niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 22

- Nie możesz się z nim widywać. - powiedział Oliver.
- Ale dlaczego? Nie masz prawa mi tego zabraniać! - zaprzeczyła od razu blondynka.
- Owszem. Mam. Jesteś moją młodszą siostrą, jestem za ciebie odpowiedzialny. Nie pozwolę aby jakiś debil cię zranił. - wycedził.
- On się zmienił!
- Nie. Tacy jak on, nigdy się nie zmieniają. - spojrzał na nią, a w jego oczach pojawiły się ogniki złości.
- On bierze udział w przedstawieniu, a ja tam jestem jakby częściowym reżyserem. Tego mi nie możesz zakazać!
"Jeszcze tego by brakowało" - pomyślała Skai.
- Tylko wtedy. - warknął, a po chwili już go nie było. Została sama w pokoju.

Wspomnienia wczorajszego wieczoru wciąż chodziły dziewczynie po głowie. Nie mogła normalnie skupić się na lekcji. Ciągle myślała o tym, jak Justin zareagował, gdy dowiedział się, że jej nie ma. Czy w ogóle się tym przejął? To jest, na pogrzebie w końcu zmiękł, widać było, że polepszył swoje relacje z Ryanem, z czego była niezmiernie zadowolona. Dawało jej to większą radość niż udział w tworzeniu przedstawienia. Jednakże kto wie, co mu teraz strzeli do głowy.
- Panno Johnson! Proszę, aby pani się skupiała na moich lekcjach. Jak nie, proszę wyjść. - nauczyciel od biologii spoglądał surowo w kierunku Skai, która skuliła się w sobie, gdy ją upomniano.- Dziękuję. - dodał szybko i odwrócił się ku tablicy.
Na przerwach chodziła w towarzystwie "ochroniarza", czyli Olivera, który jak tylko na froncie pojawiał się Justin od razu zmieniał kierunek. Daniel podzielał zdanie najstarszego, jedynie Jamesowi było wszystko jedno a bliźniacy nie wiedzieli co się dzieje, więc nie wnikali.
W porze lanchu przez przypadek zobaczyła, jak pani Olsen wywiesza wyniki na tablicy przed aulą. Zaraz dopadło ją sporo osób, w tym Justin. Kiedy zobaczył swoje imię przy roli Lucasa, jego twarz pojaśniała w uśmiechu. Tym, cholernie, zaraźliwym uśmiechu. Skai nie mogła się powstrzymać i również jej kąciki ust uniosły się ku górze. Oliver jednak szybko doprowadził ją do porządku, ciągnąc za łokieć w kierunku wyjścia.
Na pierwszą próbę przedstawienia spóźniła się przez Daniela, który usilnie próbował jej wmówić, że nie warto zadawać się z kimś takim jak Justin, czyli powtarzał przemowę Olivera. Skai zacisnęła mocno usta, aby nie wybuchnąć i cierpliwie go słuchała.
- Muszę iść. - powiedziała na sam koniec jego przemowy. Nie czekając na odpowiedź odeszła od niego, podążając prosto do auli.
- Skai! Jesteś wreszcie. - już przy wejściu dopadła ją pani Olsen. - Myślałam, że nie przyjdziesz.
- Przepraszam, brat mnie zatrzymał. - wytłumaczyła.
- Dobrze, ale mniejsza. Skoro jesteśmy już wszyscy w komplecie, możemy zacząć od próby czytanej. - powiedziała do niej, na co Skai jedynie przytaknęła głową i znalazła swoje miejsce na widowni. - Czy wszyscy mają scenariusz? - zawołała, wchodząc po schodach, aby dostać się na scenę. Odpowiedziały jej nieśmiałe pomruki oznaczające "tak".
Przez całą godzinę, jak nie dłużej ćwiczyli czytanie tekstu. Przez ostatnie dwadzieścia minut pani Olsen ustawiała wszystkich i mówiła, gdzie, skąd mają wychodzić, jak się poruszać. Panował lekki chaos, gdyż nie każdy jeszcze potrafił zapamiętać swoje pozycje. Niczego nie ułatwiał również Brian, który grał rolę ojca Grace w przedstawieniu, ponieważ ciągle łypał groźnie na Skai i wkurzał się o byle co. Jego złość była spowodowana tym, że jako przewodniczący kółka teatralnego powinien mieć główną rolę, a nie jakiś Justin Bieber, szkolny gwiazdor i huligan.
- Na dzisiaj koniec! - ku uldze dziewczyny zawołała główna reżyser. - Julie i Justin! Zostańcie proszę. - zwróciła się do tej dwójki, która już miała schodzić na dół. - Skai ty też. - dodała szybko, widząc jak blondynka zerwała się z własnego miejsca.
Spojrzenia panny Johnson i Biebera, skrzyżowały się ze sobą. Przez chwilę dziewczyna myślała, że serce wyskoczy jej z piersi. Nie mogła oderwać wzroku od niego, czas jakby stanął w miejscu.
- Skai mogłabyś już zacząć ich uczyć pierwszego układu. - powiedziała do niej pani Olsen.
- Oh. Tak szybko? - wróciła do świata żywych.
- Tak, im wcześniej tym lepiej. No to do dzieła! Ja przyjdę za jakąś godzinę, sprawdzić jak wam idzie, dobrze? - skinęła na to głową. - Powodzenia!
Skai niepewnie weszła na scenę i spojrzała na nich.
- Pani Olsen chce, abym was nauczyła układu, kiedy Grace i Lucas poznają się. - oznajmiła. - Gotowi? Najpierw zaczniemy od rozgrzewki. Włączę wam muzykę i się rozgrzejcie, wszystkie partie ciała.
