niedziela, 4 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 2

         - Jesteśmy w domu.
         Obudziło ją lekkie szturchanie w ramię oraz czyjaś dłoń, wciąż przeczesująca jej włosy. Z początku nie bardzo wiedziała o co chodzi, gdzie się znajdowała ani dlaczego ta głowa tak jej dokuczała. Zmarszczyła czoło, po czym dotknęła go dłonią aby ból minął.
         - Co jest grane? – wychrypiała, a nad sobą usłyszała cichy śmiech.
         - Przyjechaliśmy w końcu. – oznajmił Justin, rozbawiony widokiem nieogarniętej Skai.
Odpiął jej pas, po czym wysiadł z samochodu. Obszedł go i otworzył drzwi ze strony dziewczyny. W momencie kiedy wziął ją na ręce, jej oczy opadły i blondynka ponownie zapadła w głęboki sen. Chłopak podszedł do drzwi, nawet nie musiał pukać a one same się otworzyły. W nich stanął Oliver. Nadal nie specjalnie darzył bruneta sympatią, ale zgodnie pokiwał głową na znak, aby wszedł do środka oraz zaniósł dziewczynę do łóżka.
Tak też zrobił. Daniel już spał, więc Justin musiał zachowywać się naprawdę cicho. Pocałował blondynkę w czoło, po czym nie śpiesząc się wyszedł. Zszedł na dół, gdzie czekał Oliver. Nie pozwolił brunetowi tak po prostu wyjść, ku jego zdziwieniu jednym ruchem ręki wskazał, aby udać się do kuchni.
- Czy moja siostra ma szansę się dostać? – spytał wprost, nie owijając w bawełnę. – Bo jeśli nie, ona będzie załamana i to będzie twoja wina. Wiesz o tym?
- Wiesz, a ja myślałem, że wierzysz w Skai. – odparł, nie mogąc się powstrzymać od złośliwości. – Odpowiedź powinniśmy dostać za parę dni, więc dobrze by było, aby ją zająć czymś innym, aby nie myślała o tym telefonie bo inaczej zwariuje i dostanie obsesji.
- Racja. – Oliver pokiwał głową.
Cóż, to nie było takie proste jak myśleli. Przez następne trzy dni, jedyne co Skai robiła to wszędzie nosiła swój telefon. Nawet jak wpadła na chwilę do kawiarni aby pomóc Oliverowi, gdyż ją do tego zmusił to i tak ciągle zerkała na ekran w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Nie dzwonią. Na pewno się nie dostałam. Mówię ci to. Źle mi poszło, cholera. Mogłam się bardziej postarać, wymyślić układ! Co ja teraz będę robić? Może twój szef mnie też przygarnie, jak myślisz Oliv? Nie no, ja nawet nie umiem być kelnerką. Co ja robię ze swoim życiem…
- Stolik 5. Obsłuż go. – starszy brat wcisnął jej na siłę notes, przemycając tym samym komórkę.
- No jasne. Mam odwalać za niego robotę. – wywróciła oczami, jeszcze nie świadoma tego, iż nie ma telefonu. Spojrzała na wybrany stolik, przy którym siedział Justin, dumając nad menu.
- W czym mogę Panu pomóc? – spytała stając tuż za nim. Justin nie odwracając się odpowiedział:
- Latte z podwójną śmietaną. – odchylił głowę tak, że widział Skai do góry nogami. – I może jeszcze uśmiech tej pani.
- Kawę da się załatwić, a co do drugiego, to musisz poczekać aż… OLIVER GDZIE MÓJ TELEFON?! – odwróciła się gwałtownie, uderzając przy tym chłopaka notesem w głowę. – Oliver! Przysięgam, że kiedyś coś mu zrobię. – mruknęła pod nosem, idąc w stronę brata.
- Dzwonili. – oznajmił z grobową miną. – Odebrałem.
Skai zaniemówiła. Tyle czekała na ten nieszczęsny telefon, na odpowiedź, a gdy nareszcie może ją uzyskać… Bała się. Z jednej strony chciała wiedzieć jak najszybciej, bo gdyby ewentualnie się dostała, mogliby świętować z Justinem, a gdyby jednak nie…. Nie chciała tego wiedzieć.
- I…?
- Dobra, nie dzwonili, ale gdybyś widziała swoją minę… - zaczął się śmiać. Skai wymierzyła cios pięścią w jego brzuch, aż chłopak zgiął się w pół. – Ej mała, nie pogrywaj sobie. – zatrzymał dłoń w powietrzu.
- Jesteś kretynem, wiesz?! Oddawaj mi telefon!
- Oddam ci, jak się uspokoisz bo nam klientów wystraszysz. Nie.. nie patrz tak na mnie dobra? – od razu oddał jej telefon, gdy tylko zobaczył jak marszczy groźnie czoło oraz zacisnęła wargi, tworząc jedną, wąską linię. – Masz telefon, ale już tu nie pracujesz.
- Zwalniasz mnie?!
- Nawet nie byłaś zatrudniona!
