sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 19

Poniedziałek nastąpił szybciej, niż Skai się tego spodziewała. Już w niedzielę wieczorem musiała z powrotem wrócić do domu Bieberów. Niemalże w drzwiach minęła się z Pattie, która ponownie musiała wyjechać wraz z mężem. Szybko jej zapłaciła, pożegnała, a następnie odjechała czarnym vanem.
Justina nie spotkała. Siedziała do późna w przedpokoju na schodach, licząc że jaśnie pan się pojawi, ale nie pojawił, więc zasnęła w tym samym miejscu, co czekała na niego. 
Chłopak wrócił późno w nocy i pierwsze co zrobił to zaświecił małą lampkę w przedpokoju, po czym ściągnął buty oraz kurtkę. Już miał iść do swojego pokoju, kiedy zauważył śpiącą blondynkę na schodach. Głowę miała przytuloną do barierki, a usta lekko rozchylone. Włosy opadały kaskadą na jej plecy, wyglądała bardzo uroczo. Justin podszedł do niej i pogłaskał po głowie, jego usta wygięły się na kształt uśmiechu, a wewnątrz poczuł ulgę, że nie wzięła sobie jego słów do serca. 
Podniósł Skai, która uchyliła ledwo zauważalnie powieki aby zorientować się co jest grane, lecz kiedy Justin wziął ją na ręce, ponownie zamknęła oczy, gdyż była za bardzo zmęczona aby się tym przejąć. Wtuliła się w Justina, na co on zareagował szerokim uśmiechem. Czuł jakby wcielił się w superbohatera, który po udanej misji wraca do czekającej na niego ukochanej.
Położył dziewczynę do łóżka, delikatnie rozplatając jej ręce ze swojej szyi. Stał jeszcze chwilę przy niej, obserwując jak przewraca się z boku na bok, aby wygodnie ułożyć się po prawej stronie, twarzą do Biebera. Następnie wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.
W poniedziałek rano Skai obudziła się gwałtownie, mimo iż budzik wcale nie zadzwonił. Na początku była odrobinę zmieszana, a jej myśli gnały jak szalone, szukając odpowiedzi co wydarzyło się poprzedniego dnia. W przebłyskach pamiętała, że czekała na Justina i prawdopodobnie zasnęła, a teraz obudziła się w łóżku, co mogło oznaczać tylko jedno.
Mimowolnie uśmiechnęła się, ale nie trwało to długo, gdyż zegarek wskazywał dziesięć minut po siódmej, co oznaczało, że musiała się streszczać. W pośpiechu włożyła na siebie te dżinsy co zawsze, koszulę w kratkę, po czym zbiegła po schodach w tym samym czasie związując włosy w kucyk.
Widok w kuchni ją zszokował tak, że stanęła jakby wmurowana w podłogę i nieświadomie otworzyła buzię układając duże "o". Bowiem Justin robił śniadanie SAM, to nic że były to płatki śniadaniowe zanurzone w mleku, ale ważniejsze było, iż SAM to zrobił, całkiem sam! Skai była pod wrażeniem, lecz wciąż nie mogła wyjść z szoku, więc mrugała szybko oczami.
- Cześć. - powitał ją Bieber, odrywając się od aktualnego zajęcia.
- H-hej. - wykrztusiła. - Czy coś się stało? - przyjrzała mu się uważnie, próbując zajerestrować jakiś fałsz, czy jakąkolwiek oznaka, że to sen.
Chłopak w odpowiedzi wzruszył ramionami i wskazał blondynce miejsce na przeciwko siebie. Skai podążyła za jego wzrokiem, po czym posłusznie usiadała we wskazanym miejscu, jedząc śniadanie.
- Dzisiaj są te przesłuchania? - spytał odniechcenia, wyjmując mleko z lodówki, ale kątem oka obserwował baczcie swoją opiekunkę.
