawałek, po czym ustawiła się na
środku sali. Zamknęła oczy, aby nie widzieć odbicia.
„When your legs don't work like
they used to before”
Zaczęła od delikatnego ruchu nogą
oraz rękoma po czym przeszła do coraz to bardziej śmiałych gestów. Obrót,
skłon, przesunięcie stopą, obrót. Wystarczyło, że tańczyła do swojej ulubionej
piosenki, aby móc włożyć w występ całą swoją duszę, całą siebie. Otworzyła
oczy, nie przestając poruszać się w takt muzyki. Nie patrzyła na sędziów tylko
przed siebie. Wzrok miała zamglony, nie myślała o niczym konkretnym. Skupiła
się na słowach Eda, a jej ciało podporządkowywało się muzyce.
- Dziękujemy. – nawet nie zorientowała
się kiedy zapanowała cisza, a utwór się skończył. – Odezwiemy się wkrótce
telefonicznie. – dodał mężczyzna, przedstawiciel jury.
- Dziękuję. – wymamrotała pod
nosem.
Po minach sędzi nie wywnioskowała
niczego dobrego. Czuła się niesamowicie podczas przesłuchania, była taka pewna
siebie, jednak teraz to uczucie nagle ją opuściło. Mogła się bardziej postarać,
kurcze, przecież znała tyle fajnych ruchów których nie wykorzystała! Może
trzeba było jednak do innej piosenki tańczyć? Była beznadziejna. Na pewno im
się strasznie nudziło podczas przesłuchania, przecież ten kawałek był taki
wolny.
- Skai?
- Nie wiem, nie pytaj mnie. –
zrezygnowana usiadła na krześle, po czym położyła dłoń na dłoni Justina. –
Teraz twoja kolej. – uśmiechnęła się do niego szeroko. – Daj czadu.
I dał. Widać było jak sędziowie
uśmiechali się… byli pod wrażeniem. Z łatwością zmiótł resztę konkurencji. Był
pewny tego, że się dostanie co jednocześnie go przerażało gdyż życie płata
figla i bardzo łatwo można się przeliczyć. Z Sali wypadł przepełniony energią,
niemal na skrzydłach biegł do Skai. Przechwycił ją w swoje ramiona i uniósł w
górę. Dziewczyna zaśmiała się, trzymając kurczowo dłońmi szyję bruneta, aby nie
spaść. Pozytywna energia zaraziła Skai, która widząc szczęście Justina, sama je
odczuwała.
- Wnioskuję, że dobrze ci poszło.
– parsknęła, kiedy brunet odstawił ją na ziemię, jednak jeszcze nie zabrał rąk
z jej bioder.
- Jeszcze jak. Zobaczysz, oboje
się dostaniemy.
- No nie wi… - Justin zamknął jej
usta długim pocałunkiem.
Skai stała niczym sparaliżowana.
Po drugim pocałunku rozluźniła się, a fala gorąca zalała jej ciało. Nieśmiało
dotknęła policzka chłopaka. Kiedy oderwali się od siebie, Justin posłał jej
słodki uśmiech, a następnie chwycił za rękę.
- Chodź, pójdziemy uczcić nasze występy.
Blondynka pokiwała jedynie głową,
wpatrując się w chłopaka z nieukrywanym zdziwieniem, ale też była pod wrażeniem
jego zmianą, chociaż odrobinę było to podejrzane. Szybko jednak odepchnęła od
siebie te myśli, gdyż chciała nacieszyć się tą chwilą.
Kupili po hot-dogu i szli przez
Lincoln Park. Rozmawiali o prostych rzeczach, śmiali się z drobnostek. Skai
nigdy nie przypuszczałaby, że mogłaby kiedykolwiek normalnie porozmawiać z
Justinem. Wcześniej ich relacja była bardzo burzliwa, o ile nie całkowicie
pomieszana. Oboje byli zagubieni, nie umieli ze sobą współpracować dlatego
teraz dziwne był czas kiedy żyli w zgodzie, tak jak teraz.
Justin obserwował, jak Skai
wyciąga z kieszeni telefon i przykłada go do ucha. Uśmiecha się szeroko, na
wieść, iż zadzwonił do niej jeden z braci zapytać jak poszedł casting. Zaczęła
opowiadać wszystko w szczegółach, co czuła przed, co po, jak on się zachowywał,
co zrobiła źle, jacy byli sędziowie i tak dalej i tak dalej…
Nie wiedział co dokładniej czuł
do dziewczyny, ale było to niesamowite uczucie. Myśl, że ona jest tutaj, razem
z nim i uśmiecha się, była jak powrót do domu, gdzie czuł się bezpiecznie. Skai
była jego nowym domem.
