Chłopak uchylił
leniwie powieki rano i zobaczył jak Skai, odziana jedynie w krótkie spodenki
oraz szeroką (prawdopodobnie po jednym z braci) bluzę, wstała z łóżka. Justin
musiał przyznać, że nawet w takim stroju wyglądała naprawdę pociągająco.
Chociażby nie wiem jak się przed samym sobą bronił, to nie mógł temu
zaprzeczyć. Często irytowały go półnagie dziewczyny, które robiły wszystko aby
chłopcy – w tym on – zwróciły na niego
uwagę, co było prawdę mówiąc żałosne. Jednak Skai wcale o to nie dbała, a mimo
wszystko pod swoim skromnym ubraniem ukrywała niesamowitą figurę, tego Bieber
był pewien.
Justin
idioto, co z tobą?! – nawrzeszczał na siebie w myślach, aby jak najszybciej
wymazać ten obraz.
Po chwili
blondynka spojrzała na niego i zastygła. Nie była zdolna poruszyć się, ponieważ obawiała się
reakcji Justina. Wczoraj wieczorem zapewne nie był sobą, dlatego zachowywał się
tak dziwnie, ale dzisiaj był inny, kolejny dzień i kto wie, co mu przyjdzie do
głowy.
Bieber uśmiechnął się lekko, ledwo zauważalnie, na widok reakcji Johnson,
ale zaraz potem przywołał na twarz dawną powagę i bez słowa podniósł się z
parapetu, po czym minął Skai, wracając do siebie.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, kiedy
wyszedł i stanęła przed szafą. Hm, w co by się tu dzisiaj ubrać? Dżinsy i
koszula? Ah! Cóż to za odmiana, prychnęła z sarkazmem. Związała włosy w koński
ogon, po czym ubrana już zbiegła na dół, robiąc śniadanie. Zaraz po niej
przyszedł Justin. W milczeniu usiadł przy stole i zaczął bawić się swoimi
palcami.
- Cześć. – mruknął pod nosem.
Zaskoczona Skai, odwróciła się
gwałtownie i spojrzała na niego zdziwiona. Czyżby Justin Wielki Bieber śmiał,
odezwać się do niej, od tak? Bez własnej, przymuszonej woli?
- Hej. – odpowiedziała wolno.
I to by było tyle, na temat tej jakże
fascynującej konwersacji. Potem zjedli w ciszy śniadanie, a Justin jak zwykle
wyszedł wcześniej do szkoły, chcąc uniknąć kolejnego „sam na sam” ze Skai. Było
mu strasznie niezręcznie zwłaszcza po tej nocy, kiedy okazał słabość przed
swoją niańką i nie chciał być sam.
Skai, idąc do szkoły, zauważył Chuck,
który zatrzymał się aby ją podwieźć i tym razem z Oliverem. Humor dziewczyny
odrobinę się polepszył, chociaż głos Justina wczoraj, wciąż brzmiał w jej
uszach.
Mam
gdzieś to co inni myślą.
Blondynka wzięła głęboki oddech i
zacisnęła pięści, aby o tym nie myśleć, wyrzucić to z głowy.
- Co macie pierwsze? – spytała ich.
Nie
pouczaj mnie sierotko.
„Dlaczego to ciągle wraca?!” – Skai
krzyczała w myślach, kompletnie tracąc orientację co mówią Oliver oraz Chuck.
Czemu?
Przecież jesteś sierotą..
- Skai? – to był Chuck, który wyrwał
blondynkę z zamyślenia. –Jesteśmy już na miejscu.. Nie chcesz wysiąść?
Nauczyłem
się tego od kogoś, ale to przeszłość, nigdy przyszłość. To bagno jest już za
mną, nie zamierzam do niego wracać.
Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie i
pokiwała tylko głową, nie mając pojęcia co chłopak przed chwilą powiedział, ale
posłusznie wysiadła z samochodu, dołączając do Jamesa oraz Daniela. Nie
odezwała się przez cały dzień sama z siebie, co wzbudziło podejrzenie u reszty
Johnsonów.