Nie czekając na odpowiedź podeszła do bombooxa i włączyła Avicii - You Make Me. Również sama zaczęła się rozciągać. Zaczęła od lekkiego truchtu, później rozciąganie ramion, nóg i na końcu był brzuch.
Kątem oka widziała, że Justin robi jakieś dziwaczne figury, ale o rany jak on bosko wyglądał w białej koszulce, idealnie przylegającej do ciała i tych lekko opuszczonych dżinsach.... Natomiast Julie nieporadnie stała przez chwilę na scenie zdezorientowana. Spoglądała to na Justina to na Skai i postanowiła robić to co dziewczyna. Widać było, że gołym okiem nie miała jeszcze do czynienia z tańcem, takiego konkretnego.
Przeleciało kilka piosenek, zanim Skai wyłączyła sprzęt. Spojrzała na nich badawczo, po czym stanęła na środku.
- Naśladujcie mnie. - poleciła im. - Najpierw nogi. Prawa w przód, ugnij. Cofnij, lewa w bok, ugnij. Złącz razem. Lewa noga skrzyżuj z przodu i obrót. Jeszcze raz. - przez ramię spoglądała jak wykonują polecenia. Justin bardzo szybko załapał, jednak Julie miała kłopot z obrotem. - Kiedy się obracasz, stajesz na półpalcach i pamiętaj o focusie, to wtenczas nie stracisz kontorli. Napnij też brzuch.
- Focus? - powiedziała bezgłośnie do Justina.
- Może byś wytłumaczyła Julie co to jest focus? Skąd ona ma to wiedzieć? - brzmiał naprawdę groźnie. Był na nią zły.
- Focus to jest wtedy jak wykonujesz obrót. Musisz patrzeć w jeden punkt przed siebie i szybko odwrócić głowę ku temu punktowi. Rozumiesz? - nieśmiało kiwnęła głową, ale blondynka wiedziała, że nie bardzo do niej to dotarło. - Patrz teraz na moją głowę, dobrze? - dziewczyna wykonała dwa obroty pod rząd.
- No dobra, rozumiem. - wyszeptała.
- Teraz ty spróbuj. - widząc jak Julie rumieni się i wbija wzrok w podłogę, zrozumiała, że jest taka sama jak ona, Skai. - Nie bój się. To trzeba ćwiczyć, nie ma nic w tym złego, że ci na początku nie wyjdzie. Każdy tancerz to przechodził przecież. - dodała jej otuchy.
Julie próbowała kilka razy, lecz za każdym razem upadała na podłogę zażenowana. Jej mina wskazywała na to, że chciała się poddać już za pierwszym razem, ale ze stresu nie potrafiła wyćwiczyć focusa.
- Może ja pomogę jej po próbie. - zaproponował Justin, lecz nie spojrzał na nią.
- Dobrze, więc idziemy dalej.
Skai wczuła się w rolę trenera i nieźle jej to wychodziło. Kilka razy nawet upomniała Justina, który ku jej zdziwieniu oraz żalu nie mówił nic na te uwagi, tylko od razu się poprawiał. Serce ją bolało, pragnęła, aby chociaż rzucił jakąś kąśliwą uwagę, był wredny. Cokolwiek, tylko żeby się odezwał do niej.
- Na dzisiaj to wszystko. - skończyła.
Spojrzała na widownię i ujrzała w niej dwie osoby. A mianowicie Ryana oraz Olivera. Zmarszczyła, zniesmaczona czoło. "Jak mógł ją tak bardzo kontrolować?!". Wściekła, nawet się nie pożegnała z nikim, tylko wzięła swoje rzeczy i pognała ku wyjściu, ignorując swojego brata, lecz on w porę ją złapał za łokieć, po czym pociągnął gwałtownie do siebie.
- Co chcesz?! - warknęła, a jej głos potoczył się echem po auli.
- Co cię ugryzło? - teraz to on wyglądał na zaskoczonego.
- Co MNIE ugryzło? MNIE?! Jak możesz być taki... taki... - ze złości nie potrafiła dobrać słów. - Traktujesz mnie jak więźnia, a siebie uważasz za pieprzonego ochroniarza! Nie masz za grosz zaufania. Kiedyś myślałam, że to Justin jest tym złym, tym dupkiem... ale teraz mam wątpliwości, czy czasem go nie przewyższasz pod tym względem. - skończyła przemowę, patrząc mu prosto w oczy.
Dosłownie kilka sekund później, poczuła jak mocno pali ją prawy policzek. Do oczu napłynęły jej łzy. Wszyscy, dosłownie wszyscy obserwowali tą sytuację.
Uderzył ją. Oliver, ten troskliwy, starszy brat, który ją niemal wychował. Złapała się za miejsce uderzenia i wybiegła z auli, zanosząc się cichym szlochem. Nie mogła w to uwierzyć. Jej własny brat! Miała dosyć wszystkiego, opadała z sił.
Nogi dziewczyny same gnały do przodu, nie zastanawiała się nad tym gdzie dobiegnie, ani też nie stawała na światłach. Nie przepraszała ludzi za potrącenie ich, nie widziała niczego przez łzy.
W końcu zatrzymała się, gdy dopadło ją zmęczenie. Pochyliła się ku ziemi, ciężko oddychając. Kiedy uniosła głowę w górę, zauważyła znajomy murek oraz otaczające go drzewa. Zwinnie go przeskoczyła, lądując niezbyt zgrabnie, bowiem na kolanach.
Stała na niewielkim, drewnianym pomoście, obejmując się ramionami. Przymrużyła oczy, wpatrując się w zamarzniętą taflę jeziora, po czym zadrżała z zimna. Chciała płakać, lecz nie miała sił.
- Skai?