- Owszem. - odpowiedziała. - Dlaczego ci tak na tym zależy? Chcesz się zgłosić? - zażartowała.
- Coś sugerujesz? - odwrócił się gwałtownie i uniósł pytająco brew.
- Ależ skąd. -próbowała zachować powagę. Dusiła w sobie śmiech, lecz kąciki ust ją w tym zdradzały. Próbowała zacisnąć mocno wargi, ale to też nie zadziałało.
- Przecież dobrze wiesz, że jestem od ciebie znacznie lepszy. - prychnął, widząc minę Skai.
- W takim razie dlaczego to ja układam choreografię, a nie ty? - zaryzykowała, a ku kolejnemu zdziwieniu Justin uśmiechnął się tajemniczo i wyszedł z pomieszczenia, a kolejno z domu.
Podczas długiej przerwy postanowiła udać się do auli znowu sama, aby odetchnąć. Musiała sama przed sobą przyznać, że bardzo się denerwowała tym sędziowaniem. Co jeśli nie będzie potrafiła określić kto nadaje się do roli, albo pomyli się co do tej osoby? Co jeśli w ogóle nikt nie przyjdzie? Albo przyjdą tylko ci, którzy nie mają bladego pojęcia o tańcu? W sumie korytarze szkolne były całe poobklejane w ulotkach i inofrmacjach, co trzeba będzie wykonać na przesłuchaniu, ale mimo tego pojawiały sięw głowie Skai pewne wątpliwości.
- Dość często tu przesiadujesz, jak zauważyłam. - z cienia wyszła pani Olsen, która podążała wolno w kierunku dziewczyny. - Podoba ci się to miejsce?
- Bardzo. - wyrwało się z ust Skai, zanim zdążyła przemyśleć pytanie. - Czuję się jakbym była w domu.
- Ja też. - potwierdziła pani Olsen. - Denerwujesz się dzisiejszym dniem? - jak na zawołanie blondynka wypuściła głośno powietrze z ust.
- Aż tak to widać? - jej policzki nabrały czerwieni.
- Nie przejmuj się tym. Jestem jeszcze ja. - posłała jej ciepły uśmiech i usiadła obok w fotelu. - Poradzisz sobie.
- Mam taką nadzieję. - wyszeptała i spojrzała przed siebie w ciemność. Przegryzła lekko wargę, ciągle zastanawiając się nad wszysttkim.
- Martwisz się czymś jeszcze? - kobieta spojrzała na swą uczennicę uważnie. - Jeśli nie chcesz, nie musisz mi nic mówić. - dodała pośpiesznie.
- Nie, nie. Nikomu  tak naprawdę nie mogę tego powiedzieć, ponieważ nie mam przyjaciół a bracia by tego nie zrozumieli... - powiedziała. - Zostało jeszcze półtorej roku. Wiem, to niby jeszcze sporo czasu, ale strasznie się boję... - odczekała chwilę, aby wziąć głęboki oddech. - Bo wszyscy mają jakieś plany na życie, studia, praca itd. A ja nic... Boję się przyszłości. - zanim zdążyła się zorientować jej oczy wypełniły się łzami. - Nie chcę być dorosła.
Skai mocno zacisnęła palce na rączce od fotelu oraz przymknęła oczy. Wierzchem drugiej dłoni wytarła, spływające słone łzy. Następnie próbując przerwać cały proces, mrugała szybko i zmusiła się do uśmiechu.
- Ale prawdą jest, że śmierć rodziców zmusiła mnie do tego, aby szybciej dorosnąć. - tym zdaniem zakończyła swój monolog.
- Czy domem nie powinien zajmować się wasz najstarszy brat, Oliver? - Olsen zmarszczyła czoło.
