- Siostra April? – wykrztusił Justin. – Nie, to niemożliwe. Nie jestem aż tak
pijany..
- Wiem, że to musi być dla ciebie szok po tym wszystkim... –
zawahała się, czy mówić dalej. – Ale tak, jestem jej siostrą.
- Nic o tym nie wspominała. – wyszeptał sam do siebie, ale
jednak Julie go usłyszała.
- O czym? – spytała zdziwiona brunetka.
- Że ma siostrę i to w dodatku niewiele chyba młodszą od
siebie. – Justin przyjrzał jej się uważnie.
- Jak to? Nic o mnie nie mówiła? – zasmuciła się dziewczyna.
– Ja natomiast dużo o tobie słyszałam. Wielki Justin Bieber.
- Tak? – zaśmiał się cicho.
- Tak. – potwierdziła Julie. – Zanim… zanim popełniła
samobójstwo, często odwiedzałam ją w szpitalu, wiesz? Przychodziłam do niej
dzień w dzień. Psychiatrzy mówili, że jej stan się już polepsza, a
schizofrenia* nie jest już taka groźna. Siadałam na łóżku, a April chwytała
mnie zazwyczaj za rękę i mówiła, że jesteś najcudowniejszym chłopakiem na
ziemi, jednak boi się o ciebie…
- Bała się o mnie? –
wspomnienie owej dziewczyny mignęło przed oczami bruneta.
Uśmiechnięta
szatynka, która za każdym razem kiedy się spotykali biegła prosto na niego i
wpadała mu prosto w ramiona. Żyła tak jakby każdy dzień był tym ostatnim, aż w
końcu jej nadszedł…
- Bała
się jednocześnie, że ją zostawisz, przestaniesz kochać ze względu na chorobę
ale z drugiej strony chciała dla ciebie normalnego życia, żebyś już nie musiał
przebywać kilka razy w tygodniu setki kilometrów dla niej, tylko aby twoja
dziewczyna mieszkała w tym samym mieście,
żebyście się mogli normalnie spotykać, aby wybranka twojego serca była
normalna.
- April
była normalna! – oburzył się Justin i wstał z ławki. Zaczął chodzić w kółko
przed Julie a twarz zasłonił rękoma. – Kochałem ją…
- Ona
ciebie też. – dziewczyna wstała i położyła dłoń na jego ramieniu.
Justin
nagle odwrócił się prosto do Julie, chowając głowę w zagłębieniu między szyją a
ramieniem. Dziewczyna przytuliła go lekko zaskoczona i pogłaskała po głowie.
Brunet tak bardzo tęsknił za April, która była miłością jego życia. Popełniła
samobójstwo zaledwie rok temu, jednak Bieber wciąż nie może tego przeboleć. To
właśnie jej i Justina zdjęcie zbił wtedy kiedy Skai opatrzyła mu ranę.
-
Wybacz. – odsunął się nagle i pociągnął nosem. – Po prostu za nią tęsknię, a ty
mi ją tak przypominasz. Macie ten sam uśmiech…
- Wiem,
mówiło mi to już kilka osób. – powiedziała skromnie.
-
Julie.. Co ty tak właściwie tutaj robisz? – spytał ją Justin.
-
Przeprowadziliśmy się tutaj. – oznajmiła. – Będę chodzić do twojej szkoły.
Właściwie, wczoraj był mój pierwszy dzień.
- Nie
zauważyłem cię nigdzie…
-
Ponieważ otaczasz się swoimi ludźmi, więc nie widzisz takiej miernoty. –
zażartowała.
- Oj
przepraszam. – spojrzał na nią skruszony.
- Nie
no, w porządku. – wzruszyła lekko ramionami.
- Cieszę
się, że mogłem cię poznać Julie, ale obawiam się, że… - w tym samym czasie
zobaczył jak w charakterystycznym pickupie siedzą dwie dobrze znane mu osoby,
bowiem Skai oraz Chuck. Obydwoje śmiali się z czegoś wesoło, po czym odjechali,
nie zaszczycając Justina ani jednym spojrzeniem. Coś się w nim zagotowało ze
złości, ale postarał się opanować, nie chciał zrobić złego wrażenia na Julie. –
..muszę wracać do klubu po kumpla. Odprowadzić cię?
- Nie,
nie trzeba. Właściwie to wracałam akurat do domu, kiedy się na ciebie
natknęłam. Mieszkam niedaleko, trafię.
