- Opiekunką Justina? –
powtórzyła oniemiała Skai. Czy to jakiś żart? Przecież jej syn jest od niej
starszy o dwa lata. Dwa lata! I ona ma być jego opiekunką?
- Tak. – potwierdziła
słowa blondynki. – Ale oczywiście nie taką opiekunką jak dla małych dzieci!
Widzisz, zauważyłam, że z moim synem zaczynają się dziać złe rzeczy. Zmienił
się bardzo, a ja mimo tego, iż staram się bywać częściej w domu, on jest coraz
gorszy, coraz bardziej chamski. Już nie mam pojęcia co robić. – kobieta
zasłoniła oczy rękoma, podpierając się o łokcie, aby ukryć łzy.
- Proszę pani… - zaczęła
Skai.
- Mów mi Pattie. –
przerwała jej kobieta z lekkim uśmiechem na ustach, już patrząc na dziewczynę.
- Pattie… Chcesz, abym
pomogła Justinowi zejść na dobrą drogę? O to chodzi?
- Tak, mniej więcej.
Chciałabym abyś się nim „zaopiekowała” w domu, żeby nie robił głupich rzeczy
typu imprezy, picie z kumplami do nieprzytomności itd.
- Oh.
- Więc… Jeśli byś się
zgodziła, to mogłabyś tam mieszkać, oczywiście dawałabym ci wolne co drugi
tydzień przez sobotę i niedzielę oraz spore wynagrodzenie. – zapewniła ją
Pattie.
- Rozumiem, ale ja teraz
mam naprawdę trudną sytuację w domu, ponieważ tam muszę robić śniadania, obiady
i kolacje, opiekować się braćmi. Oni sami beze mnie nie dadzą sobie rady.
- Załatwię im opiekunkę
i będę za nią płacić, jeśli będzie taka potrzeba. – zaoferowała Pattie.
- Skoro tak, to mogłaby
pani tą opiekunkę przydzielić Justinowi, wyszłoby taniej. – Skai zmarszczyła
czoło, nie rozumiejąc.
- Nie. Myślę, że
powinien być to ktoś z jego rówieśników, a sądząc po tym jaka jesteś od twojej
matki uważam iż będziesz dla niego najlepsza. Skai, nie musisz teraz podejmować
tej decyzji. – kobieta spojrzała uważnie na blondynkę. W tej samej chwili
kelnerka przyniosła zamówienie. – Zadzwoń do mnie jak się zdecydujesz, dobrze?
Ale wiedz, że bardzo cię potrzebuję, już nie mam do kogo się zwrócić o pomoc.
Podczas jedzenia
spaghetti nie rozmawiały już o pracy dla Skai, lecz przelatywały przez różne
tematy począwszy od wspomnień rodziców dziewczyny a skończywszy na szkole.
Pattie wypytywała blondynkę o Justina, jak się zachowuje w otoczeniu kumpli, a
Skai zaczęła się jąkać. Nie wiedziała czy powiedzieć jej o tym incydencie
sprzed dwóch dni, ale zrezygnowała z tego, ponieważ nie chciała, żeby Justin się
o tym dowiedział. Kto wie, do czego jeszcze był zdolny.
- Dziękuję Ci za to
spotkanie Skai. Było mi bardzo miło cię poznać osobiście. Tak bardzo mi
przypominasz Annie… - blondynka zobaczyła w oczach Pattie lśniące łzy, a
zaczerwienione policzki zdradzały, że lada chwila wybuchnie płaczem. Tak też
się stało.
Kobieta zalana łzami
przytuliła się do zdumionej Skai. Ta pogłaskała ją lekko po włosach. To
przecież jej powinno być ciężej po śmierci rodziców, ale jest zupełnie inaczej,
to ona jest silna dla pozostałych ludzi, aby móc ich wspierać. Wiedziała, że
rodzice byli dobrymi ludźmi i będzie im brakować Annie i Marka.
- Prze-praszam. –
wyszeptała Pattie, odsuwając się od dziewczyny.
- Nic nie szkodzi.
Rozumiem cię. – Skai posłała jej delikatny uśmiech.
- Dziękuję. – Pattie
dotknęła jej dłoni i również się uśmiechnęła. – Masz jak wrócić do domu? Może
cię podwiozę?
- Nie, nie. Dziękuję,
ale wolę się przejść. – blondynka powiedziała szczerze. Naprawdę chciała się
przejść, aby przemyśleć tą sprawę.