- Justin powiedz mu coś! – Skai zdezorientowana szturchnęła bruneta, który niepewnie wstał. Spojrzał na Olivera, już otwierał buzię kiedy ten na niego groźnie spojrzał. Justin nie chciał mieć znowu wroga w starszym bracie Skai, dlatego szybko je zamknął.
- Wybacz. – wyszeptał.
- Świetnie! Wychodzę.
Nie przebierała się z powrotem w swoje ciuchy tylko ubrana jak kelnerka wyszła zamaszystym krokiem na zewnątrz. Justin podążył szybko za nią, wołając wciąż jej imię, jednak blondynka ignorowała go. Była wściekła, ale tylko dlatego iż wewnątrz umierała ze strachu przed tym cholernym telefonem. Od niego zależało prawie całe jej przyszłe życie.
- Skai! – położył dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Po prostu strasznie się boję. – wymamrotała pod nosem.
- Chodź do mnie, obejrzymy jakiś film. Okej?
Skai odwróciła się, stojąc z brunetem twarzą w twarz. Uśmiechnęła się lekko i skinęła głową na znak zgody. Justin chwycił ją za rękę, po czym zaprowadził do swojego samochodu.
- Będziemy mieli gościa. – powiedział kiedy już dojeżdżali na miejsce.
Blondynka spojrzała na niego niezrozumiale. Gościa? Jakiego? Nic jej nie przychodziło do głowy. Tajemnicza mina Justina jeszcze bardziej ją dezorientowała.
- Kogo?
- Zobaczysz. – puścił jej oczko, po czym zatrzymał się na podjeździe do garażu.
- Twoi rodzice są?
- Nie. Pojechali gdzieś, wzięli też ze sobą Jazmyn.
- Oh.
„Więc tylko ja i on? Ah! No i tajemniczy gość. Może to Julie? Wydaje mi się, że są kolegami… Błagam żeby nie. A może jakiś jego krewny? Kurcze, nie lubię tak czekać, dokładnie jak z tym telefonem od uczelni” Przez głowę Skai przelewał się natłok różnych myśli, w drodze do domu bruneta.
- Justin, chłopie, jak ja cię dawno nie widziałem !
Nie zdążyli nawet chwycić za klamkę, kiedy drzwi same się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny jak Ryan. Uściskał mocno Justina, poklepując go po plecach. Gdy napotkał zdziwione spojrzenie Skai, był również lekko zaskoczony . Wypuścił bruneta z ramion i podszedł do dziewczyny.
- Cześć mała. – przytulił ją lekko, po czym otworzył szerzej drzwi. – Zapraszam do środka.
- Uważaj, gdzie jesteś. – Justin parsknął śmiechem, wchodząc do środka.
Skai z szerokim uśmiechem na ustach podążyła za nim. Zdziwiła ją reakcja Ryana, ale pozytywnie. Ostatnio gdy się widzieli byli na pogrzebie rodziców Goldberga i nie było  za wesoło. Jednak nawiązała się między nimi niewidzialna nić porozumienia.
- Miło cię widzieć Ryan. – odważyła się powiedzieć blondynka.
- Ciebie również.
Zapomniała o telefonie, na który czekała już kilka dni, gdyż jej uwagę odwróciło spotkanie z przyjacielem Justina. Skai wiedziała, że on się zmienił, może nie do końca, ale zaczął inaczej spoglądać na świat i ludzi, po śmierci rodziców.
- Jak się dostałeś do domu? Myślałem, że to my będziemy na ciebie czekać. – powiedział Justin.
- Zawsze zapominasz zamknąć tylnych drzwi, więc się wkradłem do środka. Przy okazji pozwoliłem zrobić sobie tosty, nie przeszkadza ci to? No to świetnie. A teraz, ponoć mieliśmy oglądać jakiś film? – opadł swobodnie na kanapę. – Co tak stoicie?
Skai spojrzała porozumiewawczo na Biebera, a on na nią. Obydwoje myśleli o tym samym. Ryan dziwnie promieniał, coś mu się pewnie stało. Może ma dziewczynę, którą w końcu darzy uczuciem? Jednak nie dali po sobie poznać, że zauważyli tą zmianę. Skai usiadła obok niego, a Justin stanął przy szafie z płytami.
- Jaki film?
- Horror jakiś, nie? – zaproponował Goldberg.
- A może film akcji? – nieśmiało odezwała się Johnson.
- Thriller okej? Tak żeby było po środku. Mam coś fajnego z Jasonem Stathamem „W obronie własnej”.
- Z Jasonem Stathamem?! – pisnęła podekscytowana blondynka. – To mój ulubiony aktor. – wyjaśniła, widząc podejrzliwe miny chłopaków.
 - Idę po chipsy, a wy włączcie film. – oświadczył Ryan.
- Ale…
- Są w tej szafce obok lodówki, myślisz, że nie wiem? – parsknął śmiechem. – Oj Justin, Justin.
