wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 24

         Otworzyła leniwie oczy, a pierwsze co ujrzała były włosy Justina. Zauważyła też, że jej dłoń była uwięziona pod plecami chłopaka. Próbowała delikatnie ją wyjąć, jednak ona nie chciała za nic ruszyć.
         - Justin. - potrząsnęła nim drugą ręką. - Obudź się. - wyszeptała mu prosto do ucha.
         - Jeszcze chwilę Skai. - mruknął, ale zmienił pozycję, uwalniając tym samym rękę dziewczyny.
         Ona jednak zauroczona śpiącym Justinem, nie mogła oderwać od niego wzroku. Powiedział jej imię! Jej imię! Zazwyczaj, jak widziała na filmach, upici z kacem na karku faceci, którzy budzili się następnego dnia mówili coś w stylu "Jeszcze 5 min, mamo" ale nie Justin... On wymówił jej imię! Skai pojaśniała w szerokim uśmiechu.
         - Wstań, za chwilę musimy wyjść do szkoły. - oprzytomniała i  wstała, zostawiając szatyna.
         Udała się do kuchni, aby przygotować śniadanie, żeby Justin jak się obudzi mógł od razu coś zjeść. Na stole zauważyła pustą butelkę po piwie. Westchnęła i wywróciła teatralnie oczami. "Że też mu się jeszcze chciało" - pomyślała.
         Na chwilę wróciła wspomnieniami do zeszłego wieczoru. Film, pijany Justin, taniec.... TANIEC! Potem już niczego nie pamiętała... "Oh no nie, czyżbym zasnęła podczas tańczenia z Justinem?" - przeklinała w myślach i bezmyślnie uderzyła się ręką w czoło.
         Zaraz potem jednak opamiętała się i zaczęła robić kanapki. Zagotowała wodę na herbatę, a do kubków wsypała zioła z zielonej herbaty. Po skończeniu całego śniadania, usiadła przy stole, zaczynając jeść.
         Wtem do kuchni wszedł Justin. Spojrzał na Skai i przełknął ślinę, po czym usiadł na przeciwko niej. Bez słowa zaczął jeść. Dziewczyna spodziewała się tego, jednak mimo wszystko coś ją zakuło wewnątrz. Odstawiła kanapkę i przez dobre kilka minut wpatrywała się w Justina, czekając, aż on to zauważy.
         - Nic nie powiesz? - zmarszczyła brwi.
         - Myślę, że powinnaś już iść. - powiedział, kiedy podniósł wzrok na dziewczynę.
         - S-słucham? - wykrztusiła. Słowa Justina nie mogły jakoś przedostać się do jej rozumu.
         - Nie powinniśmy się już... spotykać.
         - Zwalniasz mnie? - uniosła pytająco brew.
         - Można to tak nazwać. - wymamrotał.
         - Ale... ale... wczoraj... - wciąż nie mogła w to uwierzyć.
         - Byłem pijany, okej? Nie myślałem. - wzruszył ramionami.
         To już do reszty złamało Skai. Nie wytrzymała i wstała. W przedpokoju ubrała buty, kurtkę, zawiązała wokół szyi szalik, a klucze zostawiła na szafce.
         Justin spoglądał tylko jak odchodzi i milczał. Doskonale wiedział, że popełnił błąd, jednakże słowa wyszły z jego ust zanim zdążył je przeanalizować. Kiedy drzwi trzasnęły, do głowy napłynęło mu wspomnienie zaraz po tym, jak Oliver pokłócił się ze swoją siostrą i ją uderzył.
         - Bieber. - warknął najstarszy z Johnsonów, po czym ruszył prosto na szatyna, który stał udając niewzruszonego na scenie. - Trzymaj się z daleka od mojej siostry, rozumiesz?! - krzyczał, aż słyszała go cała aula.
         - Johnson, próbujesz udawać tatusia, ale coś ci nie wychodzi. - prychnął. Bawił go rozwścieczony Oliver, jednak był równocześnie wściekły, że uderzył Skai. Nie zasługiwała na to.