- Daj
spokój, wiesz jacy teraz ludzie chodzą po mieście? Mogłabyś się zdziwić. –
posłał jej znaczące spojrzenie. Julie zrozumiała i zaśmiała się cicho pod
nosem.
- Oj
tak. – westchnęła. – A ty trafisz do domu? W tym stanie…
- O
mnie się nie martw, jestem dużym chłopcem. – zapewnił ją.
- No
dobrze. – uśmiechnęła się po czym ruszyli przed siebie.
Droga
minęła im niezmiernie szybko, ale nie dlatego, że Julie mieszkała blisko parku,
lecz dobrze się im rozmawiało i żadne z nich nie miało ochoty kończyć tej
rozmowy, jednak okoliczności ich do tego zmusiły. Po pożegnaniu wrócił do
klubu, a ochroniarzowi pokazał pieczątkę. Odszukał zalanego w trupa Ryana i
chwycił go za kark, po czym wywlekł na zewnątrz. Westchnął widząc przyjaciela
bełkoczącego. Nie miał pojęcia co z nim zrobić, ponieważ w tym stanie raczej
pieszo do domu nie wróci. Do głowy przyszła mu myśl, że przecież on ma wolną
chatę, więc mógłby się u niego zatrzymać, przeczekać tę noc, ale Skai….
-
Pierdole to. – warknął pod nosem, na wspomnienie roześmianej blondynki z tym
chujem. – Ryan ruszaj się.
Dom
Bieberów był położony tylko dwie ulicę dalej, więc w normalnej sytuacji
dotarliby w pięć, może dziesięć minut, jednakże biorąc pod uwagę fizyczny stan
Ryana, nie było to możliwe. Chłopak co chwilę zataczał się i potykał o własnych
nogach, raz musieli stanąć, żeby mógł zwymiotować prosto na chodnik. Justin nie
mógł uwierzyć, że kiedyś było zupełnie na odwrót i to Ryan go odprowadzał do
domu, albo przechowywał u siebie. Teraz musiał się odwdzięczyć za te wszystkie
noce.
Droga
trwała im pół godziny jak nie dłużej. Ryan zdążył opowiedzieć Justinowi o
różnych sprawach, a głównie o Amandzie, co go totalnie zaskoczyło, gdyż myślał,
że obaj jej nie lubią, lecz Ryan chyba miał o tym inne zdanie. Gdy dotarli na
miejsce, drzwi były zamknięte, więc Bieber mocno zastukał. Otworzyła mu Skai,
która otworzyła usta, widząc pijanego Ryana.
-
Skaaaaaiiii… Jooohnsooon… - zawył chłopak. – Co ty kuuuuuur… -czknął. - ..waaaa
tu robisz? – ponowne czknięcie.
- Może
chodźmy z nim do łazienki? – zaproponowała, patrząc uważnie na Biebera, jednak
on nie zaszczycił jej nawet jednym spojrzeniem. Wziął kumpla pod ramię i zaczął
ciągnąć w kierunku toalety. Skai bez słowa objęła Ryana z drugiej strony,
pomagając Justinowi. Nie rozumiała jego zachowania, lecz chyba się
przyzwyczaiła do jego humorków.
W
łazience chłopak uklęknął nad ubikacją, po czym zaczął wymiotować. Justin
spojrzał na Skai wyczekująco, aż wyjdzie z pomieszczenia, jednak ona tego nie
zrobiła.
-
Wyjdź. – wycedził.
- Nie
mów do mnie takim tonem. – oburzyła się.
- Będę
mówić tak, jak mi się podoba. – rzucił oschle.
-
Słuchaj, o co ci tak właściwie chodzi? Zrobiłam ci coś?!
- He
He-h-e Justin zmalował niezłą banię. – wybełkotał Ryan.
-
Jesteś. To wystarczy.
Skai
zaniemówiła. Do oczu nieświadomie napłynęły jej łzy, więc odwróciła się szybko
zanim Justin zdążył je dostrzec. Wybiegła z łazienki i podążyła prosto do
kuchni. Tam oparła się o blat kuchenny i zaczęła głęboko oddychać, aby się uspokoić,
jednak słowa Justina, jego głos ciągle słyszała w uszach.
Jesteś. To wystarczy.
