Skai spała smacznie w łóżku,
wtulona w swoją ulubioną poduszkę, kiedy nagle usłyszała jakiś stukot,
szelest, tak wyraźny, głośny, że musiała otworzyć oczy. Nie budząc Daniela,
wstała po cichu i próbowała zlokalizować miejsce hałasu.
Stuk.
Okno. Bingo!
Dziewczyna podeszła do niego, po czym je uchyliła lekko, aby
zobaczyć co jest grane. Przetarła zaspana oczy, gdy ujrzała stojącego na dole
Justina. Przetarła jeszcze raz, myśląc, że ma halucynacje, ale on dalej tam
stał. Kciukiem wskazał, aby zeszła na dół.
Johnson nie bardzo wiedziała o co w tym wszystkim chodziło,
ale szczerze nie interesowało ją to zbytnio, ponieważ jej mózg dalej spał i nie
myślała racjonalnie. Potulnie zeszła na dół do drzwi, prowadzących na taras, po
czym je uchyliła. Zadrżała z zimna, kiedy chłodne powietrze uderzyło ją prosto
w twarz.
- Cześć. – mruknęła, ziewając przy tym. – Justin, co ty tu u
diabła robisz?
- Wow, ale mi pocisnęłaś. – zachichotał, przez co Skai
również.
- Ale tak poważnie, to co jest tak pilnego że nie mogłeś
poczekać do jakiejś realnej godziny? – z całych sił próbowała aby jej powieki
nie opadły.
- Chciałbym, żebyś ze mną gdzieś pojechała. – wypalił.
- Że niby co? Przepraszam. – zachichotała. – Ale to
zabrzmiało jakbyś proponował, abym z tobą gdzieś pojechała. Jestem zbyt senna…
- Właśnie to powiedziałem. – potwierdził.
- Żartujesz? Przecież mam szkołę, braci. Nie mogę ich
zostawić tak po prostu…
- Skai, proszę. To jest dla mnie ważne. Chciałbym, abyś
kogoś poznała. – chwycił ją za rękę, wypatrując niebieskich tęczówek. Dobrze
wiedział, że to było słabym punktem blondynki, patrzenie jej w oczy.
- Justin… - jęknęła, a szatyn ucieszył się w duchu, że
zaczyna rozważać jego propozycję,
- Proszę. Tylko jeden dzień, obiecuję, że wrócimy na tą
próbę, albo zorganizuj ją wieczorem, wyślij wszystkim sms-a i będzie okej.
Proszę Skai. – przejechał delikatnie palcami po policzku dziewczyny.
- No nie wiem… - przegryzła wargę. Na zewnątrz udawała, że się
waha, lecz po oczach widać było zgodę. – Bracia mnie nie puszczą.
- Zwalę to na siebie. – obiecał. – Powiem im potem, że cię
porwałem. – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Justin, to nie śmieszne! – zachichotała.
-
Więc jak, namówiłem cię?
- Obudzę Daniela i mu powiem. – powiedziała cicho, po czym
szybko zostawiła Justina. Pobiegła na palca do swojego pokoju. Zaczęła
potrząsać starszym bratem, aż ten uchylił powieki.
- Co jest? Już szkoła? – wymamrotał.
- Nie. Posłuchaj, jadę dzisiaj gdzieś z Justinem, wrócę po
południu. Zaopiekujesz się bliźniakami? Nie mówiłam Oliverowi, bo wiem, że
dalej jest trochę zły. – wypaliła szybko.
- Jasne. – mruknął Daniel, przewracając się na drugi bok.
Skai wywróciła oczami, po czym wyrwała kartkę z zeszytu i
napisała to samo, co powiedziała, ponieważ wiedziała, że Daniel nie będzie
potem niczego pamiętał, a nie chciała, aby był na nią zły. Następnie ubrała
swoje jedyne dżinsy, na to koszulę w niebiesko-białą kratę, po czym zeszła na
dół. Przyłapała Justina, który przyglądał się fotografii całej rodziny, wraz z
rodzicami Skai.
- Hej. – wyszeptała. Szatyn drgnął w miejscu, po czym
spojrzał na blondynkę wyraźnie zdumiony. – Coś nie tak?