         - Milcz. - wycedził z nienawiścią. - Nie masz o niczym pojęcia! To jest moja siostra, a ty jesteś zwykłym kutasem. Mi na niej zależy, ty masz ją gdzieś! Nie masz pojęcia jak to jest przejmować się, opiekować kimś, bo wszystko ci lata i powiewa!
         - Nawet mnie kurwa nie znasz, nie masz prawa mnie oceniać. - warknął rozzłoszczony szatyn, pchnął mocno Olivera, a z jego oczu ciskały błyskawice. - Natomiast ty ograniczasz jej wolność, kontrolujesz i przez pewien czas była ci uległa, a teraz gdy chce być szczęśliwa ty jej tego zabraniasz. Taki z ciebie tatuś? - zaszydził.
         - Ja chce ją chronić! - krzyknął. - Przed tobą!
         Minęła sekunda, może dwie, aż Oliver rzucił się na Justina, zaczynając okładać go pięściami. On jednak skutecznie się bronił, tak, że twarz Biebera pozostała nienaruszona. Johnson jednak nic sobie z tego nie robił i dalej ładował pięściami w twarz, a raczej próbować, aż nagle wymierzył jeden, mocny cios w brzuch. To złamało Justina i jęknął.
         - Dosyć! - panna Olsen biegła przerażona w kierunku obu chłopców. - Oliverze Johnson, proszę natychmiast zejść z Justina! Zostanie pan ukarany, do dyrektora za mną!
         - Ale.. - zaczął.
         - Bez dyskusji!
         Justin niechętnie wstał z krzesła. Umył talerze po śniadaniu, a następnie przebrał się w inne ciuchy. Wcześniejszy wieczór pamiętał jak przez mgłę. Najbardziej utkwił mu w pamięci nie tylko pocałunek, który swoją drogą był najlepszy jaki miał. Usta Skai miały coś, czego wcześniejsze dziewczyny Justina nie, nie wiedział co to było, ale gdy ich wargi się ze sobą zetknęły, czuł w całym ciele płonący ogień, a wokół nich wybuchały fajerwerki. Nawet alkohol nie mógł odebrać Justinowi tego uczucia.
         Drugim wyraźnym wspomnieniem, było to, jak pijąc piwo siedział na kanapie, bezsensu wpatrzony w wyłączony telewizor. Aż nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Odstawił butelkę na kuchenny blat i udał się, aby zobaczyć gościa. Kiedy otworzył drzwi, ujrzał ją.
         Skai Johnson. Miała zaróżowione policzki od mrozu, a włosy potargane na wszelkie możliwe strony. Nieśmiało wpatrywała się w czubki swoich butów, a gdy Justin wyszedł jej na spotkanie, od razu uniosła głowę w górę. Policzki blondynki mocniej poczerwieniały, a błękitne tęczówki krążyły na wszelkie możliwe rzeczy, tylko nie na jego samego - Justina.
         Był bardzo z siebie zadowolony z wiedzą, że tak działał na Skai. Nie mogła się przez niego skoncentrować, sklecić jakiegoś sensownego zdania. Idealnie. Wewnątrz cieszył się jak małe dziecko i skakał z radości.
         - Cześć. - wyszeptała słodko. Była taka nieśmiała, zmieszana, kiedy nie wiedziała kto ma się pierwszy odezwać. Była taka urocza.
         Potrząsnął głową, chcąc zaprzeczyć sam sobie i wyrzucić obraz blondynki z myśli. To koniec. Naprawdę koniec, musiał się z tym pogodzić. Ubrał zimowe buty, grubą, czarną kurtkę a szyję owinął ciemnym szalikiem. Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Ruszył szybko przed siebie, zanim wspomnienia mogłyby go dogonić.
         W szkole nie mógł się skupić. Jego myśli krążyły bezwiednie po wszystkim, tylko nie po przedmiocie, na której lekcji akurat był. Nawet szczypanie się w ręce nie pomagało, musiał poddać się myślom.
         - Co ci jest? - rzucił Ryan, kiedy wyszli wszyscy z klasy.
         - Ale co? - chłopak zamrugał oczami, jakby wybudzony z transu.