- Tak i robi to. Tyle, że ja muszę się opiekować pewną osobą i zamieszkałam w innym domu. A to niczego mi nie ułatwia, jednak muszę jakoś zarabiać na utrzymanie. Pensja Olivera jest zbyt mała na wszelkie koszty, wie pani... - Skai już nie płakała, lecz spoważniała. - Ale to nieważne. Cieszę się, że to z siebie wyrzuciłam i to mi wystarczy.
- Ależ Skai.. - zaczęła nauczycielka, jednak ona już podniosła się z krzesła i podążyła ku drzwiom.
- Dziękuję za rozmowę. - uśmiechnęła się lekko, stojąc przy drzwiach aby później móc wyjść z auli.
Musiała szybko uciec od tej rozmowy, gdyż nie chciała współczucia pani Olsen, a widziała po jej wyrazie twarzy, że miała zamiar powiedzieć coś w stylu "Tak mi przykro". Ale to niczego nie zmieni, chyba że samopoczucie Skai na gorsze.

Przesłuchania odbyły się zaraz po siódmej lekcji. Skai jednak za pozwoleniem panny Olsen wyszła wcześniej z biologii, aby jeszcze poćwiczyć najprostszy układ, który każdy kandydat będzie musiał się nauczyć aby później zatańczyć go solo i zachwycić jury, w tym Skai. 
Aula była pusta, nie licząc nauczycielki, chodzącej co chwilę za kulisy. Dziewczyna stanęła na scenie. Puściła muzykę z bombooxa, po czym zaczęła ćwiczyć, kiedy nagle do sali weszła pewna grupka z kółka teatralnego. Usiedli na trybunach i zaczęli szeptać, podśmiewywać się między sobą. Skai nienawidziła tego, jak ktoś się na nią gapił, oceniał. Szybko straciła kontrolę nad swoim ciałem i przy ostatnim obrocie, potknęła się, przez co upadła na kolana. Syknęła z bólu. 
- I to ona ma być w tym jury? - zachichotał złośliwie przewodniczący kółka.
- Dokładnie. Powinniśmy to zgłośić pani Olsen. Toż to hańba! - prychnęła szatynka, która podlizywała się chłopakowi przez cały czas.
Skai upokorzona do granic możliwości, zeszła ze sceny i usiadła na krześle, które wskazała jej wcześniej druga członkini jury.
- Czy ktoś mnie wzywał? - kobieta pojawiła się jakby znikąd, przez co blondynka lekko się wzdrygnęła. Pani Olsen spoglądała na szatynkę, która cała poróżowiała. - Macie jakiś problem? Uwagi?
- Uważamy, że jury jest niekompletne. - powiedział Brian, przewodniczący.
- To znaczy? - uniosła pytająco brew. Skai w napięciu z bijącym sercem obserwowała całą sytuację.
- Brakuje kogoś doświadczonego od części tanecznej.
- Myślę, że Skai Johnson jest jak najbardziej odpowiednią osobą do tego zadania. Nie widzieliście jeszcze co potrafi. - zręcznie wybrnęła z sytuacji, bez sprzeczek.
- Z całym szacunkiem, widzieliśmy. - Brian nie poddawał się.
- To jeszcze nic. - uśmiechnęła się tajemniczo. - Panie O'Connor, może to pan pokaże nam teraz co potrafi i stwierdzimy wspólnie, jakie ma pan doświadczenie w tej sprawie.
- Pani profesor, ja nie muszę niczego udowadniać. - chłopak cały poczerwieniał ze złością. 
Do auli zaczęli napływać ludzie, było ich całkiem sporo, co rozwiało wątpliwości Skai. Obawiała się, że nikt oprócz kółka teatralnego nie przyjdzie. Dziewczyna zauważyła w tłumie nawet Julie, która przecież nie tak dawno dopiero zaczęła chodzić do ich szkoły. Zastanawiała się, czy ona i Justin czasem nie kręcą ze sobą...
- Widziałem znacznie lepszych od niej. - wycedził przez zęby, próbując tłamsić w sobie złość.
