Skai razem z braćmi wróciła do domu, gdzie już czekał na nich obiad. Oliver spojrzał na siostrę, po czym odsunął jej krzesło. Wiele się zmieniło odkąd Skai tak jakby się wyprowadziła od nich.
- Na początku panował chaos. - przyznał Daniel podczas wspólnego obiadu. - Wszędzie był bałagan, porozrzucane ubrania, sterta naczyń w zlewie aż w końcu powiedziałem DOSYĆ! - na te słowa Skai wybuchła śmiechem.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że jesteś takim miłośnikiem porządków. W końcu to ty z nas wszystkich najbardziej bałaganisz.
- Wcale się nie mylisz siostro. - potwierdził James. - To ja wszystko ogarnąłem.
Skai spojrzała na niego zdumiona. Nie wiedziała czy to żart, czy on mówi poważnie. Jednak jak później się okazało, chłopak mówił prawdę gdyż reszta to potwiedziła.
- James? Naprawdę ty? - pytała zdziwiona. - Ojejku, ale jestem z ciebie dumna. - poczochrała go po włosach.
- Daj spokój, nie jestem dzieckiem. - mruknął pod nosem, jednak blondynka widziała jak uśmiecha się zadowolony.
Po zjedzeniu obiadu Ben i Sam pociągnęli swoją siostrę do salonu, gdzie zaprezentowali jedną scenkę ze zbliżającego się przedstawienia, które miało odbyć się tuż przed świętami. Przez cały czas bacznie ich obserwowała, z nieukrywaną dumą w oczach. Uśmiechnęła się, kiedy wykonali skłon na zakończenie. Wszyscy zaczęli głośno klaskać w dłonie oraz śmiać się.
- Jesteście naprawdę niesamowici. - pochwaliła ich. - Już nie mogę się doczekać premiery. Kiedy to będzie?
- Dokładnie za tydzień, w następny piątek. - powiedział Ben. dumnie wytężając pierś. Natomiast Sam podbiegł do Skai i mocno się do niej przytulił.
- Będziesz, prawda? - spojrzał na nią swoimi wielkimi, błyszczącymi się oczami z nadzieją.
- Oczywiście, że tak. Wszyscy będziemy. - bracia zgodnie pokiwali głowami.
- Tylko się nie rozpłacz bekso. - zachichotał Ben i rzucił w swojego bliźniaka poduszką.
- Wojnaa ! - zapiszczał Sam i pobiegł do czarnulka, po czym obaj zaczęli się tarzać po ziemi. Skai na próżno próbowała ich rozdzielić.
- Lepiej ich zostaw, niech się wyładują. - powiedział do siostry Daniel.
- No coś ty. - pisnęła przestraszona. - Im coś się może stać.
Oliver, Daniel oraz James jednocześnie zaczęli się śmiać, a blondynka nie bardzo rozumiała dlaczego. Spojrzała na nich zdezorientowana i zmarszczyła czoło. Skrzyżowała ręce na piersiach, po czym westchnęła cicho.
- Co wam się dzieje? - uniosła pytająco brew.
- Ben i Sam ciągle się tak kłócą, kiedy ciebie nie było w domu. To po prostu dzieci, chłopcy i aby wyrośli na prawdziwych mężczyzn muszą nauczyć się walczyć. - wytłumaczył Skai, Oliver.
- Ja nie chcę na to patrzeć. - dziewczyna zrezygnowana uniosła w górę ramiona i po prostu wyszła z salonu.
Wieczór spędzili przed telewizorem, robiąc sobie maraton filmowy. Na początku leciały ulubione bajki bliźniaków, a później nieco dojrzalsze filmy np "Szybcy i Wściekli" a później, wybłagany przez Skai "Titanic".
- Fuuj, czy we wszystkich filmach dla dorosłych muszą się rozbierać? - pisnął Sam, zakrywając sobie oczy, podczas gdy Rose pozowała Jackowi do porteru.
- Oj młody, przyjdzie jeszcze czas, że będziesz chciał, aby jakaś rozebrała się przed tobą. - zachichotał James, a Skai walnęła go z tyłu poduszką w głowę.
- Oszalałeś?! On jest za młody. - syknęła.
Reszta chłopaków zarechotała złośliwie, nawet Ben, oprócz Sama, który jak zwykle nie miał o niczym pojęcia oraz Skai, zniesmaczona zachowaniem braci. Wywróciła teatralnie oczami, po czym ponownie spojrzała w telewizor. Po chwili jednak uśmiechnęła się do siebie. Tak bardzo za tym tęskniła, że przestało jej to przeszkadzać.