         - Jesteś dzisiaj jakiś nieprzytomny. - powiedział do swojego przyjaciela.
         - Hm, zły dzień. - wymamrotał.
         - Akurat. - prychnął. - No gadaj.
         - Muszę? - spojrzał na Ryana z miną męczennika. Przyjaciel objął go ramieniem i poklepał kilka razy w klatkę piersiową.
         - Przecież komuś musisz, inaczej to cię zabije. - wysilił się na wesoły ton głosu.
         - Dobra. - Justin wziął głęboki oddech. - Upiłem się, przyszła Skai i...
         - No nie gadaj! - Ryan spojrzał na niego podekscytowany. - Zrobiliście to? - wybuchnął śmiechem, przez co oberwał od Justina w głowę. - A to za co?
         - Zamknij się pajacu. Całowaliśmy się, tylko tyle. Potem ona chyba zasnęła i reszty nie pamiętam. A rano... kazałem jej odejść, tak całkowicie.
         - Czy ciebie do reszty pojebało? - chłopak od razu spoważniał.
         Justin spojrzał na niego zaskoczony. Co jak co, ale nigdy nie spodziewał się takiego zachowania po kumplu, którego znał od urodzenia. Ryan prędzej by go wyśmiał, kazał zapmnieć i iść na imprezę.
         - O co chodzi? Przecież jej nie lubiłeś. - powiedział zdezorientowany Bieber.
         - Myliłem się co do niej. Poza tym, ty wcale nie chcesz, żeby odeszła. Potrzebujesz jej. - Ryan jeszcze nigdy nie wyglądał na takiego poważnego.
         - Justin! - to była Julie, która już szła w ich kierunku. Przez chwilę, obydwaj spoglądali na nią rozproszeni. Pierwszy wrócił na ziemię Ryan.
         - Posłuchaj mnie. Ta dziewczyna... ona cię zmieniła i to dobrze. Sam wiesz, że bez niej sobie nie poradzisz.
         - Co masz na myśli?
         - A więc nie pamiętasz, jak zostałeś u mnie po pogrzebie? To ja ci przypomnę. - westchnął.

         - Śmierć jest do bani. - powiedział Justin, upijając kolejny duży łyk swojego piwa. - Odbiera nam ludzi w najmniej spodziewanym momencie, przez to wszyscy cierpią. Po cholerę to? Czy to wszystko musi być skomplikowane? - kolejny łyk.
         - Wiem, co masz na myśli. - mruknął Ryan.
         - Pamiętasz April? Haha, kochałem ją i co? Umarła. Nie opłaca się kochać, nie? I tak zaraz odejdzie. Związki to gówno.
         - A Shannon? - przypomniał mu, jednak Justin zareagował na to tylko wzruszeniem ramion.
         - Nie kochałem jej, była dobra do pieprzenia. - zarechotał kompletnie pijany.
         - Haha, no pamiętam. Byliśmy we czwórkę, jeszcze z Camilie na wakacjach w L.A to w całym domku słychać było codziennie wasze jęki. Mam uraz do tego domku teraz. - zachichotał Ryan.
         - Shannon była niesamowita. - parsknął Justin, otwierając nowe piwo. - Wiesz kto jeszcze jest niesamowity?
         - Jak powiesz, że Pauline to chyba spadnę z krzesła. - zażartował.
         - Nieee, myślałem o tej Johnson.
         - Johnson? Chyba sobie kpisz. Ta dziwaczka? Ściemniasz brachu, może wystarczy już tego piwka. Oddawaj. - wyciągnął rękę po butelkę, ale Bieber odsunął się i potrząsnął głową.
         - Jak ci powiem, że właśnie ona czyni każdy mój dzień łatwiejszym to mnie wyśmiejesz? Haha - zaśmiał się pijacko Justin.

         - Nie pamiętam tego. - wrócili do chwili teraźniejszej.
         - No nic dziwnego, byłeś strasznie nawalony. Naprawdę ciężko ci się wtedy gadało, co chwilę bekałeś i się śmiałeś. - wywrócił oczami.