Czy
była dla niego taka okropna, zła? Czy jej nienawidził, dlatego że chciała
pomóc, że chciała go zmienić na lepsze? Nie była pewna, czy zdawał sobie sprawy
z tego, iż jego słowa tak bardzo ranią. Skai jednak nie chciała przed nim
upaść, dać mu wygrać. Obiecała sobie, że się nie podda, udowodni wszystkim,
zwłaszcza braciom, iż byli w błędzie co do niego. Tymczasem Skai zaczęła w to
wątpić.
Wytarła
policzki i wyciągnęła z szafki wodę, po czym postawiła ją na stole. Napisała
karteczkę dla Justina, żeby podał napój Ryanowi kiedy ten będzie w stanie
normalnie funkcjonować, albo po prostu jak wstanie. Dziewczyna natomiast udała
się na górę do swojego pokoju.
Opadła
na łóżko wykończona dzisiejszym dniem. Była szczęśliwa z kilku powodów, a
mianowicie że Chuck zgodził się pomóc jej w przedstawieniu, że dyrektor jej
zaproponował taką funkcję w sztuce a nie inną. Chyba gdyby nie on oraz wsparcie
braci nie zaczęłaby znowu tańczyć, a to było jej życiem. Jednak jak zwykle
Justin musiał wszystko zepsuć.
*schizofrenia - choroba psychiczna, w opowiadaniu April miała schizofrenię paranoidalną, czyli widziała urojone przez mózg stworzenia, słyszała głosy. Choroba występuje zazwyczaj u osób, które są w patologicznej rodzinie, bądź miały styczność z narkotykami.
Od autorki: Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale chciałam napisać kilka rozdziałów do przodu i no wiadomo, szkoła, problemy w życiu prywatnym, ale kiedy tak tu wracam na tego bloga to od razu lepiej się czuję :) Mam do was prośbę, a mianowicie chciałabym abyście wyrażali własne zdanie, niekoniecznie dobre, bo przecież nie jestem taka dobra w pisaniu i wiem, że mam błędy, ale nie zauważę ich dopóki mi nie wskażecie, które to :) Z góry dziękuję <3
ja tam żadnych błędów nigdy nie widzę...
OdpowiedzUsuńz każdym rozdziałem dzieje się coś bardziej zaskakującego
i ten Justin to już mnie tutaj tak wkurza, że najchętniej to bym nim trochę potrząsnęła, żeby się ogarnął i nie ranił Skai.
boję się tego Chucka, nie wiem dlaczego, ale boję się, że on skrzywdzi Skai, nie lubię go i chciałabym, żeby ona w końcu zaczęła życ w zgodzie z Justinem... ale wiem, wiem... do tego muszę byc cierpliwa
dlatego życzę dużo weny i pozdrawiam :)
Justin nie wkurza, ale wk****a :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział ! :))))
Czekam niecierpliwie na kolejny ! :)
Świetny rozdział, błędów ja nigdzie nie widzę *.* :p ale ten Justin jest denerwujący no naprawdę, mógłby nie ranić Skai! Mam nadzieję że szybko w kolejnych rozdziałach stanie się milszy! ;o no cóż dużo weny i nie mogę się już doczekać następnego, trzymaj się :3
OdpowiedzUsuńUuuuuu....
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział przeczytałam już dawno, ale ja nigdy nie mogę znaleźć weny na napisanie komentarza xd
Ale tu dużo rzeczy się dzieje.. :D ale z drugiej strony też mało xd Chyba zawsze będę odczuwała niedosyt...
Nie spodziewałam się jakiejś ukochanej Justina, oceniałam, że będzie chodzić o bardziej rodzinne sprawy, ale widać się myliłam.
Lubię zazdrosnego Justina ;> I choć chciałabym żeby pomiędzy nim a Skai się coś zaczęło dziać, to bynajmniej tak jest o wiele lepiej. Bo te docinki Justina to jest po prostu element tej historii i mimo że kiedyś to się pewnie skończy, to to nie byłoby to samo bez nich...
Interesują mnie te rozdziały do przodu ;> Czy można się spodziewać, że znajdą się tu w najbliższym czasie?? ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Ps.Pisz,pisz,pisz!!!
Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńO bBoziu...Cudowny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńTen moment,kirdy Justin powiedział,że April była miłością jego życia,był po prostu cudowny...
A kiedy powiedział tak chamskodo Skai "Jesteś.To wystarczy.",prawie łzy mi z oczu poleciały.Opisałaś wszystko tak fantastycznie,że miałam wrażenie,że on powiedział to do mnie...
Wywołujesz u mnie wiele emocji...Dziękuję...
Czekam na kolejny ;-*
the-other-side-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com