- Podyskutujemy o tym po przesłuchaniu. - tym zdaniem pani Olsen zakończyła konwersację i udała się na miejsce obok Skai. - Oni są odrobinę zarozumiali. Nie zwracaj na nich uwagi. - posłała blondynce ciepły uśmiech.
- Jasne. - mruknęła pod nosem, ale wewnątrz siebie poczuła, jakby grunt uciekał jej spod nóg.
Było kilkoro uczniów, których panna Olsen zebrała, aby pomogli przy rejestracji. Bowiem naklejali wszystkim na ramieniu kartkę z numerkiem, aby zachować ład i porządek. Kiedy już wszystko było pozałatwiane, nauczycielka spytała ją.
- Gotowa? - kobieta zerknęła na nią kątem oka. Skai skinęła głową twierdząco.
- Oni będą się przedstawiać, mówić o jaką rolę się ubiegają. A ty mogłabyś to spisywać? - ponowne kiwnięcie.- Oceniamy w skali od 0 do 5. Jeśli nie będziesz pewna, to po prostu napisz co czujesz, jakieś słowo np "nudna", "średni" itd. Rozumiesz?
- Tak. - odpowiedziała jej Skai.
Pani Olsen uśmiechnęła się do niej, po czym wstała i udała się na scenę. Tłum jeszcze chwilę rozmawiał między sobą. Wszyscy byli bardzo podekscytowani. Skai nie miała pojęcia dlaczego, ona nigdy w życiu nie chciałaby brać udziału w jakimkolwiek przedstawieniu. Za bardzo bała się sceny.
- Witam wszystkich. - zaczęła mówić do mikrofonu. Nareszcie wszyscy umilkli, wlepiając w nią swoje pary oczu. - Niniejszym chciałabym przedstawić wam procedury w jakich będzie odbywało się przesłuchanie. Albowiem najpierw wygłosicie monolog jednej z postaci o której rolę się ubiegacie. Dopiero po tym Skai Johnson nauczy was jednego układu i każdy z was będzie osobno go przedstawiał. Zsumujemy pukty, a wyniki wywiesimy jutro po czwartej lekcji przed aulą. Podsumując, życzę wam wszystkim powodzenia. Przesłuchanie uważam za otwarte!
Po monologu pani Olsen nastąpił entuzjastyczny aplauz. Kobieta wróciła na swoje stanowisko, po czym przemówiła.
- Numer pierwszy proszę.
Skai posłusznie spisywała wszystkie dane, tak jak prosiła ją o to "koleżanka po fachu". Nie powiedziałaby, że któryś monolog szczególnie ją powalił. Było kilka naprawdę dobrych osób, które zręcznie wykorzystywały swoje możliwości, co do mówienia, brania oddechu w odpowiednim momencie, zawieszając głos, ale nic poza tym. Kiedy przyszła kolej Briana, który oczywiście starał się o rolę Lucasa. Przemawiając, ani razu nie spojrzał na blondynkę, tylko próbował oczarować panią Olsen. Ona jednak widząc jego bezczelne zachowanie, zmarszczyła zniesmaczona czoło i westchnła na zakończenie, po czym napisała 3 punkty.
- Trzydzieści pięć. - powiedziała kobieta do mikrofonu.
Na scenę weszła Julie. Drobna dziewczyna o dużych, piwnych oczach. Cały czas się uśmiechała i tym od razu zyskała sympatię panny Olsen.
- Nazywam się Julie Anderson i jestem w drugiej klasie. Ubiegam się o rolę Grace oczywiście. - uśmiech.
- Proszę, zaczynaj. - powiedziała ciepło przewodnicząca jury.
I zaczęła. Była naprawdę dobra. Słowa wypowiadała z lekkością, jakiej niektórym brakowało. Niemal pływała po scenie, wokół niej panowała niesamowita aura. Skai z ukrytą zazdrością przyglądała jej się ważnie, po czym postawiła 5, tak samo jak pani Olsen.