         - A ty? Też nie jesteś świętoszkiem. - prychnął.
         - Cześć chłopaki. - to była Julie, która w końcu dotarła do celu. - Justin co ci jest? - zmarszczyła czoło, spoglądając na szatyna.
         - Nic, a co ma być? - wzruszył niedbale ramionami i wymusił uśmiech. Na szczęście Julie tego nie dostrzegła, ponieważ cała promieniała.
         "Skai by wiedziała" - pomyślał szybko, zanim zdążył ugryźć się w język.
         - Wybacz Ryan, ale mogę go na chwilę porwać? - zamrugała dziewczęco rzęsami, chwytając Justina za rękę.
         - Jasne, skoro musisz. - mruknął niechętnie, po czym schował dłonie w kieszeniach dżinsów i odwrócił się. Odszedł.
         - Julie, coś się stało? - chłopak spojrzał na nią lekko zdezorientowany.
         - Mam prośbę, mógłbyś dzisiaj zostać ze mną po próbie?
         - Dlaczego?
         - Bo... bo ja dalej mam problem z tymi obrotami. Ja przy Skai się denerwuję, nie dam rady. - Justin drgnął na dźwięk imienia blondynki, ale po chwili oprzytomniał i skupił się na Julie. - A co jeśli ja się do tego nie nadaję? Justin, nie dam rady. Chyba zrezygnuję. Co o tym myślisz? Justin? Justin! Słuchasz mnie w ogóle? - westchnęła.
         - C-co? Przepraszam, zamyśliłem się. - zamrugał oczami, po czym potarł lekko nos. - Jasne, pomogę ci. Możesz na mnie liczyć.
         - Powiedziałam przed chwilą, że rezygnuję. - mruknęła urażona.
         - Dlaczego? Nie, nie rezygnuj. Dasz radę. - dał jej kuksańca w bok. - Nie możesz tak po prostu się poddać. - puścił oczko Julie.
         Wtedy czas stanął w miejscu. Zza zakrętu wyszła Skai. Wzrok miała wbity w podłogę, a głowę spuszczoną. Szła sama, bez swoich braci. Kiedy zobaczyła Olivera, który podążał tuż za nią, przyśpieszyła kroku. Ręce schowane miała w kieszeniach fioletowej, dresowej bluzy i szurała swoimi czarnymi, przetartymi trampkami po podłodze. Co chwila ktoś ją popychał ramieniem, czy zaczepiał o jej torebkę, przewieszoną przez ramię, która skakała u boku dziewczyny. Nie przejmowała się tym, tylko szła uparta na przód.
         - Justin? Czemu tak patrzysz na Skai? - z zamyśleń wyrwał go głos Julie, która oczywiście domagała się uwagi.
         - Jak?
         - Tak... tak tęsknie. - spojrzała na niego uważnie. - Jakbyś nie widział nikogo innego, tylko ją. Czy coś jest między wami?
         Justin nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami i po prostu ominął dziewczynę szerokim łukiem. Nogi same prowadziły go do Skai. Chwycił ją za łokieć tak, żeby się do niego odwróciła twarzą. I gdy to zrobiła, nagle zobaczył co tak naprawdę zrobił. Język ugrzązł mu w gardle, kiedy spojrzał w te cudownie, błękitne oczy. Normalnie, byłby sobą, pewnie wymyśliłby coś na poczekaniu, ale nie potrafił, gdy stała przed nim Skai.
         Spojrzała na niego smutno, po czym odsunęła się na bezpieczną odległość i odeszła, zostawiając Justina w bezruchu, zaskoczonego oraz jednocześnie zawstydzonego. Teraz niemal wszyscy spoglądali na niego, a Justin po raz pierwszy miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zostawił za sobą oniemiałą Julie i poszedł odszukać Ryana.
         - Ej Bieber! - ktoś krzyknął na cały korytarz. Brunet spojrzał w tamtym kierunku i ujrzał Chestera, który szedł niemal jak torpeda, rozrzucając wszystkich po kątach. - Nie zapomniałeś o czymś?