Chciał zrobić coś dla niej
specjalnego, wyjątkowego, aby odwdzięczyć się za czasy, gdy ją poniżał,
traktował jak nic, a ona mimo wszystko była z nim. Wcale nie musiała, ale
jednak została. Nie poddała się. Na początku myślał, że zdradza April,
zaczynając czuć coś do Skai. Czuł się okropnie z myślą, iż zależy mu na
blondynce bo była normalna, natomiast April… Cóż, zmieniła się bardzo.
Nienawidziła jego oraz świata, wszystko przez schizofrenię i zakorzenioną
depresję. Skai była zdrowa, normalna, zależało mu na blondynce, ale głęboko w
sercu rana po April wciąż była, a raczej blizna po niej. Nie potrafił się
wyzbyć szczęścia, które odczuwał przy Skai, jednocześnie potęgowało ono
poczucie winy Justina.
- No nie wiem.. – dziewczyna
spuściła wzrok, po czym przeczesała dłonią włosy widocznie zdenerwowana. –
Jeszcze się okaże. Na razie spacerujemy z Justinem po parku… Tak… Oliver wiem!
Ale… No dobra…. Wrócimy niedługo, obiecuję. Daj mi bliźniaków…
Justin przypatrywał jej się z
lekkim uśmiechem. Skai to dostrzegła, a lekkie rumieńce wstąpiły na policzki
dziewczyny. Uśmiech bruneta jeszcze bardziej poszerzał. Przejechał opuszkiem
palca po rumieńcu, a w słuchawce słychać było wrzaski rodzeństwa, jednak
blondynka nie odpowiadała, gdyż za bardzo była wpatrzona w Justina.
- Muszę kończyć, do zobaczenia. –
wyszeptała do telefonu, po czym rozłączyła się i schowała go. – Justin…
- Chodź tu. – wyciągnął przed
siebie ramiona, aby schować w nich dziewczynę. Skai objęła go nieśmiało, a
czołem oparła się o jego klatkę piersiową. Oddychała powoli, równomiernie. Była
bezpieczna.
- Co jeśli tylko jedno z nas się
dostanie? – dziewczyna uniosła głowę. W jej oczach można było dostrzec strach.
- Wtedy coś wymyślimy. Razem. Ja
cię nie zostawię, nigdy.
Skai nie odpowiedziała, gdyż nie
była co do tego taka pewna. Owszem, Justin był ostatnio taki kochany, aż za
bardzo. Ludzie nie zmieniają się o 360 stopni ot tak. Szukała w jego spojrzeniu
starego Justina, lecz skurczybyk dobrze się ukrył. Tylko czeka na odpowiednią
okazję, aby ukazać swe oblicze.
- Wracajmy już. Twoi rodzice na
pewno też się martwią.
- Tak. Pewnie tak.
Zapanowała między nimi niezręczna
cisza. Całe podekscytowanie minęło jak bańka mydlana. Do hotelu wracali osobno,
prawie się do siebie nie odzywali. W pokoju zaczęli pakować swoje rzeczy
również w dziwnej atmosferze dopóki Justin nie włączył na cały regulator radia.
- I don’t know about you, but I’m
feeling twenty-two. Everything will be alright if . You keep me next to
you ! – Justin zaczął chodzić po pokoju, poruszając się w dziwny sposób. Kręcił
tyłkiem w rytm muzyki Taylor Swift.
- Zdziwię się, jeśli cię nie
wezmą. Wystarczy spojrzeć tylko… na twoje ruchy. – wypaliła Skai, ledwo
powstrzymując śmiech. Wzięła jego koszulkę, która jakimś cudem znalazła się na
jej łóżku i rzuciła nią w bruneta.
- Chodź, przyłącz się! – już
szedł w jej kierunku, lecz Skai nie zamierzała do niego dołączać. Próbowała
uciekać, ale mały pokój ją nieco ograniczał. Justin chwycił ją za biodra, kiedy
próbowała uciec przez drzwi frontowe na korytarz. – Nigdzie cię nie puszczę. –
szepnął jej do ucha. Blondynka od razu przestała się poruszać.