- Myślisz, że ….
- …. Ma dziewczynę, ale…
- … czeka na odpowiednią chwilę…
- aby nam ją przedstawić? – wypowiedzieli równocześnie Skai oraz Justin, po czym wybuchli gromkim śmiechem.
- No to mnie macie. – oświadczył Ryan, stojąc w progu z rozłożonymi rękoma. – Mam dziewczynę.
- To wszystko wyjaśnia, stary. – Justin podszedł do niego i poklepał go po plecach. – Znam ją?
- Wolałbym o tym nie mówić…
Brunet pierwszy raz widział swojego przyjaciela tak zawstydzonego, a jednocześnie zmieszanego.
- Znam ją, prawda? Dlatego nie chcesz o tym powiedzieć. Daj spokój, nic mnie nie ruszy.
- To Julie. Miałem ją dzisiaj zaprosić, ale zobaczyłem Skai… i jakoś wolałem uniknąć tego spotkania.
- Czemu? My nie jesteśmy wrogami z Julie.
- Ty może tak myślisz, ale ona niekoniecznie… To skomplikowane, czy możemy oglądać ten film?
Ryan chwycił za pilot, po czym włączył telewizor. Usiadł na kanapie obok blondynki. Justin wzruszył ramionami i dołączył do pozostałej dwójki. W powietrzu wisiała napięta atmosfera, każdy udawał, że ogląda film, lecz myśli krążyły wszędzie poza tym pokojem.
- Muszę iść. Bracia, pewnie się zamartwiają. Nie powinnam ich na tak długo zostawiać. – powiedziała Skai, gdy film się skończył.
- Okej, odwieziemy cię.
- Nie trzeba, nie jest jeszcze tak ciemno, żebym nie mogła trafić. – zaśmiała się, próbując rozluźnić atmosferę. – Cześć Ryan.
- Cześć. – odpowiedział jej lekkim uśmiechem. – A co do Julie to nie przejmuj się. Pogadam z nią.
- No jasne. – pokiwała głową, jednak obydwoje wiedzieli, że nie przestanie ot tak się tym przejmować.
Justin odprowadził ją pod drzwi, gdzie nareszcie zostali sami. Stali chwilę naprzeciwko siebie, nie bardzo wiedząc jak się pożegnać. Teoretycznie nie byli razem, ale praktycznie… wszystko się do tego sprowadzało, więc co tak naprawdę ich powstrzymywało?
- Uhm. No to ja już idę… - zawahała się. – To cześć.
Wyszła szybko, zanim Justin zdążył jakoś zareagować. Stał w drzwiach, patrząc jak Skai odchodzi. Dlaczego jej nie pocałował, albo chociażby przytulił? Kretyn! Przeklinał siebie w myślach. Widział jak blondynka wyciąga telefon i przystawia go do ucha. To pewnie Oliver znowu na nią krzyczy, dlaczego jej tak długo w domu nie ma. To wszystko przez niego. Znowu sobie nagrabił, a przecież szło tak dobrze…
Blondynka stanęła. Z tej odległości mógł zobaczyć, że ma rozdziawioną buzię, a dłońmi próbuje ją zatkać. Przechodnie dziwnie się na nią patrzyli.
- Bieber! Ktoś do ciebie!
Z wewnątrz zawołał go Ryan. Ignorował chwilę jego wołania, ciągle obserwując dziewczynę, aż kumpel sam do niego podszedł z komórką w ręku.
- Halo?
- Dzień Dobry panie Bieber. Z przyjemnością stwierdzam iż dostał się pan na naszą uczelnię taneczną. Studia zaczynają się za tydzień. List z adresem do akademika oraz kluczem powinien przyjść zaraz po wpłacie zaliczki na nasze konto. Jeszcze raz gratulujemy.
- Dziękuję… - wyjąkał, dalej w to nie wierząc.
Kobieta rozłączyła się, ale Justin nadal stał, tępo wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Udawał pewnego siebie, wmawiał sobie, że mu dobrze poszło tylko dlatego, aby nie pomyśleć o porażce, która nadchodziła wielkimi krokami. Nie wierzył, że naprawdę mu się uda.
Zaraz jednak jego myśli sprzątnęła Skai, która już biegła w jego stronę. Bał się, że jej się nie udało, nie chciał widzieć cierpienia na tej twarzyczce. Tak się bała, tak bardzo jej na tym zależało, a tu lipa.
Na szczęście martwił się na próżno, gdyż Skai biegła prosto do niego z wielkim bananem na twarzy. Zarzuciła ręce na jego szyję i pocałowała go mocno w usta. Justin uśmiechnął się, jednocześnie rozpływając. To był pierwszy pocałunek, jaki dała mu Skai. Przepełniony był podekscytowaniem jak i szczęściem. Justin przyciągnął ją do siebie, mocno oplatając w pasie.
- Dostałam się, po prostu nie wierzę ! – pisnęła, kiedy oderwali się od siebie.
- Ja też. – Justin zaśmiał się. – Czujesz to?
- Nie wiem, jestem zbyt oszołomiona.