- Dlaczego moja matka jest na waszym zdjęciu rodzinnym? –
spytał.
- Bo one się przyjaźniły kiedyś. – wyjaśniła.- Moja mama
pracowała dla twojej i od tego czasu były ze sobą blisko. Pattie powiedziała mi…
powiedziała mi, że moja mama była przed wypadkiem dodatkowo śmiertelnie chora.
Nikt nic nie wiedział, oprócz niej.
Justin nie bardzo wiedział co powiedzieć, gdyż ta wiadomość
jeszcze bardziej go zaskoczyła. Widział jak blondynka zaciska mocno pięści,
więc niepewnie objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Skai westchnęła cicho,
a na jej ustach zagościł lekki uśmiech.
- Dziękuję, ale może jedźmy już, co? – zaproponowała, na co
szatyn zgodził się od razu.
Otworzył drzwi przed blondynką jak dżentelmen, aby poprawić
jej humor, co odrobinę mu się udało. Usiadł za kierownicą i odpalił samochód.
Ruszyli. Nie minęła minuta jak jechali, a Skai już spała z twarzą na szybie, co
rozbawiło Justina. Starał się nie śmiać, aby nie obudzić dziewczyny, więc
parskał cicho, dusząc się.
Ściszył radio i jechał dalej. Specjalnie w średnim tempie
prowadził samochód, aby Skai miała spokojny sen. Co jakiś czas, gdy zatrzymywał
się na światłach, zerkał na nią, obserwował jak śpi. Miała bardzo twardy sen.
Justin, odkąd sięgał pamięcią nigdy nie mógł usnąć podczas jazdy samochodem,
możliwe dlatego, że nie czuł się bezpiecznie, gdy za kierownicą był ktoś obcy.
Za to blondynka zasnęła od razu, co oznaczało, że mu ufa. Z bananem na ustach
kierował auto ku wschodniej Ameryce, nic nie mogłoby mu popsuć tego dnia.
Zostało jeszcze tylko dwie godziny, gdyby nie było korków,
tak ocenił cel Justin. Zjechał pierwszym zjazdem na stację benzynową, ponieważ
kreska zbliżała się niebezpiecznie ku czerwonemu odcinku, oznaczającego
minimalną ilość paliwa. Wysiadł aby zatankować, po czym udał się do sklepu aby
zapłacić.
W tym
samym czasie Skai otworzyła oczy, lekko oszołomiona i zdezorientowana. Na początku
nie wiedziała co się dzieje, w jakim samochodzie jest, gdzie się znajduje,
dlaczego tu jest.. Aż ujrzała Justina, który zmierzał w kierunku samochodu, a
wspomnienia z poranka nagle wróciły do niej szybko.
-
Cześć. – uśmiechnął się do niej, kiedy wsiadał do środka. – Wyspałaś się?
- Hej. –
wymamrotała sennie. – Sama nie wiem… Chyba tak.
-
Spałaś jak złoto. – stwierdził z zadowoleniem. – Nawet mówiłaś moje imię,
prosiłaś żebym cię pocałował i … - widząc rozszerzone oczy ze zdziwienia Skai,
jej zarumienione ze wstydu policzki, roześmiał się.
-
Justin! – zawołała. – Wcale tak nie mówiłam, prawda? Ty.. ty nabijasz się ze
mnie! – śmiał się jeszcze głośniej, widząc jak odkryła prawdę. – No po prostu
nie wierzę! – uderzyła go lekko w ramię, a na jej usta wkradał się lekki
uśmiech, który próbowała ukryć pod maską złości.
-
Dobra, dobra. Lepiej zachowaj siły na później. – odpalił samochód, po czym
podkręcił głośność w radio.
- Tak w
ogóle, to gdzie my jedziemy? – spytała go Skai.
- W
bardzo ważne miejsce. – uciął krótko, na co blondynka tylko westchnęła głośno.
- To
rzeczywiście bardzo dokładnie powiedziane. – mruknęła, wbijając wzrok w widok
za szybą. – O! – podskoczyła w miejscu. – To mój ulubiony kawałek! – pogłośniła
radio i uśmiechnęła się szeroko.
It's who we are. Doesn't matter
if we've gone too far. Doesn't matter if it's all okay. Doesn't matter if it's
not our day.