Odważyła się aby pocałować go w
policzek. Wykorzystała zdezorientowanie Justina i wróciła do pokoju, aby
dokończyć pakowanie. Brunet wrócił zaraz za nią, uśmiechnął się pod nosem, po
czym wrzucił do plecaka dresy.
Po wymeldowaniu się wsiedli do
samochodu. Powoli zapadał zmrok. Jechali autostradą, dlatego Justin miał
możliwość aby mocno się rozpędzić. Lubił szybką jazdę, chociaż rzadko kiedy
mógł się tak wyszaleć. Skai była chyba za bardzo zmęczona, aby zwrócić na to
uwagę. Oparta o szybę przymknęła lekko powieki, jakby miała zaraz zasnąć. W tle
cicho grało radio idealnie dopełniając cały obrazek. Rzeczywiście nie minęło
parę minut jak blondynka zasnęła.
Justin po dwóch godzinach jazdy
zjechał na stację benzynową aby zatankować. Zanim jednak wysiadł, spojrzał na
Skai i nie mógł odmówić sobie tej przyjemności, aby cmoknąć ją w czoło.
Dziewczyna poruszyła się, aby poprawić pozycję w której spała, lecz nie
odwróciła się od niego plecami. Justin zaświecił małą lampkę w samochodzie po
czym wyciągnął telefon, aby uwiecznić obraz śpiącej Skai w jego aucie.
W tym momencie, kiedy tak na nią
patrzył zdał sobie sprawę, że naprawdę ją kocha i chciałby aby blondynka
zasypiała oraz budziła się tuż przy jego boku.
OD AUTORKI: OH GOD, TO JEST OKROPNE, JA WIEM. W DODATKU CZEKALIŚCIE TAK DŁUGO NA ROZDZIAŁ. NIE MIAŁAM KOMPLETNIE POJĘCIA JAK GO ZAKOŃCZYĆ. WYBACZCIE. MAM PLANY NA KOLEJNE I MYŚLĘ, ŻE PÓJDĄ SZYBCIEJ NIŻ TEN. KIEDYŚ KOCHAŁAM ZACZYNAĆ OPOWIADANIA ALE TO POSZŁO MI STRASZNIE CIĘŻKO NIE WIEM CZEMU. PRZEPRASZAM ŻE WAS ZAWIODŁAM, ALE OBIECUJĘ ŻE POTEM BĘDĄ LEPSZE. WYBACZCIE :(
dlaczego piszesz, że nas zawiodlas? wcale tak nie jest, bo rozdział jest wspanialy! juz nie moge doczekac się nastepnego. uwielbiam to opowiadanie wiec jestes starsznie zadowolona ze jest teraz prowadzona 2 czesc. jest duzo cytatow z tego rozdzialu ktore mie sie bardzo podobają:)
OdpowiedzUsuńZa co ty przepraszasz? Ja tylko czekalam az Justin przyzna sie przed samym soba, ze kocha Skai rozdzial jest swietny i niczego w nim nie brakuje jest swietny i czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńZycze weny xx
Przed to, ze dwa razy napisalam, ze rozdzial jest swietny komentarz jest troche bez sensu xd
Usuńnie jest bez sensu, jest świetny x
Usuń<33
OdpowiedzUsuńJuż dawno przeczytałam rozdział, ale dopiero dzisiaj mi się przypomniało, że zapomniałam dodać komentarz, za co strasznie cię przepraszam. Cieszę się, że Justin i Skai są razem, bo na początku tego opowiadania przecież się nienawidzili. Bojęsię tylko tego, że coś stanie na przeszkodzie do ich szczęścia. A jestem wręcz pewna że coś takiego się wydarzy. Nie chciałabym tylko, żeby Skai znowu cierpiała...
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny :)
PS: mogłabyś mnie informować na TT o nowych rozdziałach, bo mam ostatnio tyle na głowie, że mogę zapomnieć tu zaglądać :) @belieber_katy06
Jeju czemu ja dopiero teraz zobaczyłam że dodałaś nowy rozdział tego opowiadania?? Świetnie się zaczyna, zresztą tak samo jak pierwsza część. Jestem ciekawa jak to się rozwinie. Czekam na kolejny. Informuj mnie, bardzo cię proszę. @ilukesloved ♥
OdpowiedzUsuń