Natomiast Justin od razu po szkole udał się do swojego domu, w którym panowała totalna pustka i cisza. Przegryzł wargę i trzasnął mocno drzwiami, po czym rzucił plecak na podłogę. Naładowany złością wszedł przez klapę na strych, a potem przez okno na dach. Usiadł na nim i wyjął paczkę papierosów. Zapalił jednego, aby się uspokoić, zrelaksować.
Wypuścił dym z ust i spojrzał przed siebie. Ogromna pustka w sercu ciągle dawała o sobie znać. Wtedy przypomniał sobie... Każda chwila jego dawnego życia przewijała się jak film przez myśli Justina. Zatrzymał się na jednej z nich.
Zapłakana szatynka siedziała po turecku na ławce w parku. Nie umiała pogodzić się z faktem, że ojciec znowu podniósł na nią i jej siostrę rękę. Miała kilka podłużnych, czerwonych z krwi ran zadanych na ramieniu oraz siniaka pod okiem. Jej policzki płonęły ze wstydu. Wstydziła się swojego własnego ojca.
- Wszystko okej? - Justin przysiadł się od niechcenia do niej, jednak nie zaszczycił April ani jednym spojrzeniem.
- Oczywiście. - dziewczyna od razu wytarła łzy i przywołała na usta udawany uśmiech. - A u ciebie? - spytała radośnie.
- To moja sztuczka. - kąciki ust zadrgały ku górze, kiedy spojrzał na nią.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. - potrząsnęła głową, na co Justin zaśmiał się cicho pod nosem.
- Weź mnie za rękę. - powiedział tylko, spoglądając prosto w oczy szatynki, w których krył się prawdziwy ból.
- C-co? - wyjąkała zbita z tropu.
- Po prostu to zrób. - Justin niecierpliwił się, ale April posłusznie zrobiła co jej kazał.
Chłopak wstał, pociągnął dziewczynę za sobą i razem pobiegli przed siebie. Dziewczyna nie bała się, gdyż znała Justina ze szkoły, wiedziała, że to jest ten popularny. W najśmielszych snach nie marzyła, iż będzie teraz z nim biegła ręka w rękę przez park. Podobało jej się to uczucie, jakby była wolna. Nagle stanęli, a Justin podszedł do ulicznego grajka, po czym coś do niego powiedział, czego April nie była w stanie usłyszeć.
Wtenczas grajek zaczął brzdąkać na gitarze i śpiewać dobrze znaną piosenkę chyba wszystkim z musicalu Grease "You're the one that i want". Justin zaczął tańczyć jak filmowy Danny wokół April, a następnie wziął ją za rękę i razem porwali się muzyce. Dziewczyna nareszcie szczerze roześmiała się, szczęśliwa jak nigdy. Przez ten czas zgromadził się przy nich spory tłum, obserwujący taniec dwóch nieznanym sobie bliżej nastolatków. Dzięki temu grajek trochę sobie zarobił i podziękował dwójce.
Tego dnia, kiedy Justin był jeszcze normalnym chłopakiem, miłym dla innych, zakochali się w sobie bez pamięci.
Brunet zacisnął mocno usta, a z jego oczu popłynęło kilka pojedyńczych łez. Pozwolił im spłynął, nie wstydził się tego, ponieważ nie było przy nim nikogo, był sam. Tak cholernie sam, że aż bolało.
Tęsknił za April każdego dnia, odkąd ona umarła. Musiało minąć mnóstwo czasu, zanim przyzwyczaił się do jej śmierci, a teraz powrót Julie wszytko mu przypomniał. Cholerna Julie, przeklnął pod nosem. Nie miał nic do dziewczyny, naprawdę ją polubił, tylko tak bardzo boli, kiedy ona się uśmiecha.
Spojrzał w bok i nagle zapragnął aby w tym miejscu pojawiła się Skai. Chciał się wtulić mocno w dziewczynę, aby ta go uspokoiła. Ona najlepiej to robiła, sam brunet nie miał pojęcia dlaczego, akurat przy niej czuł się bezpieczny, kochany, skoro przez lata jej dokuczał, a ona cierpliwie to znosiła.
Założył ręce na kark i odetchnął głęboko. Co się dzieje? Dlaczego moje serce tak szybko bije? - pytał sam siebie. Nie rozumiał, czemu ręce mu się trzęsą. Upuścił papieros, po czym go przydeptał. Wrócił do domu, nawet nie zauważył ojca, który wrócił po dość długim wyjeździe, tylko skierował się do garażu. Wsiadł do samochodu i go zapalił, po czym wyruszył, ignorując krzyk ojca.