- Wszystko dobrze? – spytał Daniel na
dłuższej przerwie, kiedy znaleźli się przy głównym wyjściu. Mieli właśnie iść
do Baru u Joe’go.
- Tak, tylko chciałabym pójść do
podstawówki, ponieważ chłopcy mają teraz próbę. – powiedziała Skai. – Sama. –
dodała, widząc wyraz twarzy starszego brata.
- No dobrze. – odpowiedział wolno,
uważnie się przyglądając młodszej siostrze, po czym wzruszył ramionami. – To ja
czekam na resztę.
- Dzięki. – rzuciła przelotnie, po czym
wyszła ze szkoły i pognała tak jak powiedziała, do podstawówki.
Justin zobaczył dziewczynę, jak szła w
tamtym kierunku, po czym spojrzał na Daniela, który rozglądał się po korytarzu.
Zaintrygowany zachowaniem Skai, poszedł za nią w odpowiedniej odległości, aby nie
wywołało to podejrzeń. Na szczęście nie było nikogo z jego przyjaciół ani Amber
itp.
Zauważył, że blondynka weszła do
podstawówki, po drodze uprzejmie witając się z młodszymi dziećmi, które znała
nie wiadomo skąd. Na bruneta spoglądały zaciekawione, a niektóre podchodziły
bliżej i zaczęły zadawać strasznie dużą ilość pytań, lecz brunet je po prostu
olał, wchodząc do auli. Zobaczył Skai, która usiadła na widowni z lekkim
uśmiechem na ustach, ale po chwili spoważniała. Kilka zmarszczek ze
zdenerwowania wkradło się jej na czoło.
Myślała o czymś intensywnie, tylko o
czym? Zaciekawiony brunet usiadł na końcu w takiej odległości, aby go nie
zobaczyła. Wybrał dokładnie najciemniejszy kąt auli.
- Dzieci! Zaczynamy, ustawcie się
proszę! Jessica zostaw to drzewo. Mike odsuń się bo zniszczysz dekoracje. Jazym
i Ben proszę na scenę, zaczynamy! – obydwoje usłyszeli donośny głos
nauczycielki, która przeszła szybko obok nich.
Podczas gdy Jazmyn oraz brat Skai
mówili swoje kwestie, dziewczyna czuła jak czyjeś spojrzenie pali ją prosto w
twarz. Nie mogła już wytrzymać, dlatego odwróciła się w tym kierunku, a jej
serce niemal zamarło.
Justin.
„Skąd on się tu wziął?” – pomyślała,
kiedy serce waliło jak młot. Odwróciła się gwałtownie, zaciskając zęby. Swoje
myśli starała się skupić na przedstawieniu, ale on swoją obecnością ją
rozpraszał. Zaczęła stukać nerwowo palcami w rączkę fotela, czym doprowadzała
Biebera do szału. Ledwo się powstrzymał, aby nie podejść do niej i na nią
nawrzeszczeć, ale w porę wziął oddech, powstrzymując ten zamiar.
Kiedy przedstawienie dobiegło końca
brunet dalej siedział na swoim miejscu, czekając na reakcję Skai, która bez
wahania podeszła bliżej sceny. Chciała przywitać się z bliźniakami, ale jej
obecność również zanotowała Jazmyn, która z szerokim uśmiechem podbiegła do
niej podekscytowana.
-Widziałaś Skai jak graliśmy? Pani
powiedziała, że w końcu nauczyłam się dobrze tańczyć! – piszczała
rozentuzjazmowana. – Szkoda tylko, że Justin tego nie widział. – posmutniała, a
bracia Johnson spojrzeli zdziwieni na swoją siostrę, która zapomniała języka w
gębie.
Blondynka spojrzała w kierunku widowni,
gdzie przed chwilą siedział brunet, ale jego już tam nie było. Westchnęła cicho
po czym kucnęła i przytuliła dziewczynkę.
- Byłaś naprawdę świetną tancerką.
Najlepszą na tej scenie. – wyszeptała jej do ucha, na co Jazmyn zachichotała
zadowolona. – Wy chłopcy również daliście czadu. Nie mogę się doczekać aż
pokażecie to przedstawienie. Naprawdę jestem z was dumna. – dodała Skai.