- Imagine Dragons? – uniósł pytająco brew.
Skai pokiwała głową, rozkoszując się muzyką. – Dają radę. – stwierdził.
- Dają radę? Oni są genialni! – zawołała entuzjastycznie.
- Widzę, że już jesteś nieco rozbudzona. –
zaśmiał się, patrząc przed siebie na drogę, po czym pogłośnił radio. - Save us, what
we are. Don't
look clear. It's all up hill from here.
- zanucił
- Hej! Też ich lubisz!- zawołała Skai,
szturchając go lekko w ramię, ale tak, żeby nie stracił panowania nad
kierownicą. – Kłamca!
- Może nawet byłem na ich koncercie. –
poruszył zabawnie brwiami.
- No nie! Żartujesz… - dziewczyna rozdziawiła
buzię ze zdziwienia, nie mogąc przestać spoglądać w szoku na Justina.
- Tak. – przyznał, przez co dostał jeszcze
raz od blondynki, tym razem w głowę. – Ale bardzo bym chciał być, haha, zostaw
moje włosy. – potrząsnął nimi, aby odeprzeć atak rąk Skai, cały czas śmiejąc
się.
- Wiesz, czasami zazdroszczę Julie, że jest
tą Grace w przedst…. – wymsknęło jej się. – Nieważne. – machnęła ręką,
rumieniąc się na policzkach.
- Jak zaczęłaś to dokończ. – powiedział zaciekawiony
Justin.
- No wolałabym nie… - wyszeptała
onieśmielona.
- W takim razie jeśli mi nie powiesz,
zatrzymam się na środku drogi. Nie obchodzi mnie, że będą trąbić inni. –
zagroził.
- Justin!
- Skai! – spojrzał na nią wymownie, lecz
blondynka odwróciła wzrok. Wtedy szatyn zaczął niebezpiecznie, szybko hamować.
- Dobra, powiem ci!- pisnęła, trochę
przestraszona, że mogło im się coś stać, jednak Bieber wyglądał na panującego
nad sytuacją. – Tylko, proszę cię…
- Nie chciałem cię przerazić, ale proszę.
Dokończ.
- Czasami zazdroszczę Julie, bo w
przedstawieniu często dotyka twoich włosów. A one są takie… miękkie. – ostatnie
słowa niemal wyszeptała zawstydzona. Nigdy wcześniej nie ośmieliła się mówić
takich rzeczy.
Wtedy Justin gwałtownie skręcił, aż Skai
opadła na niego, częściowo przytrzymywana przez pasy.
- C-co ty robisz? – wyjąkała, nie bardzo
mając pojęcie, co się dzieje.
Justin tylko uśmiechnął się tajemniczo i
zjechał na opuszczony parking przed jakimś małym sklepem spożywczym. Wysiadł, a
obchodząc auto, otworzył drzwiczki przed Skai i gestem dłoni wskazał, aby
również wysiadła. Blondynka nie wiele z tego rozumiejąc, wyszła z samochodu,
marszcząc przy tym cały czas czoło.
- Przydałoby ci się śniadanie, nic nie
jadłaś. – powiedział, po czym z plecaka wyjął dwie zapakowane kanapki. Jedną z
nich podał Skai, która oniemiała spoglądała na szatyna. – Nie spodziewałaś się
czegoś takiego po mnie, prawda? – parsknął śmiechem, usadawiając się na masce
samochodu.
Skai potrząsnęła głową, jakby chciała się
obudzić, przejrzeć na oczy, sprawdzić, czy to nie jest aby sen. Nie był. Siadła
obok niego.
- Dziękuję Justin. Jesteś naprawdę
zaskakujący. – stwierdziła.
- Staram się. – posłał jej ciepły uśmiech.
Kiedy już zjedli posiłek, Skai chciała zejść
z samochodu aby usiąść w fotelu obok kierowcy, lecz Justin powstrzymał jej
zamiar, chwycił za dłoń, po czym skierował ją na swoje włosy. Blondynka wsunęła
w nie palce i uśmiechnęła się szeroko.
- Justin. – szepnęła. – No nie wierzę. –
zaśmiała się, przeczesując jego kosmyki, swoimi palcami.