- Wierzcie mi, ja też. – to jednak nie powiedzieli ani Justin ani Skai. Odwrócili się i zamarli z wrażenia, jakie wywołał na nich widok…


Od autorki: Wiem, że długo mnie nie było, ale nie wiem co się dzieje... Czuję, że się wypalam. Dopiero dzisiaj natchnęła mnie wena i piszę praktycznie od rana z przerwami. W każdym razie chciałabym wam życzyć szczęśliwego nowego roku. Mam nadzieję, że w tym roku spełnią się wasze marzenia. Ja postanowiłam sobie że skończę to opowiadanie i mam nadzieję iż tak będzie. No nic, kocham was i przepraszam jeszcze raz.

5 komentarzy:

  1. Genialny rozdział. Jeju jestem ciekawa kto to na końcu powiedział. Już się nie mogę doczekać, żeby przeczytać kolejny. Dużo weny ♥ Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile emocji !
    Rozdział wspaniały.
    Ogólnie masz talent do tego.
    Pisz szybko kolejny rozdział!
    Nie mogę się doczekać kolejnego i kto to powiedział!?
    Obserwuje ;)

    http://lifelosesitsmeaning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak opisać to opowiadanie jest po prostu genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.. zaczelam czytac cie ostatnio i w zaledwie trzy dni przeczytalam wszystkie rozdzialy. Ja cie dziewczyno uwielbiam i podziwiam, ze odwazylas sie napisac ta kontynuacje. Kazdego razu jak zaczynalam czytac rozdzial to wyzwalal we mnie tyle emocji, ze wylam jak najeta! <3 nie wiem czy sie zgodzisz czy co ale chcialabym jak cos zebys informowala mnie o nowych rozdzialach na asku http://ask.fm/WiktoriaKlekocinska .. Zycze duzo weny i podziwiam!!!! Belieber Forever ;** .. Wiktiria

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, tak strasznie Cię przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Wcześniej kompletnie nie miałam do tego głowy. Nie mam już weny na pisanie, ale co gorsze, na czytanie również ;c Niecierpliwie czekam na kolejny rozdzial, nie mogę się doczekać, kiedy się dowiem kto pojawił się w towarzystwie Skai i Justina, czy to Julie? Czekam z niecierpliwością. Życzę dużo weny :* :)

    OdpowiedzUsuń