- Tylko bez uścisków! – zażądał Sam, a
Ben odsunął się od siostry ostrzegawczo, a ta tylko parsknęła śmiechem.
- Jeszcze za tym zatęsknicie! –
poczochrała ich po włosach, kiedy wypuściła małą Bieber ze swych ramion, a oni
jęknęli na ten gest.
- Właściwie, dlaczego tu przyszłaś? –
spytał Ben. – Nie powinnaś jeść z resztą u Joe’go?
- Chciałam po prostu was zobaczyć i
tyle. – Skai westchnęła. – Dobrze, skoro już tak się dopytujecie o to, to już
pójdę. – wtem dziewczynie zaburczało głośno w brzuchu przez co parsknęła
śmiechem. – Lepiej sobie coś kupię na wynos. Do zobaczenia. – puściła oczko
Jazmyn, po czym wyszła z pomieszczenia, wcześniej żegnając się z nauczycielką
chłopców.
Spojrzała na zegarek, który wskazywał
równą godzinę piętnastą, przez co Skai miała tylko dziesięć minut na kupienie
czegoś do jedzenia i spożycie tego. Nie tracąc czasu, pobiegła do Joe’go, po
czym kupiła kanapkę na wynos.
- Twoi bracia tu byli przed chwilą. –
poinformował ją.
- Ja wiem. Musiałam coś tylko załatwić,
więc wezmę na wynos i zjem po drodze.
- No dobrze. – mężczyzna wzruszył
ramionami, po czym zaczął robić zamówienie.
Po powrocie do domu, Skai zadzwonił
telefon a na wyświetlaczu pojawiło się imię matki Justina. Dziewczyna od razu
odebrała.
- Halo?
- Witaj Skai. Dzwonię, żeby sprawdzić
jak sobie radzisz z moim synem. Justin bardzo rozrabia? – zachichotała na swój
ton głosu, jakby mówiła o małym dziecku.
- Dzień dobry. Nie rozrabia za bardzo,
na razie jest w porządku. Nie pije, nie pali, nie imprezuje… - zawahała się,
czy powinna powiedzieć o Jazmyn, ale w porę zagryzła wargi i urwała. – Wszystko
jest okej.
- Nawet nie wiesz jak miło mi to
słyszeć, chociaż jedną dobrą wiadomość o Justinie. Ciągle tylko dzwonią do mnie
z narzekaniami na niego. – westchnęła zmęczona kobieta. – Nie wiem jak długo
będę w L.A ale to prawdopodobnie potrwa kilka miesięcy. Pod koniec każdego
tygodnia będę wpłacała twoją wypłatę na konto w banku, okej?
- Nie ma sprawy.
- No to dobrze. Muszę już kończyć. Jeszcze
raz dziękuję Ci.
- Do widzenia. – pożegnała się Skai, po
czym rozłączyła.
- Taki ze mnie grzeczny chłopiec, co? –
dziewczyna drgnęła zaskoczona obecnością Justina, po czym odwróciła się aby na
niego spojrzeć. On prychnął i uśmiechnął się złośliwie. – Nie na długo.
Po tych słowach udał się na górę i
zaszył we własnym pokoju. Skai nie wiedziała co ma o tym sądzić, dlatego też
zaczęła robić obiad. Po godzinie chłopak zwabiony zapachem racuchów, zbiegł na
dół. Bez słowa wziął cały talerz jedzenia, po czym wrócił z nim na górę.
Skai tylko zmarszczyła czoło i
westchnęła głośno. Lodówka powoli zaczęła świtać pustkami, ponieważ z
niewiadomego powodu nagle jedzenie zaczęło znikać. Blondynka zdecydowała, że
pójdzie na zakupy spożywcze do supermarketu.
Ubrała białe tenisówki oraz przebrała
dżinsy na wygodne dresy, po czym wzięła pieniądze zza mikrofalówki i poszła do
sklepu. Droga do niego nie trwała może zbyt długo, lecz tuż przy supermarkecie
natknęła się na tą samą staruszkę, która kiedyś proponowała jej swoją pomoc.
- Dobre dziecko. – powiedziała tylko,
po krótkiej rozmowie na temat zakupów, po czym udała się w stronę swojego domu.
Dziewczyna potrząsnęła tylko głową, a
następnie weszła do środka. W radiu akurat leciała jedna z jej ulubionych
piosenek, czyli utwór „Safe and Sound” wykonywany przez Capital Cities. Skai
zaczęła kołysać się w rytm kawałka, chodząc między regałami. Lekki uśmieszek
wkradł się na jej usta, a to wszystko dzięki muzyce.
Nie zwracała uwagi na ludzi, którzy
przyglądali się jej ze zdziwieniem. Miała to gdzieś, póki muzyka wciąż grała.
Wrzuciła do koszyka tylko najpotrzebniejsze rzeczy, po czym ruszyła do kasy,
gdzie spotkała przypadkowo Chucka.
- Cześć. – uśmiechnął się szerzej.
- Witaj. – odpowiedziała tym samym
Skai.
- Dość spore te zakupy. To dla
chłopaków? – zaśmiał się chłopak.
- Nie, nie.. to dla takiej rodziny u
której pracuję teraz. –powiedziała zręcznie wymigując się od szczegółów.
- Aa, no tak. Oliver coś o tym
wspominał. – pokiwał głową ze zrozumieniem. – Ależ oni się zdrowo odżywiają.
Prawie same warzywa, chleb i.. czy to są płatki owsiane? – parsknął śmiechem.
- Co się śmiejesz. – prychnęła Skai z
rozbawieniem lekkim. – One są bardzo pożywne. Zdziwiłbyś się, jak można się
nimi najeść.
- Nie dzięki. – Chuck wytknął język
żartobliwie.
Po dość długiej rozmowie z chłopakiem
pod sklepem, Skai w końcu się opamiętała, ponieważ przypomniała sobie, że
zostawiła Justina samego w domu. Brzmiało to dość dziwnie, biorąc pod uwagę
fakt, że ów chłopak był już prawie pełnoletni.
Drogę do domu pokonała dosłownie w
kilka minut, chociaż normalnie zajęło by jej dziesięć. W miarę, kiedy zbliżała
się do domu Bieberów, słyszała głośną muzykę oraz mnóstwo ludzi, którzy szli w
tym samym kierunku co panna Johnson. Wtedy blondynka wiedziała już tylko jedno.
Justin urządzał imprezę.
To nie mogło się dobrze skończyć, ale
wyjaśniało jego niecny uśmieszek po rozmowie z Pattie. Zdezorientowana Skai
otworzyła szeroko usta, kiedy drzwi się niemal nie zamykały od domu. Zawahała
się. Nie wiedziała, czy wejść do środka czy co z sobą zrobić... Musiała znaleźć
Justina i nakłonić go aby zakończył tą imprezę. Skai niemal wybuchła śmiechem
na tą myśl, że miałby się zgodzić, ale coś przecież musi zrobić.
Dziewczyna zaczęła się przeciskać przez
tłum, który spoglądał na nią jakby przyleciała z kosmosu. Do jej ucha dotarły
również ciekawskie szepty lub ironiczne na temat Skai, jednak blondynka to
zignorowała. Wtem wpadła "twarzą w twarz" na Chestera. Zadrżała
przerażona, a jej średnice poszerzały. Chciała uciec, ale chłopak złapał ją
mocno za nadgarstek i uśmiechnął się przerażająco.
- Co my tu mamy? - syknął, po czym
parsknął udawanym śmiechem. Wszystkie pary oczu zostały skierowane ku nim.
- Puść. - wyszeptała, a jej głos umknął
w głośnej muzyce.
- Chester! - to był Justin, który stał
na środku schodów i spoglądał na kumpla, po czym jego wzrok powędrował w
kierunku Skai. - Chodź, musisz mi pomóc!
- Zobacz jaką przekąskę złowiłem! -
zawołał ucieszony, jakby dostał nową zabawkę. - Ciekawe skąd ona się tu pojawiła.
- chłopak odwrócił się do blondynki i przyciągnął ją blisko, po czym splunął
prosto w twarz. Tego było już za wiele.