- Powiedziałaś, że zazdrościsz tego Julie.
Teraz ona może zazdrościć tobie. – zasugerował, na co Skai wybuchła głośnym
śmiechem.
- Aleś ty zarozumiały! – zawołała, po czym
poczochrała go po głowie.
- I tak mnie kochasz. – wyszczerzył zęby w
uśmiechu.
- Tak. – wyszeptała cicho.
- Co? – spytał Justin, widząc, że dziewczyna
coś mruczy pod nosem.
- Myślę, że powinniśmy już jechać… Gdziekolwiek
to jest, oczywiście.
- Masz rację. Zostało nam jeszcze z 3
godziny.
- ILE?!
- Żartuję, wyluzuj. – zarechotał zadowolony z
tego, że udaje mu się ciągle nabierać Skai. – Chodź. – pomógł jej zejść, po
czym obydwoje wsiedli do samochodu.
Jechali jeszcze godzinę. Co jakiś czas
rozmawiali, śmiali się, ale również w ciszy słuchali muzyki, granej przez
radio. Czas szybko im minął. Wszystko co dobre, jednak musiało się skończyć.
Dojechali na miejsce, a raczej przejeżdżali
przed wielką tablicą z napisem „New York”. Skai poszerzały źrenice ze zdziwienia.
Nie mogła uwierzyć, że przebyli aż taką długą drogę i po co. Nie powiedziała
jednak nic. Nigdy nie była w tym sławnym mieście, nawet w najśmielszych
marzeniach o tym nie pomyślała, że mogłaby znaleźć się tu, gdzie teraz.
- Pod wrażeniem?
- Oh, tak. – westchnęła dziewczyna. – Nawet nie
wiesz jakim. Justin, powiesz mi, dlaczego tu przyjechaliśmy i po co ci jestem
potrzebna?
On milczał.
Ona westchnęła. Nie miała już do niego siły.
Spoglądała przez szybę, chłonąc widok, który rozprzestrzeniał się przed nią.
Chciała zapamiętać go do końca swojego życia, ponieważ była świadoma tego, że
prawdopodobnie już tu nie wróci.
Nie przejeżdżali przez centrum, tylko po
bocznych ulicach. Cała podróż przez miasto zajęła im niemal godzinę, ponieważ o
tej godzinie wszędzie były korki. W miarę gdy zaczęli oddalać się od centrum,
Skai była coraz bardziej zdezorientowana, do momentu, gdy zobaczyła kościół na
niewielkim wzgórzu, a za nim ogromny cmentarz.
Spojrzała na Justina. Na jego ustach nie było
śladu po uśmiechu. Zaciskał mocno ręce, trzymając kierownicę. Zjechał
gwałtownie na parking. Skai milczała, nie chcąc go zdenerwować i cały czas
ściskała rączkę od drzwi.
- Jesteśmy na miejscu. – powiedział cicho.
Spróbował się uśmiechnąć, ale jego kąciki ust
ledwo zadrżały. Skai skinęła głową i wysiadła z samochodu. Podążyła za Justinem
w kierunku cmentarza, ledwo przebierała nogami, ponieważ on prawie biegł.
- Justin! – wysapała zdyszana Skai.
- Nie mogę jej znaleźć. – mamrotał
zdenerwowany pod nosem, chodząc po różnych uliczkach. – To było gdzieś tutaj. –
brzmiał coraz gorzej, desperacko szukał właściwego grobu. – Jak mogłem
zapomnieć. Jestem idiotą, przyjeżdżałem tu tyle razy, a teraz nie pamiętam
gdzie on jest! Nie wybaczy mi tego. Muszę ją znaleźć, muszę…
- Justin uspokój się! – krzyknęła głośno
Skai, łapiąc go za ramiona. Potrząsnęła nim raz, drugi raz aż spojrzał jej w
oczy. – Weź głęboki wdech i wydech. Znajdziemy ten grób, obiecuję ci to i… Co
jest? – zauważyła, że Justin wpatruje się intensywnie w coś za jej plecami.
Odwróciła się w tamtym kierunku.