- Dobrze. W takim razie,
mam nadzieję, że się zgodzisz na tą pracę, ale przemyśl to bardzo dokładnie.
Dziękuję ci za wieczór. Dobranoc.
- Dobranoc.
Skai odczekała chwilę,
aż samochód matki Justina oddali się na tyle, aby kobieta jej nie widziała, po
czym ruszyła w kierunku domu. Całe szczęście, że nie było jeszcze tak ciemno,
jak tego wieczoru, kiedy syn Pattie wraz z kumplami zaciągnęli ją do baru.
Wciąż nie mogła uwierzyć
w to, co powiedziała jej Pattie. Bycie opiekunką Justina Biebera? Jej
odwiecznego wroga? Tak, tego który ciągle poniżał ją i pozostałe rodzeństwo
Johnsonów. Co by powiedzieli na to bracia Skai, słysząc tą propozycję? To
jasne, wyśmialiby Pattie i za nic się nie zgodzili na taką pracę. Skai powinna
od razu odmówić kobiecie, jednak… Dlaczego się nad tym tak intensywnie
zastanawiała?
Pewna część dziewczyny
nie chciała słyszeć o tym, aby widywać Justina dzień w dzień, rano i wieczór, a
jeszcze z nim rozmawiać, mówić co jest dobre, a co złe? Nie ma mowy! Ale z
drugiej strony… Skai wiedziała, że Justin taki nie jest, że musi być jakaś
przyczyna jego zachowania. Może w końcu chłopak dałby spokój reszcie Johnsonów?
Przestaliby toczyć tą wojnę… Ale co jeśli jej się nie uda i tylko pogorszy
sprawę? Bracia nigdy jej tego nie wybaczą. Kto zajmie się Samem i Benem,
podczas gdy ona będzie musiała zajmować się Justinem? To szaleństwo. Nie może
powiedzieć swojemu rodzeństwu, ponieważ oni od razu jej zabronią tego, ale Skai
była pewna, że taka zamożna rodzina jak Bieber na pewno da jej sporą pensję i w
końcu przestaną się martwić o pieniądze.
Skai nie wytrzymała i
jęknęła, szarpiąc lekko za włosy. Miała ogromny mętlik w głowie. Jedna myśl
przekrzykiwała drugą, jakby chciały udowodnić która ma rację. Mieliście kiedyś
wrażenie, że wasz mózg się przepala, męczy od tego myślenia? Skai właśnie tak
się teraz czuła. Wyczerpana tym wszystkim.
- No i jak z tą pracą? –
przywitał ją w progu Daniel z podejrzliwym uśmieszkiem na twarzy. Wciąż nie
wierzył siostrze.
- Nie wiem, czy ją brać.
– odpowiedziała szczerze dziewczyna, ściągając trampki.
- A jaka to praca?
- Opiekunka. –
powiedziała, celowo nie dodając „do dzieci” i w duchu liczyła, że starszy brat się tego nie uczepi.
- Czemu się wahasz?
- Gdybym wzięła tą
pracę, była opiekunką, musiałabym zamieszkać w ich domu. Owszem miałabym wolne
co jakiś czas i tak dalej, ale nie mogę
was zostawić. Zwłaszcza Sama i Bena! – wypaliła z siebie.
- Skai… - głos Daniela
nagle zamienił się w szept. Przytulił mocno swoją siostrę, delikatnie głaszcząc
jej miękkie włosy. Zdumiona dziewczyna niezręcznie wtuliła się w swojego brata,
korzystając z tej chwili, ponieważ była ona jedna na milion. – Przecież mogłaś
nam o tym powiedzieć. Mi i Oliverowi. My ci zawsze pomożemy, nie zostawimy
naszych bliźniaków samych sobie.
- Ale wy nie macie
pojęcia jak się opiekować nimi. – jęknęła blondynka. – Trzeba ich odprowadzać
do szkoły, przyprowadzać, robić śniadania, obiady, kolacje, sprzątać, pomagać
im w lekcjach, robić zakupy żywnościowe, a do tego wy macie pracę i … - nie
zdążyła jeszcze czegoś dodać, ponieważ Daniel zatkał jej usta dłonią.
- Cicho! Zaufaj nam. My
sobie poradzimy, rozumiesz?