         - Nie wydaje mi się. - zmarszczył brwi. Wciąż pamiętał o tym, jak splunął w twarz Skai. Nie mógł mu tego wybaczyć. Od tamtego momentu unikał Chestera jak tylko mógł, ignorował jego wiadomości i telefony.
         - Co się z tobą stało stary? Już cię nie poznaję. - stanął twarzą w twarz z Bieberem. - Halo, ocknij się. Gdzie ty kurwa jesteś?
         - Z nami koniec, chyba o tym wiesz. - odpowiedział mu. Chester stanął wryty a w jego oczach Justin zobaczył jak zapłonęła złość.
         - Wszystko przez jakąś pieprzoną panienkę?! Ty chyba sobie jaja robisz! - potrząsnął głową z niedowierzaniem. - Zawsze byliśmy tylko my. Ty, ja i Ryan, we trzech a później panienki. Nie wierzę, że się tak stoczyłeś. No nie wierzę. - syknął.
         - Ja się stoczyłem? Ja?! Przejrzałem na oczy, natomiast ty ciągle siedząc w barach, upijając się i budząc się przy kompletnie nieznanej dziewczynie, nie upadłeś? I wiesz co? Tak, zmieniłem się i wcale tego nie żałuję. Ja pierdole, dalej nie mogę zrozumieć, dlaczego wtedy tak potraktowałeś Skai! Zawiniła ci czymś? - Justin krzyczał niemal na cały korytarz, wszyscy ucichli wpatrując się w niego. Wśród tego tłumu był również Daniel, brat wspomnianej dziewczyny.
         - Przypominam ci, że ona była kiedyś TWOJĄ ZABAWKĄ! Znęcałeś się nad nią, nie dawałeś jej żyć i wszystko było dobrze, a teraz co? Niby wielki obrońca się znalazł.
         - Masz rację. BYŁA, już nie jest. - Justin odpowiednio zaakcentował zdanie.
         - Ona JEST suką! - po tych słowach Chester upadł na ziemię, przygnieciony Justinem oraz Danielem, który nie powstrzymywał się od uderzania chłopaka w twarz. Był opętany złością, tak samo jak Bieber, gdyż obydwojgu zależało na Skai i nie mogli pozwolić, aby jakiś kretyn ją obrażał.
         - Bieber, Johnson. Do mojego gabinetu. - w mgnieniu oka pojawił się przy nich dyrektor.
         Justin jeszcze raz, ostatni uderzył mocno pięścią w szczękę Chestera. Zasługiwał na to, sukinsyn. Biebera nie obchodziło, czy go zawieszą na miesiąc, czy wywalą ze szkoły, właściwie, było mu już wszystko jedno. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo z Danielem, a w ich oczach kryła się satysfakcja. Brat Skai nadal podchodził z rezerwą do Justina, jednak zyskał on szacunek i przychylność chłopaka, już wiedział, że Oliver popełnił wielki bład, tak traktując Skai. Daniel zamierzał pomóc siostrze, nie mógł uwierzyć, że na początku był przeciwko niej.
         - Nie musisz mówić jej o tym. - mruknął cicho Justin do chłopaka, kiedy obydwaj szli za dyrektorem.
         - Ona pewnie już wie. - odpowiedział mu. Bieber zareagował na te słowa lekkim uśmiechem pod nosem i potrząsnął głową.

         Dostali zawieszenie na miesiąc. Nie dość, że dyrektor zadzwonił do rodziców Justina to Pattie miała zamiar przyjechać jak najszybciej do domu. Szatyn nie chciał uwierzyć w to, że matka tak nagle zaczęła się nim interesować, musiało się coś za tym kryć.
         Czyżby dowiedziała się o tym, że zwolnił Skai? Co prawda to nie od niego zależało, ale po prostu musiał to zrobić. Czuł się z tym potwornie, w głębi duszy miał nadzieję, że Skai mu się sprzeciwi, zawalczy o niego. Ale tego nie zrobiła i to po części go zabolało. Złamało na pół.
         Nie mógł chodzić na lekcję, jednak na próby dostał pozwolenie wywalczone od pani Olsen, której naprawdę zależało aby to przedstawienie wypadło jak najlepiej, a Justin chociaż był jaki był, jednak sprawował się najlepiej w roli Lucasa.