Ta jazda coś mu przypomniała. To było wtedy, kiedy Skai wybiegła z jego imprezy, a on po pijaku prowadził, aż wylądował w szpitalu. Teraz jednak był całkowicie przytomny, świadomy tego, co robił. Nie śpieszył się, ale też nie wlókł. Jechał normalnie, zatrzymywał się kiedy było trzeba, przepuszczał ludzi na pasach. A gdy w końcu dotarł na miejsce, zgasił silnik i spojrzał w kierunku domu Johnsonów. Bał się wejść do środka, dlatego wyciągnął telefon i napisał do Skai smsa.
"Wyjdź na zewnątrz."
Numer ukradł z telefonu matki, z zamiarem robienia sobie jaj z dziewczyny, jednak potem kompletnie o tym zapomniał, że go miał, do teraz.
Wtedy drzwi otworzyły się, a w nich stanęła ona. Justin wysiadł z auta i spojrzał na nią. Przełknął ślinę, ponieważ nie wiedział co powiedzieć, nawet nie wiedział czego się spodziewał. Po co tak w ogóle do niej przyjechał? Już miał się cofnąć i wrócić do auta, kiedy Skai złapała go za nadgarstek i spojrzała prosto w oczy, jakby widziała prawdziwy powód, którego sam nie dostrzegał.
Od autorki: Dodaję dzisiaj rozdział, gdyż chciałam zrobić wam taki prezent na święta. Chciałabym wam życzyć wszystkiego, wszystkiego najlepszego. Abyście miały dużo weny do pisania, spędziły ten dzień z rodziną w dobrej atmosferze. Wesołych świąt ;*
Cześć! Po dość długim czasie dodałam ROZDZIAŁ SZESNASTY na http://following-liars.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu i liczę na Twoją opinię.
Wesołych Świąt ! <3
Taaaki romantyczny? Ta końcówka awww*.* cudowny! Tobie też wesołych świąt, dużo zdrowia aby 2014 był jeszcze lepszym rokiem niż ten, oczywiście mnóstwo weny bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału:) much love xoxo :3
OdpowiedzUsuńBoże! Boże! Boże!
OdpowiedzUsuńczemu ja tak ryczę?!
ty mi powiedz, czemu ja tak zawsze ryczę na twoich rozdziałach!
Boże ta piosenka!
Boże umieram!
To było takie cudowne! Rozpłynęłam się! Kocham, kocham, kocham, kocham.
Tylko, żeby Justin nie wywinął żadnego numeru, bo teraz wszystko jest na dobrej drodze.
Albo mi się wydaje, albo Justin się zakochał w Skai. Boże! To by było takie cudowne. Ja też się zakochałam. W tym rozdziale.
Jak ty to robisz, że na każdym twoim rozdziale płaczę? Płaczę jak debilka...
ale to jest takie cudowne, że nie da się inaczej. Pisz tak dalej, życzę ci tego z całego serca, nigdy nie przestawaj. Kocham Cię <3 Spełnienia marzeń <3
Jejć <3
OdpowiedzUsuńsabsksdfakdsdkf
cudo,cudo,cudo <3
O nie....
OdpowiedzUsuńPłaczę.. Ten wątek z Justinem i April po prostu rozwalił mnie od środka. To było tak cholernie piękne, że normalnie nie mogłam wytrzymać. I to, jak Justin pojechał później do Skai...
Jestem cholernie ciekawa, co stanie się w następnym rozdziale.
Kocham Cię ;-*
the-other-side-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Super rozdział <3333 czekam na nn
OdpowiedzUsuńTaak...
OdpowiedzUsuńPisze dopiero teraz, ale wiedz że rozdział przeczytałam w dniu dodania, bo ja niewchodząca na twojego bloga kilka razy dziennie to zdecydowanie nie ja...
I wiesz? Był to najlepszy prezent na święta <3
Rozdział jest świetny!
Taki bardzo emocjonalny, wszystko wspaniale opisujesz, a zakończenie... No i wspomnienia Justina o April...Wszystko pięknie, że aż to aż niemożliwe, że ja tak długo wytrzymałam bez nastepnego rozdziału....
No właśnie! :D Liczę, że dodasz go za niedługo!
Pozdrawiam
Dobra, to może podchodzić pod spam, ale co ja mam zrobić jak nie ma nowego rozdziału?? o_O
OdpowiedzUsuńNo prooooooszę cię! xd
Czy to dostateczna motywacja?? ;> Wiedz, że jestem tu i czeekaam, i czeekaam, i czeekaam... ^_^
Życzę weny!
oh kocham cię, kocham cię <3
Usuńjutro dodam, obiecuje :))))))