- No nie wiem… Te ciągłe
bójki i kozy po szkole…
- Zawrzemy rozejm
dobrze? Jeśli ty weźmiesz tą pracę, my zaopiekujemy się bliźniakami razem z
Oliverem oraz Jamesem i nie będziemy zbliżać się do Biebera i jego kumpli.
Okej?
- Okej. – pokiwała głową
Skai z lekkim uśmiechem na twarzy. – Jestem z ciebie dumna. Kiedy ty mi tak
wyrosłeś?! – dziewczyna udała smutną minę, a chłopak parsknął śmiechem.
- Młoda, przypominam ci,
że to ja jestem ten starszy.
- No tak, ale do tej
pory zachowywałeś się co najmniej jak najmłodszy. – dziewczyna wytknęła język,
za co dostała lekkie uderzenie w ramię od brata.
- Idź już spać. –
wywrócił teatralnie oczami.
- Ty też!
Następnego dnia, kiedy już
odprowadzili bliźniaków do szkoły, zostali sami we czwórkę, więc Skai
postanowiła rozpocząć ważny temat wczorajszych wydarzeń.
- Chłopaki słuchajcie..
– zaczęła. – Chociaż Daniel już wie, to jednak chciałabym was zapytać o zdanie,
co mam robić.
- Nie musisz. – przerwał
jej James. – On nam wszystko wytłumaczył już.
- Kiedy? – jej źrenice
poszerzały w zdziwieniu.
- Dziś rano, przed
śniadaniem.
- Myślałam, że to ja
zawsze wstaję tak wcześnie. – mruknęła pod nosem bardziej do siebie, niż do
nich.
- Bez problemu Skai. My
się wszystkim zajmiemy. Obiecuję ci, jako najstarszy z całego rodzeństwa, to ja
powinienem się wami wszystkimi zajmować. – oznajmił poważnie, ale Skai nie
wytrzymała i parsknęła śmiechem a za nią
reszta Johnsonów. – Ej no! – zawołał oburzony Oliver reakcją rodzeństwa. – Ale
tak na serio, to weź tą pracę jeśli chcesz.
- Dobrze, wezmę. –
pokiwała głową. - Ale gdyby się działo
COKOLWIEK.. Macie mi powiedzieć i nawet nie myślcie sobie, że coś ukryjecie,
ponieważ ja wszystko wywęszę.
- Ehh.. kobiety. –
mruknął James.
- Słyszałam. – rzuciła
Skai i puściła bratu oczko.
Po tej rozmowie każde z
Johnsosnów udało się na swoje lekcje.
Przez cały dzień w szkole Skai gdy tylko widziała Biebera bądź któregoś z jego
kumpli wchodziła do pierwszego lepszego miejsca, które napotkała. Wiedziała,
że za niedługo to się zmieni, ponieważ
Justin dowie się o jej pracy, no chyba, że już wie i tylko czyha na nią w
szkole, aby ją poniżyć.
Zauważył ją tylko raz na
lanczu, kiedy to dyskretnie mu się przyglądała, próbując ujrzeć jakąś dobrą
cechę w jego charakterze, co było bardzo trudne, ponieważ zachowywał się jak
kompletny matoł i pozer. Kiedy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, na jego ustach pojawił się szyderczy
uśmieszek mimo iż w oczach miał zdumienie. Skai z szybko bijącym sercem
odwróciła się i wmieszała w tłum uczniów, który zmierzał do wyjścia.
Po szkole poszła sama do
bliźniaków i usiadła w ostatnim rzędzie, obserwując próbę przedstawienia, do
którego się tak pilnie przygotowywali. Na szczęcie na Sali panowała ciemność,
więc ani Sam ani Ben jej nie dostrzegli pod wpływem fleszy skierowanych w ich
stronę.
- Doskonale wam idzie!
Tylko Kenny naucz się tekstu a ty Jazmyn poćwicz trochę taniec. – zwróciła się
średniego wieku kobieta, o miłym uśmiechu i włosach związanych w luźną kitkę. –
Do przedstawienia został nam tydzień, zaproście swoich rodziców oraz rodzinę..
tych najbliższych w każdym bądź razie. – dodała szybko, widząc przygnębione
miny bliźniaków. – Widzimy się za dwa dni,
bo macie przerwę.