         - JUSTIN! - usłyszał następnego ranka jak Pattie go woła.
         Chłopak tylko przewrócił się na drugi bok i spał dalej, nawet nie próbując wstać aby przywitać matkę, której nie widział od dość długiego czasu. Kobieta westchnęła głośno, ponieważ jej syn zachował się dokładnie tak, jak to przewidziała. Jednak nie poddała się i weszła na górę. Bez pukania otworzyła drzwi, po czym podeszła do jego łóżka.
         - Obudź się. Musimy pogadać. - potrząsnęła Justinem.
         - Zaraz... - mruknął.
         - To jest naprawdę ważne. Zapewne chciałbyś o tym wiedzieć.

         - Dobra, o co ci chodzi. - szatyn podniósł się gwałtownie i spojrzał na matkę.

Od autorki: Nareszcie odzyskałam Worda, więc czcionka mi wróciła. Postarałam się aby ten rozdział był dłuższy. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni xx

9 komentarzy:

  1. siedzę teraz cała zapłakana jak jakaś idiotka i wpatruję się w ekran nie wiedząc co napisac.
    z jednej strony ten rozdział wydawał mi się za krótki, ale z drugiej był bardzo długi i chciałam, żeby już się skończył, żebym mogła przestac płakac.
    kurde no. jak Justin mógł kazac jej odejsc? jak on mógł to zrobic? głupek. po tym jak się całowali, po tym wszystkim on każe jej odejsc. ale może dzięki temu coś nim potrząsnęło i zrozumiał, ile dla niego znaczy. ehhh to takie piękne. wyobraziłam sobie jej spojrzenie, takie pełne bólu i aż pękło mi serce, bo takie przykre było. mam nadzieję, że teraz to wszystko już się jakoś ułoży, że Justin zrozumie jak ważna jest dla niego Skai. no i mam nadzieję, że ona mu wybaczy. i że jej bracia nie będą mieli nic przeciwko Justinowi. martwi mnie jednak zakończenie rozdziału. boję się, co Pattie chce powiedziec Justinowi, boję się, że to wszystko zmieni, że ta wiadomosc jeszcze sprawi, że wszystko znowu się spieprzy.
    niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się on szybko. pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny :) <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny super genialny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak jest rozdział cudowny! Justin lubi Skai awww*.* ciekawe o co chodzi z tym końcem, co mu Pattie chcę powiedzieć?;oo naprawdę uzależniłam się od tego, codziennie tu zaglądam z myślą że może coś dodałaś huehue, nie mogę się już doczekać kolejnego, jestem mega zadowolona i kocham cię! :D dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega cudowny rozdział kochana! <3 Wreszcie Justin się zmienił i to jego nowe wcielenie mi się bardzo podoba. :) Widać, że im na sobie zależy.. ta scena z Chesterem mi trochę przypominała tą ze "Szkoły Uczuć" podejrzewam, że właśnie stamtąd czerpałaś inspirację? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio genialny rozdział. Uzależniłam się od tego opowiadania. Tak totalnie. Więc proszę, błagam nie każ mi długo czekać! Umrę tutaj! XD Głupi Justin. W ogóle go nie łapie. Tutaj się z nią całuje, później mówi, żeby spadała, a później ją broni... Taka trochę dziewczynka niestabilna emocjonalnie się z niego zrobiła hahaha. No cóż. Może w końcu zrozumie, że kocha Skai i Julie zrezygnuje, ona zajmie jej miejsce w przestawieniu i pójdzie im świetnie, a wszystko skończy się HAPPY ENDEM! I tylko nie zaburzaj mojej przepięknej wersji tej historii! lol No tak więc podsumowując: rozdział jak najszybciej, Justin ogarnia dupę, Julie rezygnuje, Skai zajmuje jej miejsce, a na koniec HAPPY END. :D

    http://game-on-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego musisz tak kończyć?!? No proszę cię....!
