sobota, 26 października 2013

Rozdział 11



- Chciałbym, żebyś ułożyła choreografię do zimowego przedstawienia panny Olsen, albo chociaż poszukała osoby która by ci w tym pomogła. – powiedział dyrektor odrobinę zestresowany, pewnie bardziej niż Skai, ponieważ bardzo mu zależało na tym, aby Johnson się zgodziła.
         Dziewczyna wytrzeszczyła oczy zdziwiona. Na początku zachichotała, myśląc że to jest jakiś żart, ale kiedy wyraz twarzy pana Smitha się nie zmienił – spoważniała.
         - Pan… Pan chyba nie mówi tego poważnie, prawda? – wykrztusiła w końcu.
         - Dlaczego nie miałbym? – spytał zdziwiony.
         - Bo, bo ja nie dam sobie rady… Ja nie jestem w tym dobra. – potrząsnęła głową, nie patrząc mężczyźnie w oczy. Nie umiała. – Pan mnie nie widział.
         - Ja nie, ale Alice tak. Wierzę jej, a ona nigdy się nie myli. Proszę przemyśl to dokładnie i daj mi odpowiedź do dwóch dni. Wiedz, że bardzo mi na tym zależy a ty jesteś naszą ostatnią nadzieją. – spojrzał na nią z nadzieją, po czym posłał szeroki uśmiech. – Jesteś już wolna, możesz wracać na lekcje.
         Skai oniemiała pokiwała twierdząco głową, po czym wstała i wyszła z gabinetu wcześniej się żegnając z mężczyzną.
         - No i co, było tak źle? – zawołała wesoło sekretarka, która wcześniej powitała ją równie radośnie.
         - Nie. – westchnęła Skai i uśmiechnęła się delikatnie.
         Kiedy wróciła na lekcje, nadal była obdarowywana ciekawskimi spojrzeniami, co odrobinę irytowało Skai. Tak, jakby nie mieli niczego innego do roboty tylko interesowanie się cudzym życiem.
         Na matematyce dziewczyna rozwiązując zadanie w zeszycie, próbowała z całych sił skupić swoje myśli na równaniu jednak słowa dyrektora za bardzo ją rozpraszały. Wahała się, rozważała tą możliwość. Wyciągnęła kartkę z brudnopisu i zaczęła zapisywać ołówkiem wady i zalety.

         Zalety: będę tańczyć, zrobię coś dobrego dla innych, wolne od Justina, zrobię coś co kocham, ocalę honor szkoły.
         Wady: muszę się zajmować Bieberem a to będzie mi zajmowało dużo czasu, nie zdążę z nauką, mniej czasu dla braci.