Kiedy kobieta zakończyła
swoją przemowę, Skai chciała wstać i podejść do braci, ale coś innego przykuło
jej uwagę, sprawiając że została na swoim miejscu, w ukryciu. Bowiem sam Justin
Bieber wszedł na salę, co dziwniejsze na
jego ustach błąkał się nikły uśmiech. Ale nie taki uśmiech, jaki znała Skai –
wredny, kpiący z niej i sztuczny – lecz prawdziwy, szczery z radości. Co
sprawiało tą radość Biebera? Odpowiedź przyszła szybko, ponieważ do chłopaka
podbiegła dziewczynka imieniem Jazmyn, krzycząc coś wesoło.
- Cześć mała. – rzucił
chłopak, podnosząc ją na ręce. – Jak próba?
- Pani Maria
powiedziała, że muszę poćwiczyć taniec. – jej twarz trochę posmutniała, ale
Justin pocałował ją w czoło i powiedział:
- Nie martw się, ja ci
pomogę. Na przedstawieniu zatańczysz tak wspaniale, że ta twoja pani Maria
stanie się zazdrosna, ponieważ nie będzie umiała tak jak ty tańczyć.
- Justiiin! –
zapiszczała, cicho chichotając pod nosem. – Dziękuję!
- Nie ma za co. –
odpowiedział, a jego uśmiech poszerzał do granic maksymalnych. – A teraz idziemy
na lody, co?
- Skai? – dziewczyna
usłyszała głos Bena, który odwrócił jej uwagę od zaistniałej sytuacji. – Co ty,
tutaj robisz?
- Przyszłam zobaczyć,
jak sobie radzicie. – uśmiechnęła się szeroko do rodzeństwa. – Świetnie wam
poszło! Jestem z was taka dumna. – po
tych słowach mocno ich do siebie przytuliła.
- Uh.. siostra, może nie
przy ludziach. – wyjąkał zmieszany Sam, na co Skai roześmiała się głośno.
- Moi chłopcy zaczynają
dorastać. – poklepała ich po włosach i wstała. – Wzięliście już swoje rzeczy?
- Zaraz! – zawołał Ben i
razem ze swoim bratem bliźniakiem pobiegli za scenę.
Skai odwróciła się, ale
Justina oraz małej Jazmyn już nie było. Sama nie wiedziała co o tym myśleć.
Czyżby odkryła coś, co ukrywał przed całym światem? Miłość do swojej prawdopodobnie
siostry oraz to, że się o nią troszczył? Uśmiechnęła się lekko na wspomnienie
uśmiechu Justina. Dlaczego tak rzadko to robił? Miał naprawdę piękny uśmiech,
ukazujący szereg białych zębów oraz słodkie dołeczki w policzkach.
- Jesteśmy! – bliźniacy
wyrwali ją z zadumy.
- To chodźmy. –
powiedziała, po czym we troje skierowali się do
wyjścia.
Po obiedzie, dziewczyna
wyszła na taras z telefonem w ręku. Drżącymi palcami wykręciła numer Pattie
Bieber i nacisnęła przycisk „połącz”, po czym przytknęła komórkę do ucha,
czekając na odzew.
- Halo? Skai? – po
głosie kobiety, Skai od razu wyczuła, że jest zmęczona, ale jednocześnie gotowa
do pracy, na co wskazywał rzeczowy ton
Pattie.
- Dzień dobry. –
przywitała się. – Przemyślałam pani propozycję i … - zagryzła lekko wargi, po
czym wydusiła z siebie te słowa. – Zgadzam się.
- Naprawdę? To świetnie!
Bardzo się cieszę. – niemal widziała przed oczami uśmiech pani Bieber. – Kiedy
mogłabyś się wprowadzić? Mogłabyś dzisiaj? Pogadałybyśmy co i jak, póki mojego
syna nie ma, a ja za dwa dni wyjeżdżam do NY.
- W porządku, a gdzie
mam się zjawić?
Po podaniu adresu, Skai
rozłączyła się i spojrzała na salon, gdzie przypatrywało jej się całe
rodzeństwo. Blondynka westchnęła głośno, podchodząc do nich.
- To co… - zaczęła. –
Idę się pakować.