    Rozchwiany emocjonalnie rozdział i może dlatego taki świetny <3 haha Justin i Daniel staną się best friend forever :D tylko dlaczego Skai tego nie widziała?
    Już chwilami naprawdę nie rozumiem Justina. Najpierw mówi, potem myśli, okej, ale wziął by się ogarnął xd
    Teraz zostalo mi czekanie na następny :( no cóż, życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiem co napisać. Ten rozdział jednocześnie łamie mi serce i sprawia, że uśmiecham się jak głupia, bo Justin w sumie przyznał, że coś do niej czuje. Kocham to tak bardzo.
    @iluvourkidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak cholernie kocham Twoje opowiadanie. Jest takie... idealne. Tak, to właściwe słowo. Przez cały dzień dzisiaj siedzę i myślę tylko o tym, jak bardzo chciałabym przeczytać kolejny rozdział na Twoim blogu. Wchodze, patrzę i normalnie nie wierzę. Tak się ucieszyłam, jak jeszcze nigdy.
    Takie słodkie było to, jak Justin budząc się, wiedział, że mówi do Skai. Myślałam, że spokojnie zjedzą śniadanie, a potem razem pójdą do szkoły, tu proszę. No nie ukrywajmy, głupi jest ten Justin, jak mało kto. Wie, że potrzebuje Skai, a wyrzuca ją z domu. Jejku, to piękne, jakon ja wspominał, ten ich pocałunek. Opisywał to tak jak... dziewczyna. W sensie że tak pięknie o tym myślał. Ryan zobaczył, że z Justinem jest coś nie tak. Właściwie to jest pierwszy rozdział, w którym Justin tak dużo myślał o Skai, że w ogóle o niej myślał. Ryan od razu pomyślał, że Skai i Justin przespali się ze sobą, no oczywiście heh. Jejku, cała szkoła zobaczyła, że Justinowi zależy na Skai. To piękne. Ale najlepsze, że zobaczył to Daniel. Może Skai wybaczy dzięki temu Justinowi. I jeszcze ta końcówka. Kurde, jestem pewna, że chodzi o Skai. A może i nie... Kurcze, piszesz tajemniczo, że zawsze myślę, że już wiem, co się wydarzy, a tu nagle niespodzianka...
    Kocham Twoje opowiadanie. Jest takie dojrzałe i emocjonalne ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie mogę uwierzyć, że kazał jej odejść?! Tak po prostu ją wyrzucił, po tym jak ją pocałował! Jestem cała w łzach, bo tak strasznie mi szkoda Skai ;'( Jak ona musi się czuć, po tym jak ją potraktował jak jakaś zabawkę. Przecież wieczór wcześniej był dla niej taki kochany i słodki! Nie mógł się tak zachowywać tylko przez alkohol. No nie mogę, czy jego do cholery przygrzało?! Ona jest taka idealna, śliczna, zajmuję się braćmi, nim, nie ma praktycznie nikogo tak bardzo bliskiego, oprócz braci oczywiście ale to nie o to mi chodzi, a on dobrze o tym wiedząc powiedział, żeby sobie poszła. Nie mogę tego przeżyć! Ale przecież Justin ją kocha, no bo przecież caly czas o niej myśli, obronił ją i jest mu potrzebna! Ale nie, musiał coś odpiepszyc! Coś czuje, że to co chce mu powiedzieć Pattie jest związane albo ze Skai albo z Julie. I to nie będzie dobra wiadomość, skoro Pattie jest zdenerwowana.
    Jejku, tak bardzo kocham Twoje opowiadanie, że nawet sobie nie wyobrażasz! <3 Jest takie inne, ma genialną fabułę i nawet nie ma jednego rozdziału, który byłby nudny ;') I teraz będę rozpaczać jak zawsze kiedy skończę czytać rozdział, że będę musiała poczekać na kolejny ;) A tak strasznie chce już wiedzieć co Pattie mu powie i najważniejsze czy ruszy ten swój zacny tyłek i pogada ze Skai! Z niecierpliwością czekam na nexta <3 I życzę weny, buziaki xx

    OdpowiedzUsuń