- Dziękujemy ci Julio. - powiedziała na koniec. - A teraz ostatnia osoba, jak mniemam. Numer trzydzieści sześć.

Od autorki: Dziękuję za wszystkie komentarze. To takie słodkie z waszej strony, naprawdę cieszę się, że was mam. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ale muszę się do nich przyłożyć ! <3

8 komentarzy:

  1. Super <3 Super <3 Super <3
    Ciekawe kto będzie numerem trzydzieści sześć ^^
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin i Skai noooo plis *.* jejuuu uwielbiam to czytać, serio codziennie wchodzę patrzeć czy nie dodałaś nowego, takie tam małe uzależnienie*.* much love dziewczyno!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku jejku jejku!
    przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam możliwości skomentowania. masakra. jak to czytałam to byłam taka podekscytowana. a kiedy Justin zobaczył ją śpiącą na schodach, a potem zaniósł ją do łóżka - po prostu się rozpłynęłam. jak ja bym chciała byc w tej sytuacji na miejscu Skai. no i strasznie zaintrygowałaś mnie tym w jaki sposób zakończyłaś ten rozdział. no bo tak naprawdę niczego konkretnego się nie dowiedziałam. czyżby to Justin miał byc tym ostatnim kandydatem? nawet nie wiesz jak bardzo bym tego chciała! już nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału. życzę ci duuuuuuużo weny :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże no nie mogę... Twoje opowiadanie jest tak cholernie cudowne...
    Jestem ciekawa, kto ma numer trzydzieści sześć. Czyżby to Justin zdecydował się wziąć udział...? Jestem ciekawa reakcji Skai, gdyby to okazało się prawdą. A może pani Olsen właśnie Skai zgłosiła do przedstawienia i to ona ma ten numer? No nie wiem, ale jestem cholernie ciekawa. I zastanawiam się też czy gdyby to był jednak Justin, to czy zagra on z Julie w przedstawieniu. W końcu ona tak bardzo przypomina mu April.
    No właśnie. W jednym z poprzednich rozdziałów, kiedy opisywałaś wspomnienia Justina dotyczące April... to był najbardziej wzruszający moment wśród wszystkich opowiadać, jakie znam. Tak płakała i nie mogłam przestać. Tak cholernie współczuję Justinowi. Nie mogę. Nawet teraz, gdy sobie to przypominam w moich oczach zbierają się łzy. Po prostu tak mnie to poruszyło, że nie mogę o tym zapomnieć. On był, a raczej nadal jest, tak cholernie zakochany w April, a ona odeszła... Boże, nie potrafię... Tylko Skai widzi, jaki on jest nieszczęśliwy. Mam nadzieję, że przy niej się otworzy.
    Dziękuję, że wzbudzasz we mnie takie emocje. Jesteś na prawdę wspaniała i piszesz niesamowicie profesjonalnie.
    I jeszcze ten moment, kiedy Justin zaniósł Skai do łóżka... Taki Justinjest na prawde kochany i pewnie takiego znała i kochała April.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnyy <33 Coś czuję, że numerem 36 będzie Justin ;D
    tlumaczenie-ewb.blogspot.com/

    "Jesteśmy jak przyjaciele od seksu. Ale bez części przyjaciele."

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie no... ile jeszcze razy bede musiała czytsć ten rozdzial? W sumie nie mam nic przeciwko temu ale nie mogę się doczekać nowego ^_^
    Chciałabym, żebyś wiedziała, że mimo iż nie zawsze piszę komentarze to zawsze jestem tu z tobą. No i moja obecność tutaj zazwyczaj nie ogranicza się do jednej wizyty xd
    Co do rozdziału.- hue hue hue ciekawe kto będzie ostatni ;) chyba się domyślam ale ty tak często mnie zaskakujesz, że nie mogę nigdy niczego przewidywać xd
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń