Skai miała głowę pełną pytań, wątpliwości oraz mieszanych uczuć. Jednocześnie bolało ją to, co ostatnio od niego usłyszała, właściwie każde słowo, którym ją obraził, poniżył i nawet za to nie przeprosił, jednak kiedy dostała tajemniczego smsa, intuicja podpowiadała jej, że to Justin. Gdy spojrzała w jego duże, czekoladowe tęczówki, przepełnione bólem oraz tęsknotą, cała złość na bruneta minęła. Widziała, że zaczął się wycofywać, chciał odejść, a jego mina wskazywała, że nie bardzo wiedział jak się zachować.
Blondynka jednak zatrzymała go łapiąc za nadgarstek. Justin spojrzał jej głęboko w oczy, a Skai miała wrażenie, że jej serce zaraz nie wytrzyma tego i wyskoczy z piersi. Wtedy chłopak zrobił coś, co totalnie zaskoczyło dziewczynę. Podszedł do niej, po czym mocno się do niej przytulił. Objął ją swoimi umięśnionymi, idealnie wyrzeźbionymi ramionami a głowę schował w szyi. Skai nieśmiało owinęła go w pasie swoimi rękami i oparła głowę o tors Biebera.
Nie pamiętała ile tak trwali złączeni, nawet nie wiele ją obchodziło że bracia w każdej chwili mogli wyjrzeć przez okno i ich zobaczyć. Czuła się cudownie, a jednak cierpiała, ponieważ Justin cierpiał. Nie wiedziała dlaczego się tak czuje, skoro przecież tak dobrze się nie znają, nawet nie lubią...
Justin natomiast czuł jak upływa z niego cały chaos sprzecznych myśli, tęsknota za April. Czuł się wspaniale, jakby wszystko było na miejscu, uporządkowane. To było takie wspaniałe. Uśmiechnął się tak szczerze jak nigdy dotąd. Pogładził dziewczynę po jej miękkich włosach, które idealnie przelatywały przez jego palce, aż ręce Justina zatrzymały się na biodrach i tam zostały.
W końcu niechętnie się odsunął od blondynki. Zapanowała niezręczna cisza, gdyż żadne z nich nie bardzo wiedziało co powiedzieć.
- Kim jest dla ciebie Julie? - odezwała się w końcu.
- Kim jest dla ciebie Chuck? - odpowiedział jej Justin z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Dlaczego on tak bardzo cię obchodzi? - Skai uniosła pytająco brew.
- Bo nie mogę uwierzyć, że zadajesz się z takim idiotą. - chłopak potrząsnął głową i uśmiechnął się.
"O rany, jaki on seksowny jest, kiedy się uśmiecha" - jęknęła w myślach Skai, ale zaraz się za to upomniała - "Rany co ty odwalasz? Nie poddawaj się!".
- On jest dla mnie MIŁY. W przeciwieństwie DO NIEKTÓRYCH. - powiedziała znacząco, a Justin wywrócił oczami, na co obydwoje zachichotali. Zaraz potem umilkli, nie dowierzając, że nareszcie rozmawiają normalnie, jak człowiek z człowiekiem.
- Ja nie mogę taki dla ciebie być. - brunet momentalnie spoważniał.
- A to dlaczego? - na czoło blondynki wstąpiły pojedyncze zmarszczki. - Boisz się, że runie twoja reputacja? - chłopak milczał, co Skai odebrała jako potwierdzenie swoich słów. - No nie wierzę. - wyszeptała, po czym cofnęła się o krok.
- Zrozum, gdybyśmy się zaprzyjaźnili ludzie zaczęliby cię wyśmiewać, dokuczać ci. - wzruszyła ramionami.
- Ah tak? Więc teraz nagle się o mnie troszczysz? Justin nie rozumiem cię kompletnie. - Skai wbiła w chłopaka swoje spojrzenie i ani na moment nie odwróciła oczu.
- Myślę, że czas abyś odeszła. - powiedział poważnie, jednak w jego głowie krzyczał głos: "NIEE! CO TY WYPRAWIASZ?! POTRZEBUJESZ JEJ!" - Tak będzie najlepiej. - dokończył.
- Ale Justin nie mogę... - zaczęła.
- Wiem, potrzebujesz kasy, okej. Możesz udawać, że ciągle pracujesz dla mojej matki, a ja ci będę dawał kasę, jednak musisz się wyprowadzić. Nie możemy przebywać razem. - powiedział.
- Zaczekaj, bo czegoś tu nie łapię. - Skai zastanowiła się przez moment. - Przychodzisz do mnie zdołowany, przytulasz się, a potem nagle chcesz, żebym odeszła? W co ty grasz?
- W nic. - wymamrotał, sam nie wierząc we własne słowa.
- Justin! - blondynka spojrzała na niego zdezorientowana.
Wtedy zadzwonił telefon bruneta. Spojrzał na wyświetlacz "Ryan". Westchnął i pomyślał, czego ten głąb ode mnie znowu chce? Niechętnie odebrał, odwracając się plecami do dwojej opiekunki.
- No co chcesz? - włożył ręce do kieszeni.
- Przyjedź do szpitala, błagam cię. - Justin nigdy w życiu nie słyszał, aby jego przyjaciel miał tak załamany głos, więc z początku odebrało mu mowę.
- Jasne. - powiedział w końcu. - Co się stało?
- Po prostu przyjdź. - w słuchawce odpowiedział dźwięk zakończonej rozmowy.
Kiedy Justin odwrócił się, aby pożegnać ze Skai, jej już nie było. Zniknęła za drzwiami swojego domu. Trochę przestraszony, że dziewczyna poważnie potraktowała jego polecenie, wsiadł do auta po czym pojechał do szpitala, do Ryana.
Skai w tym samym momencie wróciła do środka. Oparta o główne drzwi zaczęła głęboko oddychać, uspokoiła się, dopiero gdy usłyszała charakterystyczny dźwięk zapalonego silnika samochodu Justina, który odjechał z ich podjazdu.
- Kto to był? - do holu wpadli naraz wszyscy bracia, wlepiając w swoją jedyną siostrę ciekawskie spojrzenia.
- Twój chłopaaaak? - zapiszczał podekscytowany Ben.
- Coś ty, Skai by nam powiedziała, prawda siostrzyczko? - zarechotał James, ironizując każde słowo w swojej wypowiedzi.
- Oh, zamknij się. - mruknęła dziewczyna, rumieniąc się na policzkach. Niestety nie mogła powstrzymać tego procesu, chociażby nie wiem jak bardzo tego pragnęła.
Bracia męczyli ją jeszcze chwilę, docinali z tego powodu przez cały maraton filmowy, na którym ku zaskoczeniu wszystkich najpierw zasnęła Skai, otoczona bliźniakami, a na podłodze kimał James, obok niego Daniel. Jedynie Oliver był wygodnie rozłożony na fotelu z szeroko otwartą buzią.
Rano obudzili się w najdziwniejszych pozycjach, jakie kiedykolwiek przybrali. Skai leżała z rozłożonymi nogami, a jej głowa zwisała z oparcia kanapy. Sam natomiast wtulony pod ramieniem siostry trzymał stopy tuż przed nosem swojego bliźniaka. James i Daniel spletli ze sobą ciała, a gdy się obudzili przestraszeni tą pozycją gwałtownie chcieli od siebie odskoczyć, jednak zamiast tego zderzyli się głowami. Oliver natomiast nie było wcale w salonie, obudził się na schodach. Nie potrafił wyjaśnić rodzeństwu jak się tam znalazł, lecz prawdopodobnie w nocy chciał pójść do łazienki, ale był zbyt zmęczony aby tam dojść.
Po południu udali się do wesołego miasteczka, tak, jak obiecała im Skai. Cały dzień szaleli po wszystkich możliwych kolejkach, samochodzikach, jedynie dziewczyna bała się strasznie wejść do domu strachów, więc bracia na siłę ją tam wciągnęli, ale koniec końców świetnie się z nimi bawiła. Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem była taka szczęśliwa, jednak miała nieznane przeczucie, że coś jest nie w porządku, coś się tało.
Wieczorem, gdy już wrócili do domu, ona leżała sama w łóżku, gdyż Daniel siedział z Oliverem w garażu i grzebali coś przy samochodzie. Ciągle myślała o prośbie Justina. Jego twarz była tak poważna jak nigdy i zaczęła zastanawiać się, czy jej nie spełnić. Wyglądał jakby naprawdę tego pragnął, jednak nie chciał powiedzieć dlaczego. Co ona takiego mu zrobiła? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Zawsze uciekał od rozmowy, kiedy tylko taką zaczynali. Widocznie coś musiało się za tym kryć. Postanowiła, nie odpuści sobie tak tego.
Wtem zadzwonił jej telefon, więc nie patrząc na wyświetlacz, odebrała.
- Halo?
- Skai? - usłyszała w słuchawce głos Chucka.
- Chuck? - zdziwiła się. - Coś się stało?
- Musimy pogadać. - powiedział, jakby się czymś stresował.
- O czym? - dziewczyna zmarszczyła brwi i zaczęła bawić się skrawkiem swetra, w oczekiwaniu na wiadomość.
- Nie będę mógł zatańczyć w tym przedstawieniu. - wyznał na jednym wydechu, a zaraz szybko dodał. - Strasznie cię przepraszam, naprawdę mi przykro.
- Ale-ale dlaczego? - wyjąkała Skai, zszokowana tą wiadomością. Po prostu nie mogła w to uwierzyć. Nie, to się nie działo naprawdę...