Od autorki: Tak jak obiecałam, nowy rozdział w niedzielę. Naprawdę mnie wzruszyło to, że pod poprzednim pojawiło się w jeden dzień 8 komentarzy, dziękuję wam <3 I to było dość zabawne, że wszystki życzycie Julie złamanej nogi hahaha ;D

9 komentarzy:

  1. Omg genialny rozdział tylko za krótki ale kocham to opowiadanie i ily <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 nie moge sie doczekac co bd dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. postaram się w tym tygodniu co będzie, środa albo czwartek ;*

      Usuń
  4. Cudowny! To opowiadanie na serio wciąga*.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3 <3 A Oliver wkurza mnie coraz bardziej .

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, nie wierzę, że ją uderzył ;c Ona ma tyle na głowie a ten jej jeszcze zabrania sie spotykać z Justinem.. I w dodatku ta Julie.., Skai jest sto razy lepsza i wszystko już umie :) Czyżby Justin przyszedł do niej? Błagam, tak bardzo chciałabym żeby oni się do siebie zbliżyli <3 Kocham ten blog, genialny rozdział tylko troszeczkę krotki i tak szybko się go czyta, że chce już kolejny ;) Cudownie piszesz, buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  7. nie fajnie...co w Oliviera wstąpiło ? :O Świetny rozdział, czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kurde, kurde... muszę nadrobic, bo się zagapiłam, tak szybko dodajesz te rozdziały, ale to dobrze, bardzo dobrze, bo teraz akcja się tak rozkręca i coraz bardziej mi się to wszystko podoba. a ja mam tyle na głowie, że nie nadążam z czytaniem. dlatego strasznie cię przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nieważne.
    po pierwsze jestem mega wkurzona na Oliviera... jak on ją mógł uderzyc, jak facet mógł uderzyc kobietę, na dodatek swoją siostrą... myślałam, że jest takim fajnym kochającym bratem i chce jak najlepiej dla swojej siostry...a tu takie coś...
    po drugie czuję, że coś się wydarzy...że w zakończeniu tego rozdziału to Justin ją wołał... kurde, tak bardzo bym chciała, żeby oni byli w końcu razem, a może nie tyle że razem, ale żeby może chociaż zaczęli się przyjaźnic...chociaż z drugiej strony, skoro Olivier im tak to wszystko komplikuje, to może to wszystko inaczej się potoczy...mam taki pewny pomysł w głowie i jestem ciekawa czy ty myślisz podobnie do mnie... i strasznie nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału, bo chcę już wiedziec jak to między nimi dalej będzie...
    pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :) <3

    OdpowiedzUsuń