Od autorki: Trudno, nie chce wam się komentować, ale dziękuję moim wiernym czytelniczkom, które komentują mi regularnie, a w szczególności Katy Belieber <3 Chcę, żebyś wiedziała, że bardzo cię doceniam za to co robisz/piszesz i widzę to :) Ale mimo iż możesz tylko ty oceniać moje wypociny, to będę udostępniać rozdziały, ponieważ kocham pisać i podoba mi się ta historia, którą stworzyłam, więc ją skończę jak już zaczęłam :)
Nie powiem fajny ten rozdział. Tajemnica Justina? To może być ciekawi, zwłaszcza jak Justin dowie się o tym że Skai ma u niego mieszkać. Ja to na miejscu Pattie zaczęłabym bać się o Skai, bo przecież zrobił się taki chamski i się zmienił na gorsze, to jeszcze zrobi coś dla dziewczyny. No, ale zobaczymy co się stanie. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńLa♥ren
A co do nowego bloga, to ja nie moę skomentować, więc powiem tu co o nim sądzę. Więc...
OdpowiedzUsuńZaczyna się fajnie. Samotność, to coś co każdy z nas odczuwa choć raz w życiu i według mnie to bardzo dobry temat. Jest mało bohaterów, więc będzie się przynajmniej dla mnie fajnie czytało, bo przynajmniej będę wiedziała o kogo chodzi. Dziewczyna ma odrobinę wspólnego ze mną co też przemawia na korzyść. Joe jest w tym opowiadaniu sławny czy nie? Bo tak trochę nie ogarnęłam, sorki. Opowiadanie ogólnie zapowiada się naprawdę fajnie.
Jeden minus.
Ja chcę czytać dalej! Ja nie chcę żeby tak szybko mi się rodział, a w tym przypadku prolog skończył. Chodzi mi o to,że szkoda, że nie ma już rozdziału, a tak a propo kiedy bedzie tam nowy? Bo zauważyłam, że prolog wstawiłaś już ze trzy dni temu. Chodzi mi o to co ile tu i co ile tam będziesz wstawiać.
Dziękuję ci za twoją opinię bardzo! Wiem, zapomniałam dodać że w tym opowiadaniu Joe nie jest sławny jako piosenkarz, nie mam pojęcia co ile będę dodawać ale postaram się przynajmniej raz w tygodniu, ponieważ mam wenę na te dwa opowiadania, więc i tu i tu co tydzień. Poza tym na nowym blogu można komentować w zakładce "Message" na górze i zaznacz jako "anonim" :)
UsuńCzytam sobie i czytam i się tak rozmarzyłam... a tu nagle patrzę, a ty mi tu pod rozdziałem dziękujesz.. jak mi się miło zrobiło. Jak słodko. Nie masz za co mi dziękowac. Czytam i komentuję twoje opowiadania, bo naprawdę je lubię i przede wszystkim warto...
OdpowiedzUsuńAle wracając do rozdziału... jestem strasznie ciekawa, jak to wszystko się dalej potoczy. Skai chyba odkryła słabośc Justina - jego młodszą siostrę, która jest chyba jedyną osobą, dla której nie jest wredny i zimny. Jak ja lubię takie wątki z rodzeństwem... zawsze są takie słodkie... a szczególnie kiedy występuje tam Justin i Jazzy. Nie mogę się doczekac momentu, kiedy Justin dowie się, że Skai ma byc jego "niańką", to na pewno będzie ciekawe. Życzę dużo, dużo weny i pozdrawiam. :)
Twoja najwierniejsza czytelniczka :) <3
Hej! Napisałaś na moim blogu, że przeniosłaś się z else-dream na tego bloga. Nie wiem czy powinnam Cię informować tam, czy jak? Nie doszukałam się tu sekcji SPAM, a nie chcę Ci tu śmiecić, więc daj mi znać jak Ci lepiej pasuje (proszę, odpisz u mnie na blogu, bo tutaj zapomnę o tym komentarzu hahha)
OdpowiedzUsuńW każdym razie zapraszam na rozdział szósty pod adres http://following-liars.blogspot.com/ Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu i mogę liczyć na Twoją opinię ;-) Pozdrawiam!
Właśnie pojawił się rozdział SIÓDMY na http://following-liars.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam i liczę, że wyrazisz swoje zdanie na jego temat ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozdział ÓSMY na http://following-liars.blogspot.com/ jest już opublikowany! Zapraszam serdecznie i mam nadzieję, że mogę na Ciebie liczyć w kwestii wyrażenia opinii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;-)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńJustin jednak potrafi być słodki i opiekuńczy...
Cudowne !!!