         Skai przegryzła wargę i nie pewnie spojrzała na kartkę. Wiadomo, że wady miały dość dużo wpływu na jej przyszłość i nie tylko, ale z drugiej strony tak strasznie chciała pomóc dyrektorowi, a taniec ją kusił, ponieważ była to jej ulubiona pasja, którą straciła po śmierci rodziców, kiedy nie mogła się pozbierać.
         - Nie wychodzi pani, panno Johnson? – nauczyciel od matematyki spojrzał na nią, marszcząc przy tym czoło.
         - Oh tak. – dziewczyna szybko wsunęła kartkę do zeszytu, który chwyciła w rękę i pośpiesznie wyszła na korytarz.
         W porze lanchu spotkała się jak zwykle z braćmi w Barze u Joe’go. Ci wprost nie mogli się doczekać aż wypytają swoją młodszą siostrzyczkę o wizytę u dyrektora. Gdy tylko przekroczyła próg baru, już ją dopadli i zasypali pytaniami. Skai na początku nie miała pojęcia o czym mówią, ponieważ te wszystkie słowa zlewały się ze sobą tworząc jedną nieskładną mieszaninę wyrazów.
         - Okej, dajcie mi dojść do słowa, dobra? – powiedziała w końcu, kiedy ucichli.
         - No mów. – ponaglił ją James.
         - Najpierw sobie zamówię kanapkę z kurczakiem i …
         - Słyszałeś Joe? Kanapka z kurczakiem, raz! – krzyknął Daniel a mężczyzna tylko wzniósł wzrok do góry i westchnął głęboko. – A teraz?
         - Dyrektor poprosił mnie żebym została choreografką do szkolnego przedstawienia. – wypaliła szybko, czując jak ta informacja ciąży jej na sercu. Teraz jednak poczuła się odrobinę lepiej.
         - To świetnie!
         - Zgodzisz się prawda?
         - No musisz! Nie tańczyłaś od tak dawna, musisz to zrobić. Jesteś naprawdę świetna!
         Oszołomiona wykrzykiwaniem braci Skai uśmiechnęła się szczerze. Była taka szczęśliwa, że chłopaki ją wspierali i chcieli dla niej to, czego ona sobie samej ni mogła dać.
         -  Dobrze, już dobrze. Zgodzę się.- powiedziała w końcu.
         Zaraz potem wpadła w objęcia Daniela, Jamesa i na końcu Olivera. Wtuliła się w najstarszego brata, ponownie czując jak mała dziewczynka. On również ją do siebie przygarnął i pogłaskał po jej miękkich włosach, czując smak dzieciństwa. Chociaż kiedy Skai się urodziła na początku był o nią strasznie zazdrosny, ale potem gdy spojrzał w jej duże, okrągłe, błękitne tęczówki z miejsca się zakochał i pragnął ją chronić przed złem.
         Wtem do baru weszli Justin z Ryanem, tym razem bez Chestera. Wszyscy Johnsonowie skamieniali. Bowiem nigdy wcześniej żaden z chłopaków elity szkolnej nie zjawił się w barze U Joe’go. Zastanawiali się co takiego ich tu sprowadziło, lecz oni tylko złożyli zamówienia i usiedli po przeciwnej stronie pomieszczenia.
         Spojrzenia Skai oraz Justina się skrzyżowały. Chłopak uśmiechnął się złośliwie, po czym powiedział coś do przyjaciela, a sekundę później obaj wybuchnę li gromkim śmiechem. Blondynka westchnęła i spojrzała na braci, maskując zranienie, lekkim uśmiechem. Oni jednak nie dali się nabrać, tylko groźnie łypali na Biebera i jego kumpla.
         Zabrzmiał charakterystyczny dźwięk, dzwoniącego telefonu Skai. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła napis „Pattie”. Szybko wstała i przeprosiła chłopaków, po czym pognała szybko do toalety.
         - Halo?
         - Witaj Skai. – przywitała się kobieta. Jej głos brzmiał, jakby kobieta była wycieńczona ale szczęśliwa.
         - Dzień dobry. – odpowiedziała jej blondynka.
         - Co tam słychać u Justina? – spytała.
         - A dobrze. Na razie nic nie robi takiego, że musiałabym dzwonić do Pani męża..
         - Oh Skai! Mówiłam ci, żebyś do mnie mówiła Pattie, a nie Pani bo wtedy czuję się taka stara. – zachichotała.
         - Ciężko mi się przyzwyczaić. – również zaśmiała się Johnson.
         - Ja przyjeżdżam na weekend, więc masz wolne. – poinformowała ją kobieta.
         - Dziękuję bardzo, ponieważ chciałabym spędzić trochę czasu z braćmi a dawno ich nie widziałam.
         - Więc teraz masz okazję. – Skai uśmiechnęła się szeroko. – Więc do zobaczenia za dwa dni.
         - Do zobaczenia. – skończyła rozmowę dziewczyna i się rozłączyła zadowolona.
         Kiedy wyszła z toalety dosłownie wpadła na Justina, który prawdopodobnie podsłuchiwał całą rozmowę. Skai stanęła w miejscu, a jej serce znowu zaczęło bić coraz szybciej. Przełknęła ślinę i spojrzała mu prosto w oczy.
         - Chyba nie powiedziałaś mojej drogiej mamusi o imprezie oraz moim wypadku samochodowym. – zachichotał złośliwie. – Ciekawe co zrobi jak się dowie. Zwolni cię za pewne…
         - I zadzwoni do twojego ojca.
         - Oh, proszę cię. – Justin prychnął rozłoszczony. – Nie boję się go.
         - To czego chcesz ode mnie? – spojrzała na niego niepewnie.
         - Żebyś się sama zwolniła z tej „pracy”.
         - Nie mogę. Potrzebujesz mnie. – powiedziała pewnie.
         - Nie potrzebuje nikogo. – syknął jadowicie.
         - Po prostu nie chcesz się do tego przyznać. – wzruszyła lekko ramionami.
         - Nic o mnie nie wiesz. – wycedził przez zęby.
         - Dlatego zostaję, czy tego chcesz czy nie. – uśmiechnęła się do niego szeroko, próbując ukryć przerażenie i nie czekając na odpowiedź wróciła do braci, którzy byli nieco zdezorientowani, zwłaszcza że zaraz za Skai wyszedł Justin.
         - Kto dzwonił? – spytał pierwszy Oliver.
         - Moja szefowa. – odpowiedziała zgodnie z prawdą, ale nieco niedokładnie.
         Wieczorem, gdy Justin bez słowa wyszedł z domu, Skai również udała się w tym kierunku, co chłopak. Nie mogła przecież wypuścić go ot tak, ponieważ Justin był zdolny do wszystkiego, a przecież ona chciała dla niego jak najlepiej.
         Brunet doprowadził ją do tej bardziej opuszczonej części miasta, a konkretniej zatrzymał się przed starym, zabitym deskami budynkiem. Skai zmarszczyła czoło, nieco przestraszona, widząc Biebera, który włamywał się do niego, ale przełamała strach i wkradła się za nim. Mogła przecież go zawołać, prawda? Ale czy to by go powstrzymało? Nie, a Skai nie dowiedziałaby się po co to robi, dlatego też ze ściśniętym gardłem, podążała za Justinem, starając się nie robić hałasu, co było bardzo trudne ponieważ deski bardzo skrzypiały pod ciężarem Johnson.
         Usłyszała jak w następnym pomieszczeniu chłopak się zatrzymał, więc blondynka również. Z mocno bijącym sercem delikatnie wychyliła się aby zobaczyć, co jest w środku i widok ją bardzo zaskoczył.
         Sala była w stosunku do całego budynku w miarę nowoczesna. Podłoga gładka i śliska, a ściany pomalowane na kolor niebieski. Wszędzie wisiały lustra, co sprawiało że pomieszczenie wyglądało niesamowicie. Skai rozchyliła usta, w kształcie litery „o”, nie mogąc wyjść z podziwu.
         Zobaczyła przez odbicie w lustrze, jak Justin włącza muzykę, płynącą ze starego bombooxa. To była ta sama piosenka, którą słyszała w domu.
         Więc obudź mnie, kiedy to wszystko się skończy. Kiedy będę mądrzejszy i starszy. Przez cały ten czas szukałem siebie
I nie wiedziałem, że się zgubiłem.
         Justin energicznym krokiem ustawił się na środku Sali w pozycji wyjściowej, a następnie zaczął się rozciągać. Trwało to około dwudziestu minut. Skai zorientowała się już, że chłopak będzie tańczył. Delikatny uśmiech wkradł się na jej usta i z dumą patrzyła jak Bieber się porusza. Odkryła jego pasję i to sprawiało dziewczynie wielką satysfakcję. Justin nie bez powodu ukrywał się wewnątrz opuszczonego budynku. Nie chciał żeby ktoś zobaczył jak tańczy, lecz ona widziała.

Od autorki: DeeDee Vagus to takie miłe co napisałaś, dziękuję! No i oczywiście dziękuję WSZYSTKIM czytającym. Ostatnio mam coś mało weny, ale jak tylko ją będę miała to się rozpiszę na kilka rozdziałów do przodu, żeby nie było. Wiecie nauka i te sprawy prywatne... Trochę się gubię, ale to opowiadanie i wy sprawiacie, że jest w tym jakiś sens :)

7 komentarzy:

  1. Nosz kurde... czy Justin przestanie byc kiedyś dla niej taki oschły? Czy on jest taki głupi, że nie widzi, jak ona próbuje mu pomóc, a on nadal jest wredny... ale wiem, że tak musi byc i w końcu się coś zmieni, że w końcu coś w nim pęknie...
    No i nie spodziewałam się, że Justin tańczy... awww... stawiam, że kiedyś razem zatańczą, a może nawet Justin jej pomoże w tej choreografii, zbliżą się do siebie... a potem to już wiadomo co będzie dalej...
    ale nie chcę zbyt wiele przewidywac, czekam na kolejny rozdział i życzę dużo, dużo weny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział !!!
    Ciekawe co Justin zrobi,kiedy dowie się,że Skai odkryła jego pasję...
    Czekam na następny !!!
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ljfbsdgbg *.* musisz ogarnąć Justina ! Świetny wygląd bloga ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Z góry przepraszam, za pewnego rodzaju "spam", ale chciałam zaprosić na nowy rozdział na http://all-too-well.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny! Jestem serio ciekawa co będzie w następnym *.*

    OdpowiedzUsuń