Szatyn wyminął ją i stanął przed niewielkim,
pokryty czarną płytą grobem. Wyglądał na nowy. Wyciągnął do niej dłoń, aby
podeszła do niego. Tak też zrobiła. Justin wziął głęboki oddech, po czym
spojrzał na blondynkę, szukając jej oczu, w których zawsze odnajdywał spokój.
Potrzebował go bardzo, ponieważ następne słowa wiele go kosztowały, aby
wypowiedzieć je na głos.
- Skai, poznaj April.
Od autorki: Jejku skarby tak strasznie was przepraszam, że długo nie dodawałam. Wiecie, brak weny i do tego masakrycznie dużo nauki, liceum to nie przelewki, serio. W każdym razie, obserwowałam codziennie statystyki i to było takie miłe, że codziennie tak dużo z was czekało na rozdział. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną, mimo iż będę miała takie przerwy. Postaram się aby nie było ich za często <3 Dziękuję, że jesteście <3
To ja, ta debilka co pisala do Cb niedawno na tt , ze uwielbiam tego bloga itd.xD @aguska99
OdpowiedzUsuńAwww powiedziała, ze chcialaby grac w przedstawieniu, powiedziała, ze go kocha awwwawwwww*.*jejciu♥
Niech oni będą razem♥♥ jej, sa u April:( pewnie będzie go pocieszac itd.♥:#
A co do tego przedstawienia to cos mi sie wydaje, ze Skai zagra Julie tak cos przeczuwam,ale Ty pewnie nie masz takich pomysłów xD
Cudowne, cudowne i czeeeekam na nastepny♥♥☆☆ :))
Ojej ten rozdział jest taki słodki. Zwłaszcza ta część z włosami Justina. :) Mam nadzieję, że takich momentów będzie jak najwięcej. Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJest cudny :))
OdpowiedzUsuńJezus...serducho mi tak wali, że nie mogę się na niczym skupić i chyba nie potrafię sklecić żadnego normalnego zdania. Justin chce jej opowiedzieć o April? To znaczy ze jej ufa? To znaczy, że mu na niej zależy? Jejku...Justin taki kochany w tym rozdziale... A Skai tak jakby przyznała się do tego że go kocha! Jezu...jestem taka podekscytowana, że teraz nie będę mogła zasnąć... I czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Nie przejmuj się tym, że tak rzadko coś dodajesz, bo szkoła jest ważniejsza. Sama jestem w technikum, mam ok. 20 przedmiotów, więc wiem co to znaczy :)
OdpowiedzUsuńJej jak słodko też chcę żeby Justin zrobił mi taki wjazd do domu niespodziewany hah :D No to Justin jej ufa bo jednak no dużo go to 'kosztuje' biedny :c czekam z niecierpliwością na następny*.* much love xx
OdpowiedzUsuńKocham gaghahshbshsbsb Powiedziała mu, że go kocha gavvahzhzb
OdpowiedzUsuńAww powiedziała to mu nareszcie! <3
OdpowiedzUsuńJejku, rozdzial wspanialy. Czytam go na przerwie w szkole bo nie moglam juz wytrzymac heh. Rety taksie ucieszylam kiedy on przyszedl do niej w nocy ale nie mialam pojecia gdzie pojada. Nie spodziewalamsie ze zabierze ja na grob April ale robiac to pokazal ze na prawde ufa Skai. Cholera a ona przyznala ze go kocha. Powiedziala to tak na serio? Jej jestem ciekawa czy z czasem Justin odwzajemni jej uczucia. To by bylo slodkie i kochane. Widze ze Justin ma zamiar opowiedziec wszystko Skai. Dobrze ze zabral ja ze soba. Dzieki temu bedzie mial przy sobie kogos bliskiego kto doda mu otuchy. Zastanawiam sie czy bedzie plakal. Ti by bylo bardzo wzruszajace. Kocham to opowiadnie jest po prostu wspaniale. Uwielbiam Cie i czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńmy-heaven-jb.blogspot.com
black-tears-jb.blogspot.com
Świetny, wspaniały, czy nawet zajebisty to za mało by opisać ten rozdział!
OdpowiedzUsuńW końcu Justin "zapoznał" Skai z April i powiedział jej...
Ale jestem SAD ponieważ nie ma rozdziału! A my czekamy ;(
Mam nadzieję, że następny pojawi się niedługo :)