- Wyprowadzam się do Nowego Jorku już jutro. Rodzice dopiero teraz mnie o tym poinformowali i nie mam wyboru. - posmutnieli obydwoje.
- Rozumiem. - blondynka wyszeptała do telefonu, czuła jak łzy napływają jej do oczu.
- Naprawdę mi przykro Skai. - nie wiedział już, co powiedzieć.
- O-okej, ja roumiem, serio. Jakoś to będzie. - wysiliła się na pogodny ton głosu, jednak nie bardzo jej wyszło. - Dobranoc Chuck.
- Dobranoc Skai i powodzenia. - dziewczyna rozłączyła się i rzuciła telefon na podłogę, po czym wpatrywała się przez dłuższy czas tępo w sufit.
Teraz naprawdę będzie musiała przyłożyć się do pracy, gdyż nie wiedziała, kto zgłosi się na przesłuchania. Zostało jej naprawdę mało czasu, bo zaledwie dwa dni. W poniedziałek miał odbyć się casting, po lekcjach. Skai poderwała się nagle.
- Tak mało czasu... - wyszeptała sama do siebie.
Zmieniła dżinsy na szerokie dresy, włożyła białe adidasy, po czym zbiegła na dół.
- Coś się stało? - Oliver spojrzał pytająco na siostrę, a w ręku trzymał nóż, w drugiej zaś bułkę, gdyż właśnie robił sobie kolację, kiedy usłyszał jak ktoś biegnie po schodach.
- Muszę lecieć, wrócę za jakieś dwie godziny. - rzuciła pośpiesznie, biorąc do ręki sweter.
- Ale co j.. - zaczął, lecz blondynka mu przerwała.
- Potem ci powiem, teraz nie mam czasu. - i nie czekając na odpowiedź wybiegła z domu.
Pędziła prosto do kryjówki Justina. Nie obchodziło ją, że śnieg zaczął się kruszyć z nieba, a ona miała rozpiętą kurtkę i adidasy na stopach. Dotarła na miejsce po kilku minutach szaleńczego biegu. Zdyszana weszła do środka, od razu zdjęła kurtkę, którą rzuciła na podłogę. Włączyła bombooxa na pierwszej lepszej piosence i zaczęła się rozciągać.
Po pół godzinnej rozgrzewce była w końcu gotowa do tańca. Ustawiła piosenkę Taylor Swift "Love story" i stanęła na środku sali, po czym przygotowała się do pozycji wyjściowej - skulona w kłębek, leżąca na podłodze.
Zaczęła się rozwijać wraz z narastającym tempem muzyki. Sunęła się po całym pomieszczeniu lekka jak piórko, a jej stopy ledwo dotykały gruntu. Pracowała nad swoimi liniami, kiedy skakała z wyprostowanymi nogami. Każdy element choreografii musiał być koniecznie dokładnie dopracowany, inaczej wyszłaby sieczka zamiast występu.
Skai trenowała, ćwiczyła każdy fragment osobno przez dwie godziny, aż na końcu padnięta leżała, słuchając jedynie swojego przyśpieszonego oddechu.
Od autorki: Dziękuję z całego serca za wasze komentarze, nawet nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy, naprawdę. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, a następny dodam pewnie w weekend :)
Akcja akcja akcja no luuudzie jakaś akcja noo*.* kocham to czytać dziewczyno no cudo:3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 <3 Już nie mogę się doczekać co będzie w nowym :D
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytac ten rozdział i serce to mi tak waliło, że myślałam, że zaraz umrę, jak oni się przytulali, jak sobie to wszystko wyobraziłam, to po prostu było boskie. i nagle Justinowi znowu odwala. ehhh... a miało byc tak pięknie, myślałam, że już coś między nimi będzie, a przynajmniej myślałam, że w końcu zaczną się dogadywac, ale jednak nie. no ale ok. cieszę sie, że jest jakaś akcja i jestem strasznie ciekawa o co chodzi z tym szpitalem. Na dodatek teraz Skai nie ma partnera... wszystko się pieprzy, ale czuję, że to jest początek czegoś niesamowitego. pozdrawiam i życzę weny :* :) <3
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że sie pocałują! :D
OdpowiedzUsuńNie komentowalam juz? :o
OdpowiedzUsuńNo coz... jak to sie dzieje ze ciagle dostaje od ciebie niespodziewane prezenty- wczesniej na swieta, teraz na urodziny?? ;D Bardzo mi sie to podoba <3
To chyba moj ulubiony rozdzial. Dzieje sie duzo emocjonujacych rzeczy. Co sie stalo u Ryana?! :o no dobra, glownie zajmuje mnie watek skai i justina ^_^
Nowy rozdzial ma byc w ten weekend?? :o
Haha, wiesz co dzisiaj? Piatek. A piatek to juz w koncu weekend cn?
No coz, dodawaj szybko nexta ;*