- Idziemy! - wrzasnął brunet,
przekrzykując muzykę i wszystkich wokół. Nawet nie patrząc na Skai, Justin
chwycił Chestera za ramię, po czym oderwał od dziewczyny i poszli wśród tłumu.
W oczach blondynki zalśniły łzy.
Chciała się jak najszybciej stąd wydostać, ale najpierw musiała sprawdzić swój
pokój. Czy aby nikt tam nie przebywał podczas tej imprezy. Pobiegła schodami na
górę, po drodze ocierając policzki z łez. Odnalazła właściwe drzwi i weszła do
środka. Odetchnęła z ulgą, ponieważ nikogo w nim nie było. Zakluczyła pokój, po
czym wybiegła z domu przez taras, ponieważ główne drzwi, były zbyt oblegane.
- Gdzie ty wychodzisz?! - krzyknął
Justin, łapiąc ją za łokieć.
Skai odwróciła się zapłakana i
spojrzała mu prosto w twarz. Nie mogła opanować szlochu. Żadne sensowne zdanie
nie przychodziło jej do głowy. Wytarła policzki, ale to nic nie dało. Blondynka
rozpłakana do granic możliwości wydusiła z siebie.
- Do domu. - po czym odeszła.
OD AUTORKI: Wow, nie spodziewałam się tego, że jednak ktoś się odezwie. Dziękuję, teraz przynajmniej mam motywację aby szybciej pisać, mam dla kogo :) I jeszcze raz wielkie podziękowania dla Katy Belieber, dziękuję kochana za wsparcie i wszystko oraz WAM również bardzo dziękuję, że skomentowaliście ostatni wpis :) A teraz stworzyłam jeszcze drugi zwiastun, zapraszam :
Cudowny rozdział, cudowny zwiastun...
OdpowiedzUsuńCoś tak przeczuwałam, że Skai w końcu nie wytrzyma zachowań Justina i moje przeczucia się sprawdziły. Trochę szkoda, bo liczyłam na to, że już będzie lepiej, po ostatnim zachowaniu Justina... Ale właśnie to uwielbiam w tym opowiadaniu... jest zaskakujące. Może Justin się w końcu opamięta. Zwiastun mnie zaintrygował... Czyżby Justin skrywał jakąś tajemnicę? Już nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału...
I nie musisz dziękowac... Z własnego doświadczenia wiem, że jak jest więcej czytelników i komentarzy to aż się chce pisac...
Życzę dużo weny. Pozdrawiam <3 ;*
I could lift you up
OdpowiedzUsuńI could show you what you want to see
and take you where you want to be
<3 <3 <3
Uwielbiam tą piosenkę <3 ^^
Tak wchodzę z nadzieją, ale nie spodziewam się, że już będzie NN i tu taka suupeer niespodzianka! :D
W ostatniej scenie miałam jakieś takie dziwne(świetne ^_^ ) wrażenie, że on ją przytuli... No ale cóż ;) Ciekawe jak się to dalej potoczy.
Mimo że ja jestem leniem i piszę rzadko (jakoś zawsze nie ma czasu xd) to ty szybko dodaj nowy rozdział!! :D
Pozdrawiam ;)
Pojawił się ROZDZIAŁ TRZYNASTY na http://following-liars.blogspot.com/ Mam nadzieję, że nie okaże się on pechowy! Liczę na Twoją opinię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;-)
Kocham to opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !!!
Cudo !!!
Podoba mi sie blog :) informuj mnie na twitterze @maja378
OdpowiedzUsuńKOCHAM ,CZEKAM NN <3
OdpowiedzUsuń34 rozdział na escape-from-love.blogspot.com Zapraszam do czytania i komentowania :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne jeju masz talent <3 mogłabys mnie informować o nowych? @luvv_biebs
OdpowiedzUsuńPoprostu kocham to opowiadanie! Kilka razy miałam taką sytację że autorka zmieniała adres i mogłabyś mnie informować na TT?? @annaimaks1910
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga .! <3
OdpowiedzUsuńczekam na nn:)